Bywa, że na przeróżnych zwolnieniach czy absencji jest teraz nawet połowa pracowników szpitala MSWiA.
Na razie ta liczba pracowników wystarcza, ale...
- Bardzo trudno było złożyć grafiki - przyznaje Alicja Skindzielewska, dyrektorka szpitala MSWiA w Białymstoku. - Na izbie przyjęć mamy tylko dwóch lekarzy, którzy pracują non-stop - mówi pani dyrektor. Obawia się, że wkrótce braki personelu zacznie odczuwać i na innych oddziałach.
W szpitalu jest miejsce dla prawie 160 pacjentów. W tej chwili zaledwie kilka łóżek jest zajętych.
- Ale codziennie trafia do nas kilkanaście osób. Badamy je, diagnozujemy - mówi Alicja Skindzielewska. Przyznaje, że to osoby, które nie powinny trafić do szpitala jednoimiennego. - Ciągle apelujemy do innych szpitali, byśmy działali na zasadzie współpracy, a nie na zasadzie odsyłania pacjentów. Miejsca w naszym szpitalu, szczególnie na OIT, muszą być bazą i zabezpieczeniem.
Jak przypomina, wspólnie z konsultantami wojewódzkimi ds. chorób zakaźnych, medycyny ratunkowej i intensywnej terapii oraz wojewody zostały wypracowane zasady kierowania pacjentów do szpitali jednoimiennych. - Ustaliliśmy, że do nas będą trafiały przypadki najcięższe, z potwierdzonym lub bardzo mocno podejrzany COVID - mówi dyrektor Skindzielewska. Bardzo mocno podejrzany, czyli spełniający kryteria: temperatura powyżej 38 stopni Celsjusza, liczba oddechów - powyżej 20 na minutę i saturacja poniżej 95 proc. - I dodatkowo takie schorzenie, które my możemy leczyć - dodaje.
Przewiduje, że tych pacjentów będzie przybywać. To właśnie wtedy może mieć kłopot z personelem.
Dlatego już teraz wystąpiła do wojewody o oddelegowanie pracowników do pracy w szpitalu MSW. Potrzebuje specjalistów z ratownictwa czy chorób wewnętrznych, chirurgów... W sumie przynajmniej sześciu dodatkowych lekarzy. - Czekam na odpowiedź - mówi.
Z kolei Anna Dzierszko, rzeczniczka wojewody, zapewnia, że oficjalnie takie zapotrzebowanie do urzędu nie wpłynęło. Ale wojewoda i tak zaapelował - jak zresztą wszyscy wojewodowie w Polsce - o to, by zgłaszali się do niego medycy, którzy gotowi są walczyć z koronawirusem. W ten sposób chce uniknąć przymusowego delegowania do pracy w szpitalach jednoimiennych czy innych placówkach, mających kłopoty z zapewnieniem pacjentom opieki medycznej.
Zgłosiło się sześć osób - dwóch lekarzy, trzech fizjoterapeutów i jeden student pielęgniarstwa.
Jeśli będzie potrzeba, zostaną oddelegowani do pracy w placówkach potrzebujących pomocy.
A co ze szpitalem MSWiA? Na razie wojewoda uznał, że nie potrzebuje on pomocy. - Pacjentów w tym szpitalu nie ma jeszcze zbyt wielu. A wojewoda jest w stałym kontakcie z dyrekcją szpitala. Trwa rozpoznanie potrzeb - mówi Anna Dzierszko.