Linia C do kampusu - raczej nie wróci

Od października nie kursują autobusy linii C. W zamyśle przeznaczona przede wszystkim dla studentów dojeżdżających do kampusu Uniwersytetu w Białymstoku, w praktyce okazała się linią dla nikogo, tak można sądzić z frekwencji przejazdów tą trasą. Teraz jest zamknięta i wiele wskazuje na to, że linia C już nie wróci do rozkładu (przynajmniej w takiej postaci jak dotychczas).

Przystanek kampus - linia C /fot. H. Korzenny/

Przystanek kampus - linia C /fot. H. Korzenny/

O linii C pisaliśmy kilka dni temu na naszym portalu: Autobus C do kampusu już nie jeździ

Pisaliśmy, gdyż od początku roku akademickiego, czyli od października 2017 autobusy na tej linii przestały kursować. Oficjalny powód: przebudowa ulicy Wiosennej. Czy są inne powody - pytaliśmy urząd miejski. Odpowiedź otrzymaliśmy po publikacji naszego artykułu. 

Po odpowiedzi z urzędu, po przedstawionych w niej danych dotyczących frekwencji na tej trasie trudno nie zadać pytania o sens utrzymywania linii C w takiej postaci, w jakiej funkcjonowała dotychczas. 

KTO TYM JEŹDZI?

Według danych przedstawionych przez urzędników na podstawie "systemu zliczania pasażerów": 

- średnia liczba osób na kursach na kierunku dworzec PKS-kampus wyniosła 8 osób

- średnia liczba osób na kursach na kierunku kampus-dworzec PKS wyniosła 6 osób

Co piąty pasażer (23%) który jechał z dworca PKS, wysiadał przy kampusie. 

Zdaniem autorów opracowania "zupełnie niecelowe wydaje się kursowanie linii do kampusu po godzinie 15.00, choćby z uwagi na to, że wydziały Uniwersytetu zlokalizowane poza terenem kampusu zazwyczaj nie korzystają z jego obiektów". 

Frekwencja jest miażdżąca. Idea autobusu miejskiego, który woziłby studentów z centrum miasta do kampusu UwB przynajmniej w powyższej formule. "Inicjatywa powstania linii wypłynęła ze strony "aktywistów miejskich", potrzeby takiej nie zgłaszały środowiska studenckie" - czytamy w odpowiedzi urzędników miejskich. Wychodzi na to, że ktoś chciał uszczęśliwić studentów wbrew ich woli. Pytamy studentów z kampusu czy rzeczywiście linia C to był pomysł nietrafiony. 

Przystanek i wjazd do kampusu UwB /fot. H. Korzenny/

Przystanek i wjazd do kampusu UwB /fot. H. Korzenny/

- Linia C była jak prawie wszystko w tym mieście związane ze studentami - na pokaz. Miała być dla studentów, a jechała w kosmicznych godzinach. W ogóle nie jest skomunikowana z godzinami rozpoczynania zajęć na kampusie. To była bardzo długa trasa, zahaczała o wiele miejsc i dzięki temu można było naprawdę dojechać na kampus z centrum. Przynajmniej było wiadomo, że jeśli już się w niego wsiadło w końcu się dojedzie. Teraz nie można tego powiedzieć o żadnej linii - mówi Marta z drugiego roku chemii.

- Linia C była dobrym pomysłem, ale bardzo źle zorganizowanym. Ale rozkład jazdy autobusów pozostawiał wiele do życzenia. Nigdy nie zdarzało się tak, żebym wyszedł z zajęć i miał kilka minut do tego autobusu. Zazwyczaj był on 10 minut wcześniej, a ja musiałem wybierać inną linię, z przesiadkami - twierdzi Adam, student prawa.

- Na przystanek Kampus nie jedzie teraz nic, a to jedyny przystanek, z którego można dojść na każdy wydział nie przebiegając przez ruchliwą ulicę. Czasami, gdy podjadę czymś na Krętą i idę kawałek lasem to wychodzę przed byłym przystankiem linii C, ale dzieli mnie ulica. Muszę nieźle kombinować aby znaleźć moment na przebiegnięcie ruchliwej ulicy - opowiada Asia z drugiego roku biologii.

ZŁA TRASA I ZŁE GODZINY 

Z rozmów ze studentami wynika, że linia C siłą rzeczy była skazana na niepowodzenie z powodu jej przebiegu i godzin kursowania. Przede wszystkim nie można było dojechać nią bezpośrednio do kampusu z akademików przy ulicy Żeromskiego i Pogodnej. Tam mieszkają studenci, którzy mają zajęcia w kampusie. Więcej dojazd z akademików - w ogóle do centrum miasta jest nie lada wyzwaniem - mówią nam studenci. 

- Domy studenta na Żeromskiego, to najgorsze miejsce, w jakim można mieszkać - mówi Diana z drugiego roku biologii. - Jak ktoś chce do miasta to bardziej się opłaca dojść na Wiejską niż czekać na autobus nr 8. Coś w ogóle jest nie tak z tym autobusem, że nigdy nie jeździ tak, jak w rozkładzie? Da się dotrzeć na kampus pieszo czy autobusem 11, ale gdziekolwiek pojechać i stamtąd wrócić... porażka. O 21 jest problem z powrotem z Jurowieckiej, więc co tu mówić o chodzeniu do kina czy klubu. Bez samochodu albo wynajętego mieszkania to tu jest naprawdę ciężko żyć - dodaje.

Reasumując linia C ma niewielkie szanse na wyższą frekwencję z dwóch głównych powodów - trasa autobusu nie skorelowana z trasami przemieszczania się studentów UwB (przede wszystkim nie łączy akademików z kampusem); pod drugie zaś godziny kursowania linii C nie są dostosowane do godzin rozpoczynania zajęć na wydziałach mieszczących się w kampusie. 

Sami urzędnicy uzasadniają, że linia C nie była jedyną linią komunikującą kampus z centrum miasta. W odpowiedzi czytamy: "Należy też wziąć pod uwagę, że dojazd do kampusu jest możliwy od strony ulicy Wiejskiej z wykorzystaniem istniejących linii tj. 3, 10, 11, 16, 26 i 104, a od strony ulicy Ciołkowskiego dojeżdżają linie 7 i 22". 

BEZ SZANS NA POWRÓT 

Bezpośredni powód zamknięcia linii C to przebudowa ulicy Wiosennej (biegnie przy stadionie i łączy Kawaleryjską z Ciołkowskiego). Pamiętamy przy tym że ulica Wiosenną jeździ autobus 11 - jadący również w pobliże akademików na Żeromskiego. Po remoncie Wiosenna będzie znacznie szersza i będą przy niej zlokalizowane przystanki komunikacji miejskiej. Może się okazać, że wygodniej będzie dojść do kampusu z przystanku na Wiosennej niż z obecnie istniejącego na ul. 11 Listopada. To rozwiązanie biorą pod uwagę urzędnicy miejscy i piszą w odpowiedzi na nasze pytania: "Po przebudowie ul. Wiosennej zmieni się układ komunikacyjny. Może się okazać, że linia C nie będzie wówczas potrzebna. Inna ewentualność jest taka, że trzeba będzie zmienić jej trasę. Dlatego decyzje co do przywrócenia tej linii zapadną w terminie późniejszym".

" /fot. H. Korzenny/"/>

I taka odpowiedź przesądza raczej los linii C. Do kampusu więc linia C - przynajmniej w obecnym przebiegu - raczej nie wróci. Co nie zmienia faktu, że w opinii wielu studentów kampus Uniwersytetu w Białymstoku jest źle skomunikowany z centrum miasta. 

- Kampus jest postawiony w lesie, więc nic dziwnego, że nie da się tam dojechać. Dobrze, że stoi jeszcze w I strefie, bo ogólnie by było słabo. Autobusy jadą niepewnie i czasami ten pasujący się spóźnia. Z którejkolwiek strony by się nie zatrzymać, trzeba iść kawał drogi. Naprawdę nie polecam studiowania w takim miejscu, nie jest tego warte - to gorzka refleksja Marty, studentki trzeciego roku biologii.

Współpraca: Kinga Nazaruk

Zobacz również