Zgłoszenie o pożarze straż otrzymała po godz. 20 w niedzielę. Wkrótce na miejscu było już kilkanaście zastępów straży pożarnej. Jak mówią świadkowie, początkowo strażacy skupili się na zabezpieczaniu pomieszczeń biurowych. Dopiero po interwencji jednego z mieszkańców rozpoczęła się akcja gaszenie pożaru na wielkiej hałdzie.
Hałda ma kilkanaście metrów wysokości. Znajduje się zaledwie kilka metrów od ogrodzenia, za którym jest ściana lasu. Korony drzew niemal dotykają śmieci. Między hałdą o ogrodzeniem nie ma żadnego pasa bezpieczeństwa. Więcej - mieszkańcy pobliskiej wsi mówią, że hałda znajduje się dokładnie w miejscu, gdzie jeszcze niedawno był zbiornik przeciwpożarowy oddzielający składowisko od lasu.
Jak opowiada świadek, płonące śmieci na skutek wybuchu zsunęły się "jak lawa" w dół aż do ogrodzenia z dwumetrowej wysokości płyt betonowych. Jak mówi nasz informator, płot mocno się rozgrzał, niewiele brakowało, a ogień wydostałby się do lasu. Strażacy jednak zauważyli ten fakt, przygasili odpady i odsunęli je od płotu.
Około godz. 22 akcja gaśnicza skupiała się na gaszeniu hałdy z podnośników oraz z ziemi. Strażacy dowodzili wodę z rzeki Supraśl w Wasilkowie. Ogień ciągle jednak pojawiał się na hałdzie, na wysokości ponad 10 metrów.
W ostatnich latach to trzeci duży pożar w sortowni odpadów w Studziankach. W listopadzie 2017 paliła się hałda śmieci o wymiarach 130 na 60 metrów, a jej gaszenie trwało blisko 60 godzin. Spaliło się ponad 3,3 tys. metrów sześciennych odpadów. Największy dotychczas pożar miał tam miejsce w 2012 r. Strażacy gasili go osiem dni. Biegli stwierdzili wówczas, że przyczyną pożaru było podpalenie. Sprawców nie udało się jednak ustalić, a prokuratura umorzyła śledztwo.
Po pożarze w listopadzie 2017 Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził kontrolę zakładu. We wnioskach, jakie sformułował WIOŚ na początku maja, zaleca zamknięcie sortowni z powodu nieprawidłowości. WIOŚ stwierdza, że w sortowni magazynuje znaczne ilości odpadów zmieszanych. Na blisko 100 tys. metrów sześciennych ponad 20 tys. metrów składowanych jest nieprawidłowo. Nieprawidłowości w pracy sortowni WIOŚ stwierdzał już wcześniej. Urząd marszałkowski, który wydaje pozwolenie na składowanie odpadów, nie nakazał jednak zamknięcia zakładu.
Centrum Innowacyjnej Gospodarki Odpadami zbudowała za 55 milionów złotych w 2011 roku jedna z białostockich firm utylizacyjnych. Docelowo w CIGO miało być przetwarzanych 170 tys. ton odpadów rocznie. 90 proc. z tych odpadów miało po przetworzeniu być paliwem bądź nawozem. Obecnie właścicielem sortowni jest firma mająca siedzibę w Ostrołęce.