Kolejna rewolucja śmieciowa. Pod domem pięć pojemników, a koszty rosną

Niektórzy dopiero przyzwyczaili się do dotychczasowej segregacji odpadów, a niebawem czeka nas następna rewolucja. Już nie trzy, a pięć pojemników stanie pod naszymi domami. Po co? Przecież już praktycznie każde duże polskie miasto ma nowoczesne sortownie śmieci! Ano może dlatego, że jak się czegoś nie zrobi raz a dobrze, to trzeba to w nieskończoność poprawiać?

fot. odpady.bialystok.pl

fot. odpady.bialystok.pl

Reforma śmieciowa z 2013 roku miała być magicznym lekarstwem na rosnącą ilość odpadów trafiających na składowiska. Ustawodawca uczynił wówczas gminy "właścicielami" śmieci produkowanych przez mieszkańców, zobowiązując władze samorządowe do selektywnej zbiórki, ale pozostawiając dowolność w ilości frakcji segregowanych odpadów i doborze kolorów pojemników. Skończyło się to chaosem: jedne gminy wystawiały trzy pojemniki na odpady, inne nawet sześć. A totalnie zdezorientowani mieszkańcy machali ręką na kolory pojemników i po staremu wrzucali wszystkie śmieci do jednego kubła. W 2014 roku, w Białymstoku zostało to znów nieco zreformowane.

Badania pokazały, że aż co piąty Polak ma z segregacją ewidentny problem. Odpady są najczęściej pomieszane, a te posegregowane są zbyt zanieczyszczone (szczególnie papier), by nadawały się do recyklingu. Nowe zasady Wspólnego Systemu Segregacji Odpadów weszły w życie 1 lipca 2017 roku, ale Białystok, na wprowadzenie zmian, dał sobie nieco więcej czasu. Wszystko ma się zmienić od 1 października 2018 roku.

SEGREGACJA - POZIOM ZAAWANSOWANY

Wraz z początkiem października 2018, pod naszymi domami pojawi się już pięć, a nie jak dotychczas trzy, kolory pojemników na odpady:

Żółte z napisem "tworzywa sztuczne i metale": na śmieci plastikowe, metalowe i opakowania wielomateriałowe.

Niebieskie z napisem "papier": na śmieci papierowe i tekturowe, w tym również opakowania.

Zielone z napisem "szkło": na opakowania szklane. Przy czym, jeśli gmina zdecyduje o podziale na szkło bezbarwne i kolorowe, to dla pierwszego będzie musiało zapewnić białe kontenery oznaczone napisem "szkło bezbarwne".

Brązowe z napisem "odpady biodegradowalne": na odpady ulegające biodegradacji.

Czarne z napisem "zmieszane odpady komunalne": na odpady resztkowe, czyli zmieszane.

Dodatkowo pozostanie również obowiązek odrębnego przekazywania odpadów: wielkogabarytowych, popiołów i żużli z palenisk domowych, odpadów zielonych, elektroodpadów oraz odpadów remontowo-budowlanych.

fot. pixabay

fot. pixabay

MIESZKAŃCU - PŁAĆ I PŁACZ

W Białymstoku nowe umowy z firmami odbierającymi śmieci z terenu miasta zaczną obowiązywać 1 października 2018 r. Obecnie magistrat przygotowuje się do tzw. dużego przetargu - właśnie na wyłonienie nowych wykonawców tych zadań w sześciu miejskich sektorach. Przetarg prawdopodobnie zostanie ogłoszony jeszcze w lutym. Jak się dowiedzieliśmy, w dokumentacji przetargowej nie ma zapisu mówiącego o dostarczeniu pojemników. Te, zgodnie z ustawą leżą po stronie mieszkańców, ale gmina w drodze uchwały przejęła obowiązek zapewnienia kontenerów:

"Zasadniczo wyposażenie nieruchomości w pojemniki służące do zbierania odpadów komunalnych oraz utrzymywanie tych pojemników w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym jest obowiązkiem właściciela nieruchomości i jego też obowiązkiem pozostanie w części nieprzejętej przez gminę. Jednakże art. 1 pkt 1 ustawy z dnia 25 stycznia 2013 r. o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach wprowadził zmianę, dając radzie gminy możliwość przejęcia obowiązku wyposażenia nieruchomości w pojemniki służące do zbierania odpadów komunalnych oraz utrzymywania ich w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym." - czytamy w komunikacie Ministerstwa Środowiska

Przedstawiciel miejskiej spółki Lech, odpowiedzialnej za gospodarkę odpadami w Białymstoku, na razie nie chciał nam zdradzić, czy na zakup pojemników będzie ogłoszony odrębny przetarg ani też podać szacowanych kosztów, jakie poniesie miasto - a więc my wszyscy.

Czy miasto planuje kupić nowe pojemniki, które w liczbie kilkudziesięciu tysięcy sztuk pochłoną zapewne ładnych kilkanaście milionów złotych (biorąc pod uwagę, że jeden pojemnik kosztuje ok. 500-600 złotych)? Czy nie łatwiej odkupić aktualne pojemniki, dokupić kilka nowych i zmienić naklejki? Do tych sporych wydatków, należy dołożyć także pieniądze przeznaczone na kampanię informacyjną - spoty, plakaty, ulotki - planowaną już na wiosnę. Pytania o szacowane koszty zbliżającej się rewolucji, skierowaliśmy także do białostockiego magistratu. Niestety wciąż pozostają bez odpowiedzi.

Powstają natomiast ekspertyzy, według których ceny za śmieci wzrosną. I to znacznie. Z przeprowadzonej symulacji kosztów nowego systemu wynika, że mogą one wzrosnąć nawet o 74 proc. Analiza specjalistów z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu opierała się na wyliczeniach dla kilku wybranych gmin wiejskich, wiejsko-miejskich oraz miejskich.

KOMENTARZ:

Reasumując, kolejny odcinek serialu o segregacji odpadów będzie w sumie kosztował podatników kilkadziesiąt milionów złotych. Dziwi fakt, że ci, którzy muszą wydawać nasze pieniądze (w wyniku odgórnej decyzji), nie chcą o nich rozmawiać. Podatnikowi zapewne łatwiej byłoby zrozumieć pewne wydatki, gdyby nie robiono z nich wielkiej tajemnicy. Stawianie przed faktem dokonanym też nie jest dobrą metodą...

Zobacz również