Białostocka Komunikacja Miejska zamierza przekonywać białostoczan, by porzucili jazdę z papierowym biletem. Bogusław Prokop, szef BKM osobiście prezentował dziennikarzom, jak łatwo i szybko kupuje się bilet elektroniczny w autobusie. Wystarczy przyłożyć do elektronicznego kasownika swoją kartę miejską. Czynność prosta, tyle że niezbyt popularna jak dotychczas. Urząd Miejski i BKM nie chwalą się danymi dotyczącymi sprzedaży biletów na przejazdy białostockimi autobusami.
" o podwyżkach, czyli "obniżkach" /fot. H. Korzenny Bia24/"/>
O takie dane poprosił urząd portal Dzień Dobry Białystok. Publikuje je w jednym z artykułów. Z danych przekazanych przez Departament Komunikacji Społecznej wynika jednoznacznie, że białostoczanie jeżdżą autobusami z biletami papierowymi. W roku 2019 kupiono łącznie 9 mln 832 tys. 272 bilety komunikacji miejskiej (w tej liczbie są zarówno bilety normalne, ulgowe, jednoprzejazdowe, czasowe, papierowe, jak i elektroniczne - po prostu wszystkie bilety). Z tej ogólnej liczby przytłaczająca większość to bilety papierowe - w sumie 8 mln 990 tys. 60 biletów. Bilety elektroniczne (jednoprzejazdowe, czasowe, okresowe, imienne, na okaziciela, normalne i ulgowe) to zaledwie 842 tys. 212 sztuk. Osiemset tysięcy wobec prawie 9 milionów.
To zestawienie uświadamia tylko ogrom pracy, jaki biorą na siebie służby miejskie, by całkowicie odmienić przyzwyczajenia pasażerów komunikacji miejskiej. Szef BKM demonstruje, jak przyłożyć kartę do kasownika, ale ta czynność, jak pokazują liczby - jest ciągle rzadkością w białostockich autobusach. Białostoczanie potrzebują biletu papierowego, dokładnie tego, który odradzają im miejscy urzędnicy. Odradzają, gdyż ceny papierowych biletów wzrosną od marca najbardziej.
Dziś jednorazowy przejazd na podstawie papierowego biletu kosztuje 2,8 zł. Od marca taki bilet będzie kosztował 4 zł. W ubiegłym roku takich biletów sprzedano ponad 3,8 mln sztuk. Tak, ale to nie takie bilety najczęściej kupowali pasażerowie miejskich autobusów. Jak wynika z zestawienia publikowanego na portalu Dzień Dobry Białystok, najpopularniejszym biletem w mieście jest papierowy bilet 20-minutowy. Kasujesz bilet i masz 20 minut podróżowania, jeśli rozkład jazdy i trasa ułożą się dobrze, to można skorzystać z kilku autobusów, by dotrzeć do celu. Do tego to był zdecydowania najtańszy bilet - normalny za 2 zł, ulgowy na 1 zł. Takich biletów papierowych pasażerowie kupili w ubiegłym roku 4 mln 728 tys. 800 sztuk. To jest prawie połowa wszystkich sprzedanych biletów w roku 2019.
Podkreślamy wielkość tej sprzedaży, bo właśnie tej najpopularniejsze bilety będą od 1 marca zlikwidowane. Decyzja jest ostateczna i prawomocna. Rada Miasta zabrała białostoczanom te bilety, z których najczęściej korzystali. A mimo to specjaliści od "pijaru" z entuzjazmem wołają do białostoczan: "elektroniczny bilet najtańszy".
Co pozostawiają białostoczanom zamiast najpopularniejszego biletu radni, którzy uchwalili podwyżki cen biletów? Papierowy bilet jednoprzejazdowy za 4 zł lub jego elektroniczny odpowiednik za 3 zł (z uchwały radnych wynika, że jednoprzejazdowy bilet za 4 zł to jest jedyny papierowy bilet, jaki zostaje). Zamiast 20-minutowego biletu za 2 zł od marca będzie bilet 30-minutowy za 3,6 zł i to tylko w wersji elektronicznej (trzeba mieć albo kartę miejską, albo smartfon z aplikacją i wpłaconą wcześniej kwotą). Nawet jeśli założymy, że ludzie szybko przestawią się z biletu papierowego na elektroniczny, to i tak faktyczna i powszechna podwyżka w przypadku biletów najpopularniejszych wyniesie z 2 zł do 3,6 zł.
Trudno porównywać jazdę na bilecie jednoprzejazdowym (bez przesiadki, tylko jednym autobusem) do podróży z biletem czasowym (można jechać kilkoma autobusami, byle zmieścić się wyznaczonym czasie; Białystok nie jest rozległym miastem i można spokojnie zaplanować podróż kilkoma autobusami). Podwyżka o 1,6 na jednym przejeździe - to jest faktyczna skala tej zmiany. A przypomnijmy - biletów 20-minutowych sprzedało się w ubiegłym roku ponad 4,7 mln sztuk. Licząc w przybliżeniu, podwyżka cen tego najpopularniejszego biletu może wyciągnąć z kieszeni białostoczan około 7 mln zł w ciągu jednego roku.
Białostoczanie potrafią to policzyć, mimo że specjaliści od "pijaru" w urzędzie miejskim wołają: "elektroniczny bilet tańszy".