Pół roku walki o stojaki na rowery w białostockim ZOO

Takie rzeczy tylko w Białymstoku. Pół roku opozycyjny radny apeluje do urzędników magistratu o drobną inwestycję na rzecz rowerzystów. Urząd zwodzi i zasłania się brakiem pieniędzy. Do czasu, gdy o tę samą inwestycję upomni się radny rządzącej w mieście koalicji. Już tego samego dnia pojawia się nadzieja rozwiązania problemu. To opowieść o tym, jak silnie zabarwiony politycznie może być zwykły stojak na rowery.

Główne wejście do Akcentu ZOO w Białymstoku /fot. Bia24/

Główne wejście do Akcentu ZOO w Białymstoku /fot. Bia24/

15 września 2020 roku radny Henryk Dębowski z Prawa i Sprawiedliwości napisał do prezydenta miasta pierwszą interpelację dotyczącą montażu stojaków na rowery. "Składam interpelację w sprawie montażu stojaków na rowery przy wejściu do białostockiego ogrodu zoologicznego Akcent ZOO" napisał Dębowski. Rady uzasadnia, że białostoczanie poruszający się rowerami nie mają gdzie zostawić swojego pojazdu, by spokojnie zwiedzić białostockie ZOO. 

1 października na interpelację odpowiada w imieniu Prezydenta Miasta - sekretarz Krzysztof Karpieszuk: "inicjatywa będzie możliwa do zrealizowania po wskazaniu źródła jej sfinansowania". Mówiąc wprost, prezydent odpowiada: apeluje do radnego Dębowskiego, by wskazał, komu zabrać pieniądze, aby sfinansować montaż stojaków. 

Ile kosztują takie stojaki, że prezydent prosi o podanie źródła finansowania (pamiętajmy, że roczne wydatki w budżecie Białegostoku wynoszą ponad 2 miliardy złotych)? W rankingu "Top 9 rowerowych miast Polski" Białystok uplasował się na 6. miejscu (sukces!). Tam właśnie wśród kosztów udogodnień dla rowerzystów znajdujemy "stojak rowerowy U-kształtny" w cenie 500-800 złotych. W Białymstoku stojaków na rowery mamy 717 (w Warszawie na przykład jest ich ponad 10 tysięcy). Prezydent 300-tysięcznego miasta prosi więc radnego o znalezienie w budżecie zbędnych półtora tysiąca złotych (dwa stojaki co najmniej). 

Radny Dębowski wykazuje dużo cierpliwości i 13 października składa drugą interpelację, w której - tak jak prosił prezydent miasta - wskazuje źródło sfinansowania montażu stojaków: "w obecnej sytuacji epidemiologicznej środki na ten cel można bez żadnego uszczerbku dla funkcjonowania miasta zaczerpnąć z funduszy przeznaczonych na podróże zagraniczne" magistrackich urzędników. Dalej radny pisze, że jeśli Miasta nie stać na wydanie kilkuset złotych to Dębowski zwróci się do marszałka województwa o sfinansowanie zakupu stojaków rowerowych. 

Tydzień później prezydent (w jego imieniu znowu sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk odpowiada, że "podtrzymuje stanowisko wyrażone w odpowiedzi na pierwszą interpelację". Czy taka odpowiedź przystoi urzędnikowi miejskiemu, czy takiej odpowiedzi prezydent nie powinien się wstydzić. W końcu odpowiada radnemu wybranemu przez mieszkańców miasta. Niestety takie mamy obyczaje w urzędzie miejskim. 

Ale co do faktów - stwierdzamy, że prezydent nie zgodził się odjąć sobie z podróży zagranicznych kilkuset złotych na sfinansowanie stojaków rowerowych, z których mogliby skorzystać mieszkańcy miasta. 

I od końca października w tej sprawie cisza. Aż do marca, gdy po raz trzeci radny Henryk Dębowski upomina się o stojaki przy wejściu do Akcentu ZOO. Tym razem radny prosi prezydenta Białegostoku, aby wystąpił do marszałka województwa o sfinansowanie zakupu stoajków. Dębowski zaznacza, że zwrócił się do marszałka Artura Kosickiego, "który jest w stanie sfinansować przedmiotową inwestycję". Dębowski prosi prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, by tylko "dopełnił formalności" i zwrócił się na piśmie do marszałka. Co odpowiada prezydent na takie załatwienie sprawy? 29 marca pisze do Henryka Dębowskiego: "informuję, że prowadzona jest obecnie analiza lokalizacji punktów montażu nowych stojaków na rowery na terenie miasta". 

Po sześciu miesiącach od pierwszej interpelacji wreszcie odpowiedź dająca nadzieją na załatwienie sprawy, o którą upominają się mieszkańcy miasta. Co się stało, że drgnęło, bo trudno uwierzyć, że prezydent czekał na pieniądze od marszałka, szczególnie TAKIE pieniądze. 

Tego same dnia, gdy radny Dębowski dostał odpowiedź na trzecią interpelację, więc 29 marca (w tym dniu odbywała się sesja Rady Miasta Białystok). Inny radny także upomniał się o montaż nowych stojaków na rowery dokładnie w tym samym miejscu. Radny rządzącej w mieście Koalicji Obywatelskiej Jarosław Grodzki napisał do prezydenta miasta: "zwracam się z prośbą o ustawienie nowych stojaków na rowery w następujących lokalizacjach: - w pobliżu wejścia do Akcent ZOO w Białymstoku; przy skrzyżowaniu ulic Marii Skłodowskiej-Curie i Legionowej w Białymstoku; przy Sali Koncertowej Opery i Filharmonii Podlaskiej, ul. Podleśna. 

Co skłoniło radnego KO do złożenia interpelacji - pytamy? - Załatwiam sprawy mieszkańców. Ludzie zgłosili mi, że są potrzebne stojaki w tych miejscach, bo oni jeżdżą swoimi rowerami i chcieliby bezpiecznie zostawić rower w tym miejscu i zwiedzić ZOO czy pospacerować w parku koło Filharmonii - mówi radny Jarosław Grodzki. Tak, wie, że wcześniej już radny Dębowski upominał się o takie stojaki przy ZOO. - Ja załatwiam sprawy mieszkańców, po to startowałem w wyborach. Nie rozmawiałem z prezydentem w sprawie tych stojaków, ale liczę, że uda się te stojaki postawić. Nie jestem radnym politycznym i te stojaki też nie są żadną sprawą polityczną - mówi Jarosław Grodzki. 

Może ma rację radny Grodzki, może to przypadkowa zbieżność. W każdym razie z odpowiedzi udzielonej radnemu Dębowskiemu wynika, że urzędnicy analizują "lokalizację punktów montażu nowych stojaków". W liczbie mnogiej - tak jak w interpelacji Jarosława Grodzkiego. 

- Najważniejsze, żeby sprawa ważna dla mieszkańców Białegostoku w końcu była załatwiona - mówi Henryk Dębowski. - Chociaż przykro jest komentować takie odpowiedzi prezydenta, jakie padły na moje interpelacje - dodaje radny. 

Zobacz również