KOMENTARZ. Ciuciubabka w komunalnych

156 białostockich rodzin ma to nieszczęście, że uwierzyło politykom. Zajmują mieszkania komunalne i uwierzyli, że mogą swoje mieszkania wykupić na własność. W grudniu 2016 Rada Miasta zmieniła zasady sprzedaży mieszkań, by umożliwić im wykup. Dziś wiedzą, że rada niewiele może, gdy prezydent nie chce sprzedać. Pytanie, kto i dlaczego w tej zabawie schował się tak głęboko, że z zawiązanymi oczami nie sposób go znaleźć.

Radni PiS mogą tylko apelować do prezydenta /fot. H. Korzenny/

Radni PiS mogą tylko apelować do prezydenta /fot. H. Korzenny/

Intencja była jasna. Lokatorzy mieszkań komunalnych liczą na to, że po jakimś czasie będą mogli zajmowane mieszkania wykupić od gminy. Wykupić z zastosowaniem korzystnego rabatu (nawet do 95 procent wartości lokalu). Korzyść to nie tylko zdobycie własności, ale i ucieczka od wysokiego czynszu narzuconego przez Zarząd Mienia Komunalnego. Przeszkodą był zapis mówiący, że gmina nie sprzedaje mieszkań w budynkach, które są w całości własnością gminy. Lokatorzy zainteresowani wykupem lobbowali u radnych PiS. W rezultacie Rada Miasta wykreśliła z regulaminów sprzedaży zapis zabraniający pozbywania się mieszkań w budynkach gminy. Prezydent protestował, argumentując że w ten sposób lokatorzy mogą za bezcen wykupić najatrakcyjniejsze mieszkania. Że bez tych mieszkań gmina nie będzie mogła wypełnić swojego ustawowego obowiązku zapewnienia lokalu mieszkańcom, których nie stać na własne M.

Uchwała przeszła, a zaraz za nią nadeszła fala wniosków o wykup mieszkań komunalnych. W sumie 156 lokatorów zajmujących mieszkania w blokach gminnych. Najwięcej z budynków przy ul. Pułaskiego 85 i 119, Świętego Jerzego 40 i ulicy Brukowej. W ciągu kilku miesięcy tego roku liczba wniosków osiągnęła tyle, ile w całym roku poprzednim. Znakomity przykład, jak jedną dobrą uchwałą można wywołać jednoznaczny społeczny odzew. O to chodziło Radzie Miasta: by ludzie mogli, jeśli chcą i ich na to stać, wykupić swoje mieszkania na własność. 

Wkrótce jednak okazało się, że cel Rady Miasta nie jest celem Prezydenta Miasta. Wszystkie 156 wniosków prezydent odrzucił. Powód? Taka jest polityka mieszkaniowa miasta. - Miasto musi działać odpowiedzialnie, wypełniać ciążący na nim ustawowy obowiązek zapewnienia lokali mieszkalnych. Aby to spełnić gmina musi utrzymywać pewien zasób lokali - tłumaczy rzecznik prezydenta Urszula Mirończuk. - W tej chwili na przydział lokalu komunalnego czeka w mieście 587 osób. Jeśli sprzedamy te mieszkania to będziemy mieli kłopot z wypełnieniem tego obowiązku - dodaje. 

Argument logiczny: aby zapewnić mieszkania trzeba je mieć. Tak, ale jeśli gmina nie sprzeda mieszkania to lokator nadal będzie je zajmował, gdyby sprzedała - mielibyśmy o jedną rodzinę mniej do zapewnienia lokalu i jeszcze trochę grosza. - Nasza uchwała wychodziła naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców - mówi radna PiS Krystyna Siemieniuk. - A teraz widać, że prezydent miasta nie chce spełniać oczekiwań mieszkańców. Pytam, dlaczego w innych miastach - w Lublinie, Rzeszowie - samorządy sprzedają mieszkania komunalne, a u nas nie można tego robić. 

Radni PiS są oburzeni, ale niewiele mogą zrobić. "Wzywają" więc tylko prezydenta do "wypełniania idei uchwały rady" w sprawie sprzedaży mieszkań komunalnych. Bo pamiętajmy, że zgodnie z uchwałą prezydent NIE MUSI zgadzać się na sprzedaż. Skoro nie musi to MOŻE się nie zgodzić. 

Najważniejsze pytanie brzmi: czy prezydent Tadeusz Truskolaski nie może sprzedać mieszkań, czy też może, ale chce pokazać Radzie Miasta, kto faktycznie w mieście rządzi. W trakcie debaty nad projektem uchwały zastępca prezydenta Adam Poliński tłumaczył radnym, że zmiana prawa spowoduje masowy wykup mieszkań. Ale rada postanowiła inaczej. A rada, jak pamiętamy, jest władzą najwyższą w gminie. Wszystko wskazuje więc na to, że prezydent postanowił działać przeciwko radzie. Trudno sądzić inaczej, skoro odrzucił WSZYSTKIE wnioski o wykup mieszkania. Prezydent nie musi koniecznie utrzymywać "zasobu lokali komunalnych", mógłby postarać się znaleźć inny sposób na wypełnienie obowiązku ustawowego (w końcu mieszkań w Białymstoku powstaje wiele).

A jednak i tym razem wojna rady z prezydentem i prezydenta z radą kończy się kłopotami dla mieszkańców miasta. Tym razem w tej ciuciubabce to prezydent zawiązał oczy mieszkańcom i kazał im się szukać. Czy można mieć wątpliwości, że z tak zawiązanymi oczami tych 156 lokatorów mieszkań komunalnych (i ich rodzin) na pewno nie odnajdzie urny do głosowania na Tadeusza Truskolaskiego w kolejnych wyborach. 

Zobacz również