Nie ma zgody i... nie ma trzech milionów

Projekt wszyscy chwalą - pomoże rodzinom mieszkającym na Barszczańskiej i Klepackiej. Ale w szczegółach już jest wojna. W rezultacie miasto Białystok nie będzie partnerem projektu wyprowadzania z biedy ubogich i trudnych rodzin. Ministerstwo Rozwoju nie przekaże więc na realizację programu trzech milionów złotych.

Konferencja prasowa zastępcy prezydenta Białegostoku /fot. H. Korzenny/

Konferencja prasowa zastępcy prezydenta Białegostoku /fot. H. Korzenny/

Projekt jest ambitny i nowoczesny - nazywa się "Model lokalnego programu przeciwdziałania dziedziczeniu biedy" zakłada aktywną pomoc w wychodzeniu z biedy udzieloną 32 rodzinom mieszkającym w mieszkaniach komunalnych przy ulicach Barszczańskiej i Klepackiej.

Program pozwoliłby zwiększyć liczbę osób objętych pomocą asystentów rodziny, dzieci i młodzieży objętych wsparciem świetlic, dałby mieszkańcom osiedla możliwość uczestniczenia w bezpłatnych kursach zawodowych i płatnych stażach w przedsiębiorstwach. Celem tych wszystkich działań jest intensywne wsparcie rodzin z dziećmi, aby dzieci nie powieliły w dorosłym życiu losów swoich rodziców i dziadków. Program zakłada, że zmiana sytuacji dziecka i jego rodziny oraz pomoc dzieciom w odniesieniu sukcesu w szkole, poprawa relacji z rówieśnikami, dostęp do interesujących wakacji i świata kultury da im szanse na lepsze życie. Nie będą się czuły gorsze, uwierzą w siebie i zaczną się starać.

Pomysłodawcą i głównym wykonawcą projektu jest Stowarzyszenie Europartner oprócz niego również MOPR-u, Stowarzyszenie Szansa, Towarzystwo Psychoprofilaktyczne z Warszawy. Partnerem projektu powinno być miasto Białystok. Projekt w połowie ubiegłego roku dostał dofinansowanie z Ministerstwa Rozwoju. Miał być realizowany od początku roku 2017. Nie jest realizowany, a dziś zastępca prezydenta Białegostoku poinformował, że miasto nie podpisze umowy partnerskiej ze Stowarzyszeniem Europartner, co w praktyce oznacza, że projekt nie będzie realizowany, a 3 miliony złotych zostaną w zasobach ministerstwa.

Zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz przedstawia powodu odrzucenia umowy ze Stowarzyszeniem Europartner /fot. H. Korzenny/

Zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz przedstawia powodu odrzucenia umowy ze Stowarzyszeniem Europartner /fot. H. Korzenny/

Powody wycofania się miasta z tego projektu przedstawił dziś dziennikarzom zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz. Są cztery: pełnomocnictwa jakie proponuje w umowie Europartner jest "zbyt ogólne" i uniemożliwiałoby miastu kontrolę finansów przedsięwzięcia; w założeniu projektu mowa było, że "miasto nie ponosi żadnych kosztów związanych z realizacją projektu" natomiast w umowie znalazły się zapisy świadczące o tym, że miasto musiałoby płacić na kontynuację projektu 900 tysięcy złotych rocznie; Stowarzyszenie Europartner jest podmiotem prowadzącym działalność gospodarczą a podpisanie umowy z takim partnerem powinno się odbyć w drodze konkursu a jako ostatnia przeszkoda w podpisaniu umowy partnerskiej zastępca prezydenta wymienił fakt, iż w zarządzie stowarzyszenia zasiada obecny radny Białegostoku, co powoduje konflikt interesów, gdyż prawo zabrania radnym zasiadania we władzach firm, które mają do czynienia z majątkiem gminy. Chodzi o radnego Pawła Myszkowskiego (PiS), co potwierdza sam prezes Stowarzyszenia Europartner.

Jak podkreślił Zbigniew Nikitorowicz, miasto zwracało uwagę na te przeszkody w czasie rozmów z Europartnerem i prosiło o wyeliminowani tych formalno-prawnych przeszkód uniemożliwiających podpisanie umowy. - Ostatnie poprawione projekty umów wpłynęły do nas 18 kwietnia 2017, ale niestety zawierały one ciągle te punkty, które uniemożliwiały podpisanie przez nas tej umowy partnerskiej - mówił Zbigniew Nikitorowicz. W tej sytuacji zdecydowaliśmy, że miasto nie będzie uczestniczyć w tym projekcie. Co w praktyce oznacza, że projekt ten nie będzie realizowany.

Prezes Stowarzyszenia Europartner Krzysztof Mnich na konferencji prasowej władz Białegostoku /fot. H. Korzenny/

Prezes Stowarzyszenia Europartner Krzysztof Mnich na konferencji prasowej władz Białegostoku /fot. H. Korzenny/

Poproszony przez dziennikarzy o odniesienie się do zarzutów miasta prezes Stowarzyszenia Europartner Krzysztof Mnich stwierdził, że pełnomocnictwa są właściwe, miasto nie poniesie żadnych kosztów realizacji projektu, realizacja projektu nie będzie się odbywała na majątku gminy, w związku z tym nie ma konfliktu interesów odnośnie radnego Pawła Myszkowskiego. Pytany wprost - co naprawdę przeszkadza w podpisaniu umowy prezes Mnich stwierdził: - Zastanawiam się, czy to nie jest tak, że Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie przekazuje prezydentowi nieprawdziwe informacje. Być może czuje, że wchodzimy im w kompetencje. I tutaj jest pies pogrzebany - mówił dziennikarzom prezes Krzysztof Mnich.

Prezes Mnich zapowiedział jednak, że będzie jeszcze próbował mediacji za pośrednictwem Ministerstwa Rozwoju, bo "strasznie szkoda by było tych trzech milionów." 

Zobacz również