Mężczyzna jest aresztowany. To nauczyciel wychowania fizycznego, trener młodych siatkarek. Na swoim koncie ma wiele sukcesów i wyników sportowych. Niedawno z rąk Prezydenta Białegostoku, odebrał nagrodę za szczególne osiągnięcia w pracy dydaktycznej i wychowawczej. Mężczyzna przez lata pracował w różnych szkołach, gdzie głównie prowadził klasy sportowe. Zawsze z sukcesami. Od siedmiu lat był zatrudniony w szkole podstawowej na os. Bacieczki. Dyrekcja placówki nie zna oficjalnych powodów zatrzymania nauczyciela, a o jego aresztowaniu dowiedziała się, gdy zaczęła ustalać przyczyny niestawiania się nauczyciela w pracy.
DYREKTOR SZKOŁY NIE ZNA ZARZUTÓW
- Nie poznałam powodów zatrzymania nauczyciela, jak również nie mam oficjalnej informacji, jakie zarzuty na nim ciążą - mówi Anna Satuła, dyrektor Szkoły Podstawowej Nr 12 im. Zygmunta Glogera w Białymstoku. - Prokuratura poinformowała jedynie szkołę, że wobec konkretnego pracownika zastosowano środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. W związku z tym rozpoczęłam procedurę zawieszenia nauczyciela w pełnieniu obowiązków, aż do czasu wyjaśnienia całej sprawy. Ten nauczyciel w naszej placówce prowadzi klasy sportowe. Nigdy nie było na niego żadnej skargi. Sprawa jest bardzo delikatna i zapewniam, że dołożymy wszelkich starań, aby uchronić dzieci przed nieprzyjemnościami związanymi z tą sytuacją i zatrzymaniem nauczyciela - dodaje dyrektor Anna Satuła.
Domniemana ofiara to młoda dziewczyna, dziś już pełnoletnia. Nigdy nie uczyła się w szkole na Bacieczkach. Pochodzi z rodziny wykluczonej społecznie. Kilka lat temu jej "opieką" zajął się B.
- Widywałam ją z B., bardzo często, ale sądziłam że to jego rodzona córka - przyznaje nauczycielka wuefu, która przez wiele lat pracowała z mężczyzną. Kobieta prosi o anonimowość. - Wprost nigdy nie zapytałam, bo nie wypadało. Ale po gestach, słowach, a często po rozkazującym tonie wnioskowałam, że ona jest jego córką. On z nią rozmawiał tak jakby był jej ojcem, sadzał na kolana... - dodaje.
- Dziewczyna cichutka, skromniutka, bardzo ładna. Mnie kiedyś powiedział, że jest córką jego konkubiny, ale razem mieszkają od wielu lat i dlatego traktują ją jak swoje dziecko - wtóruje nauczycielce, trener siatkarek. - Obserwowałem ich, ale jako rodzic. Wystarczyło, że raz coś jej powiedział czy kazał, a ta słuchała się. Podejrzewałem, że w domu, podobnie jak na boisku, stosuje rygor. Ale sądziłem, że w tym mieszkaniu - poza nim - jest jeszcze ktoś dorosły...
DZIEWCZYNA PRZERYWA MILCZENIE
Jak pisaliśmy w piątek (19.01), sprawa wyszła na jaw przy okazji typowej interwencji domowej. W jednym z mieszkań na os. Zielone Wzgórza wezwani na miejsce policjanci mieli zastać wystraszoną dziewczynę i, jak się później okazało, jej oprawcę.
Z relacji poszkodowanej początkowo miało wynikać, że mężczyzna miał znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie. Dopiero w toku kolejnych zeznań na jaw wyszły poważniejsze zarzuty. Wynika z nich, że nauczyciel miał latami dopuszczać się "czynu zabronionego". Miał znęcać się nad nią psychicznie, więzić w mieszkaniu i wielokrotnie gwałcić. Z naszych informacji wynika także, że dziewczyna (dziś już pełnoletnia) złożyła zeznania obciążające mężczyznę.
Zebrane dowody okazały się na tyle prawdopodobne, że prokuratura postawiła nauczycielowi zarzuty i doprowadziła do sądu. Sąd z uwagi na duże prawdopodobieństwo popełnienia czynu zagrożonego karą zastosował najsurowszy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na trzy miesiące.
- Nie udzielamy informacji ani z samego przebiegu zatrzymania mężczyzny, ani znalezionych w mieszkaniu dowodów. W tej sprawie "gospodarzem" jest prokuratura - powiedział nadkomisarz Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.
Również prokuratura zasłania się dobrem śledztwa i nie udziela żadnych szczegółów.
- Ze względu na charakter sprawy oraz stawiane mężczyźnie zarzuty nic w tej sprawie nie mogę ujawnić - powiedział Wojciech Zalesko, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Do sprawy wrócimy.