Protest organizuje Zarząd Regionu Podlaskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Związek na szczeblu ogólnopolskim domaga się ustalenia minimalnego wynagrodzenia na poziomie średniej krajowej dla każdej pielęgniarki, pielęgniarza i położnej oraz dodatków w zależności od kwalifikacji, w sposób proporcjonalny. OZZPiP zdecydował o strajku ostrzegawczym i innych formach protestu po fiasku rozmów z ministrem zdrowia. Projekt ustawy w sprawie minimalnych wynagrodzeń w służbie zdrowia przyjął już Sejm, teraz jest w Senacie.
- Powodem naszego protestu jest niesprawiedliwy podział pielęgniarek pod względem wynagrodzenia. Nigdy nie chciałyśmy takiego podziału i nie zgadzamy się z tym. Pracuję w zawodzie ponad 30 lat i jeszcze nigdy nie było takiego zróżnicowania w zarobkach - mówi na łamach "Kuriera Porannego" Agnieszka Olchin, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Podlaskiem. - Młoda pielęgniarka będzie zarabiać taką samą kwotę jak ta z najdłuższym stażem. A to jeszcze nie wszystko. Pielęgniarka z 30-letnim stażem będzie zarabiać tyle samo co np. rejestratorka medyczna. Z całym szacunkiem do rejestratorek, ale jest to krzywdzące - dodaje.
W pikiecie w Białymstoku uczestniczyć mają ci, którzy w tym dniu nie mają dyżurów. W sumie w strajku ostrzegawczym w całym kraju w poniedziałek wezmą udział pielęgniarki, pielęgniarze i położne z około 40 szpitali. Jak podaje OZZPiP, spory zbiorowe między pielęgniarkami i dyrektorami w naszym regionie trwają w 11 szpitalach.