Koronawirus. Jak zatrzymać nastolatka w domu?

Najpierw było donośne "Hurrra!". Potem: "Jak to ty to sobie wyobrażasz, mam dwa tygodnie siedzieć w domu?" Następnie kłótnie, obrażanie się i trzaskanie drzwiami. Z nastolatkiem nie jest łatwo żyć na co dzień pod jednym dachem, a co dopiero z trzema, i to w dobie szalejącego coraz bardziej koronawirusa.

Jeszcze dzieciom można wytłumaczyć. Dzisiejszy poranek w jednej z galerii. Rodziców z dziećmi nie brakuje i w butikach, i na placu zabaw. W końcu wolne! /foto. Czytelnik/

Jeszcze dzieciom można wytłumaczyć. Dzisiejszy poranek w jednej z galerii. Rodziców z dziećmi nie brakuje i w butikach, i na placu zabaw. W końcu wolne! /foto. Czytelnik/

Zamknięcie szkół powitane zostało wielkim aplauzem. Szczerze mówiąc, (ponieważ mówiło się o tym nieoficjalnie już od kilku dni) nie mogły się już tego doczekać.

- To ja jutro idę na kebaba z chłopakami z klasy, już się umówiłem na 11 - zakomunikował Najmłodszy w środę, tuż po przyjściu do domu po zakończonych ostatnich lekcjach.

- Nocuję u Kasi, obiad zjemy w pizzerii - dodała Średnia.

- O super, mam karnet na siłownie od 12 marca, to będę chodzić rano - cieszyła się Najstarsza.

Nie ma mowy - tłumaczymy - szkoły zostały zamknięte po to, abyście nie zarazili się i nie zarażali innych. Zostajemy wszyscy w domu, wykorzystamy jakoś fajnie ten czas będąc razem. Nie ma co panikować, ale trzeba się dostosować. Może zróbmy coś, na co nam zawsze brakowało czasu? Fajny film, planszówki, upieczemy dobre ciasto.

- JAK TY TO SOBIE WYOBRAŻASZ? - ton głosu Średniej nie pozostawiał złudzeń, łatwo nie będzie. - PRZEZ DWA TYGODNIE NIE WYJDĘ Z DOMU?

- Karnet jest zapłacony! - Najstarsza miała łzy w oczach.

- I tak idę! - kategorycznie zapowiedział Najmłodszy.

No i się zaczęło - krzyki, obrażanie się, zamykanie się w pokoju. Nie było już sensu rozmawiać, trzeba było przeczekać, przynajmniej ze dwie godziny.

Z Erasmusa na kwarantannę

Tak naprawdę to zaczęło się jednak już ponad tydzień wcześniej, gdy Chłopak najstarszej wrócił z pobytu w ramach Erasmusa z Hiszpanii.

- Będzie miał kwarantannę, nie może chodzić do szkoły, to ja będę u niego cały czas - cieszyła się najstarsza.

- Kochanie, na pewno będzie musiał wrócić do siebie domu, do rodziców - Chłopak Najstarszej pochodzi z małego miasteczka S., z południa Podlasia.

- No co ty? Już powiedział, że zostanie w Białymstoku na stancji, bilety już kupił do kina, na wtorek. Idziemy razem z jego kolegami...

Wtedy jeszcze ze spokojem czekaliśmy na rozwój wypadków, nie wdając się w awantury. I tak jak się spodziewaliśmy, Chłopak Najstarszej od razu po przyjeździe do Białegostoku, w środku nocy, został zabrany przez rodziców do domu, jak i reszta jego koleżanek i kolegów, z którymi był w Grenadzie. Sanepid miał i ma informacje o wszystkich Erasmusach, szkolnych i uczelnianych. Pilnuje kto wraca, jak wraca i gdzie spędzi dwa tygodnie nadzoru epidemiologicznego.

Najstarsza wpadła wtedy w pierwszą w rozpacz.

- Trzy tygodnie tam, teraz dwa tygodnie w domu, uuuu... Przecież on jest zdrowy, nic mu nie jest. Pojadę do niego.

Nie pojechała.

Najlepszym argumentem okazali się ... mieszkający za ścianą Dziadek i Babcia oraz telewizja.

Dziadek, choć jest energiczny i świetnie wygląda, zbliża się do osiemdziesiątki, Babcia od lat jest przewlekle chora i nie wstaje z łóżka. A telewizja wciąż podaje, że Covid-19 najbardziej niebezpieczny jest dla seniorów i to oni, niestety, przede wszystkim umierają.

- Chłopak może przechodzić zarażenie wirusem bezobjawowo, zarazi ciebie, a ty Babcię i Dziadka. Pomyśl o nich!

- No dobra, nie pojadę...

Kolejny tydzień Najstarsza spędziła rozmawiając z Chłopakiem na mesengerze. Razem wstawali, jedli i kładli się spać, choć dzieli ich ze 100 kilometrów. Chłopak uczył ją angielskiego i opowiadał, co się dzieje w jego miasteczku. A Najstarsza z wypiekami na twarzy powtarzała, co usłyszała:

- Mamo, mamo, ale ludzie w S. są okropni! Opowiadają, że u nich jest już koronawirus, że ktoś przywiózł z Włoch!

A Chłopak przecież grzecznie siedzi w domu, wrócił z Hiszpanii, nie ma żadnych objawów. Dostał oddzielny pokój, jedzenie dostarcza mu tylko mama, z pewnej odległości, tak jak Sanepid przykazał. A miasteczko i tak plotkuje, że wirus się roznosi.

- Jego młodszy brat poszedł do szkoły, a dyrektor kazał wracać do domu i też zostać dwa tygodnie w kwarantannie. Ale się cieszył... Do ich mamy zadzwonili sąsiedzi z pretensją, że Chłopak wyszedł na chwilę na podwórko! A przecież wyszedł sam i to do własnego ogrodu.

Chłopak nudzi się jak mops. Ma już nawet dość gier komputerowych, więc teraz ogląda ciuchy i buty w Internecie, co rusz podsyłając najstarszej zdjęcia i pytając: "Fajne? Dobra cena?"

Walka w domu

Do codziennych telefonów Sanepidu po tygodniu już się przyzwyczaił, ale za to my dopiero rozpoczynamy w domu walkę z nastolatkami. W pierwszy dzień wolny od szkoły wszyscy śpią do 10. Ale zaraz po śniadaniu względny spokój minął, choć zapowiadało się niewinnie. Najstarsza zeszła na dół i zaproponowała rodzeństwu grę w Scrable...

- Nie lubię - zamruczała Średnia, wpatrzona w telefon.

- Nie widzisz, że teraz gram - obruszył się dojrzewającym barytonem Najmłodszy, machając iPadem.

- To może Jenga?

- Nie chcę! Nie przeszkadzaj! Daj spokój! Odczep się!

- Mamo, jak oni się odzywają! Auu, on we mnie rzuca poduszką...

- Zostaw komórkę, wyłącz Xboxa. Pogramy w coś wspólnie, potem może razem na krótki spacer wyjdziemy do lasu? Albo do ogrodu, o! Pograbimy liście, może skopiemy końcu kawałek ogródka, posiejemy marchewkę albo dynie?

Mama ma przecież takie wspaniałe pomysły na integrację rodzinną! Może i tato dołączy, bo też mu pracę zamknęli na cztery spusty.

- Daj nam spokój!

Pomysły szlag trafił i wszyscy zamknęli się w swoich pokojach...

Po dwóch godzinach zebranie rodzinne. Ponownie ten sam argument, co przy Chłopaku - Babcia i Dziadek. Chcecie zarazić? Trzeba teraz myśleć nie tylko o sobie, ale o innych. Uff, wydaje się, że zrozumiały...

- Ale naprawdę do Kasi na nocowanie nie mogę iść? Przecież to Kasia, znasz ją - Średnia mimo wszystko wciąż próbuje.

Na ratunek przyszedł Mąż. Właśnie wrócił z dużych zakupów (wszyscy kupują na zapas, to i my też, a jak!) i opowiada, że widział policjantów legitymujących na przystanku młodych chłopaków. Podziałało.

Dziś dzień drugi siedzenia w domu. Na razie spokój, bo jest nowy, tym razem zaakceptowany zgodnie i uznany za super pomysł: szukanie butów w sklepach internetowych. Są przeceny, promocje i kody zniżkowe dla nowych klientów, więc grzech nie kupić... 

Zobacz również