ŻEGLUGA BEZ EMOCJI
Po kilkudziesięciu latach pracy w żegludze trudno o większe emocje związane z początkiem sezonu czy większym napływem turystów. Sławomir Aleksandrowicz, wiceprezes spółki Żegluga Augustowska jest właśnie w takiej sytuacji. - Tutaj i tak wszystko zależy od pogody. Jak w tym roku w połowie kwietnia otwieraliśmy sezon i było zimno, to statki odpływały z ośmioma osobami na pokładzie - opowiada Sławomir Aleksandrowicz. - Zrobiło się ciepło teraz i od razu na statkach komplet pasażerów, na tym największym naszym też - 300 osób. Bez pogody nie ma sukcesu, ale też nawet jak mamy mało pasażerów to i tak pływamy. Trzeba.
Anna Wierzbicka przyjechała z rodziną z Krakowa. Zatrzymali się na majówkę w pensjonacie koło Augustowa. - Bilety na statek zamówiliśmy przez internet w marcu, jak układaliśmy sobie plan pobytu. No i jesteśmy, pogoda na szczęście nie zawiodła. Płyniemy do Studzienicznej, szlakiem papieskim i to jeszcze tym statkiem, którym płynął Jan Paweł II. Będzie pięknie - mówi przed wejściem na pokład Serw.
Dwóch synów Anny Wierzbickiej nie może spokojnie doczekać się swojej kolejki do wejścia. - Muszę dać im zajęcie, mają tyle energii. W lesie to po prostu chodzą po drzewach. Tutaj może jezioro, woda, piękny widok trochę pomoże im odpocząć - mówi.
ZA PAPIEŻEM DO STUDZIENICZNEJ
Płyną tym najbardziej popularnym, poszukiwanym, oczekiwanym rejsem - do Studzienicznej. "Skoro papież wybrał, to znaczy, że musi być pięknie" - cytuje Sławomir Aleksandrowicz słowa, które często słyszy od turystów. Rzeczywiście od wizyty papieża Jana Pawła II w 1999 roku, gdy odwiedził sanktuarium w Studzienicznej, przepłynął statkiem Serwy z Augustowa do Studzienicznej, na tym statku i na tej trasie zawsze jest pełno ludzi.
Rejs a Augustowa do Studzienicznej i z powrotem trwa w sumie trzy godziny - z 20-minutową przerwą w Studzienicznej. Od razu na nabrzeżu wita turystów pomnik Jana Pawła II też schodzącego ze statku. - Mniej więcej 70 procent ludzi, którzy wybierają tę trasę pyta, czy popłyną tam "papieskimi" Serwami - mówi Sławomir Aleksandrowicz. To się nie zmienia od wielu lat.
Obok trzygodzinnego rejsu do Studzienicznej Żegluga Augustowska wprowadziła teraz nowy "wariant" tej podróży, "dla tych którzy mają mniej czasu, a chcą rejs zaliczyć" mówi Aleksandrowicz. To podróż łączona: a Augustowa do Studzienicznej autobusem wynajętym od PKS, a stamtąd z powrotem do Augustowa już statkiem. Bardzo popularny, weekendowy wypad.
/fot. Żegluga Augustowska/
Rejsy w stronę Studzienicznej mają jeszcze jedną atrakcję - śluzowanie w Przewięzi. XIX-wieczna konstrukcja, jedna z kilkunastu na Kanale Augustowskim - różnica poziomów wody niewielka - ledwie metr, ale atrakcja duża.
GOŁA ZOŚKA NAD ROSPUDĄ
Oprócz Studzienicznej jest jeszcze drugi kierunek pływania - Rospuda. Tu są jeden, dwa rejsy dziennie. Trasa krótsza, ale i tu Żegluga Augustowska nie narzeka na brak chętnych. Tu jest dodatkowa atrakcja, która też przyciąga. To legenda Gołej Zośki, dziewczyny, która w noc świętojańską utonęła gdy próbowała wyłowić z wody wianek. Na cyplu jeziora Rospuda od trzech lat znajduje się posąg Gołej Zośki. A statkiem razem z pasażerami pływa obok tego posągu autorka książki o tej legendzie Barbara Ostaszewska. Podczas rejsu opowiada historię dziewczyny, a pasażerowie mogą upleść wianku z polnych kwiatów, które następnie mogą rzucić na posąg Gołej Zośki. Za trafienie jest nagroda.
SEZON CZEKA NA SŁOŃCE
Dziennie w sezonie (czyli także teraz, podczas długiego weekendu) statki Żeglugi Augustowskiej odbywają osiem rejsów. W najlepszej pogodzie i pełni sezonu wakacyjnego w ciągu dnia statkami tymi pływa trzy tysiące osób. - Dziś ludzie chodzą w krótkich spodniach i koszulkach. Parking przy porcie cały zastawiony samochodami. No to chyba do trzech tysięcy dziś dojdziemy - zastanawia się Sławomir Aleksandrowicz. - Może to będzie dobra wróżba na cały sezon. Oby. W poprzednim, z tym zimnym deszczowym latem to mieliśmy tylko 103 tysiące osób. O jakieś 10 tysięcy mniej niż jeszcze wcześniej, w 2016 - zastanawia się Sławomir Aleksandrowicz.
Żegluga Augustowska oprócz ujętych w rozkładzie stałych rejsów ma zawsze "coś w zapasie". Na przykład dodatkowe rejsy, gdy są zainteresowani turyści, którzy nie dostali się z braku miejsc na planowane rejsy. - Jeśli jest duże zainteresowanie, to organizujemy dodatkowe rejsy - mówi Aleksandrowicz.