To dopiero początek sporu. Jego efektem końcowym ma być zakaz inwestycji uciążliwych w Karakulach, zapisany z planie zagospodarowania przestrzennego. Tego chce grupa mieszkańców podbiałostockiej miejscowości.
Gmina Supraśl najpierw nie zgodziła się na inwestycję. - Samorządowe Kolegium Odwoławcze stwierdziło jednak, że protest mieszkańców nie może być argumentem. Wprowadziliśmy więc pewne ograniczenia dla inwestora w drugiej wydanej decyzji - wyjaśnia burmistrz Supraśla Radosław Dobrowolski.
W tym momencie kluczowa stała się interwencja jednego z mieszkańców, który ma działkę w obrębie 100 metrów od planowanej inwestycji. Formalnie jest stroną, która ma prawo zaskarżyć wydaną przez samorząd decyzję i z tego prawa skorzystał. - Według mnie decyzja jest niespójna i zawiera błędy - zaznacza mecenas Janusz Dąbrowski. I zwraca uwagę na pewien szczegół: - Wniosek jest na 4 działki, zawężony do jednej działki. I jednocześnie obejmuje 4 działki dalej.
- A to znaczy, że rozszerzenie działalności na inne działki na podstawie decyzji wydanej na jedną działkę będzie "bułką z masłem" - dodaje Monika Siemion, sołtys Karakul. Stąd obawa, że inwestycja może się rozrastać. - Brakuje też analizy dróg dojazdowych - dodaje adwokat.
W międzyczasie rada sołecka w Karakulach postanowiła przyjrzeć się uważniej konfliktowi i 7 listopada zaprosiła inwestora na spotkanie. Ten jednak... nie rozwiał wątpliwości. - Inwestor poinformował nas, że zamierza w tamtym miejscu składować odpady typu gruz, cegły, odpady budowlane i ustawić tam kruszarkę. Czy okolice cmentarza to właściwe do tego miejsce? Leżą tam nasi bliscy - mówi Monika Siemion, sołtys Karakul. - Inwestycje tego pana, które były prowadzone wcześniej na ulicy Bagnowskiej, Wilczej, teraz będą przy parkanie cmentarza, wydaje się nam... są nielegalnym pozyskiwaniem piasku i żwiru, kopalin. A nie widzimy na to pozwoleń. Bez uprawnień był kruszony na działce przy ul. Wilczej gruz. Jesteśmy tym zaniepokojeni, obiekcji jest mnóstwo.
- Te działki w zasadzie wyglądają już w tej chwili jak takie nielegalne wysypisko śmieci. To jest rozryty, zdewastowany, brudny teren z szeregiem jakichś rozpoczętych budowli, więc nikt o zdrowych zmysłach nie będzie chciał wybrać tam swojego miejsca do życia - potwierdza jedna z mieszkanek.
- My dojeżdżamy do swojej działki tą samą drogą, którą dojeżdża inwestor. To droga gminna, ulica Wilcza. Samochody o tak olbrzymiej masie powinny mieć zakaz wjazdu na tę ulicę. Sama mam wyższy samochód, a mimo to boję się że kiedyś tam zawisnę - ocenia inna mieszkanka. - Do tego na działce są ogromne wykopy, bez jakiegokolwiek zabezpieczenia.
Zobacz również: Karakule "O!pierniczyły raka"
Tu należy zaznaczyć, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska 3 lata temu kontrolował już jedną z inwestycji kontrowersyjnego inwestora z Karakul. Potwierdził składowisko gruzu, ale nie dopatrzył się nielegalnych działań. Inwestycję przy cmentarzu również bada.
Inwestor odmawia komentarza dziennikarzom, unika też spotkań z mieszkańcami - chociaż był zaproszony na przykład na zebranie w połowie listopada.- Nikt nie chce czyjegoś prawa własności ograniczać, natomiast trzeba to robić z poszanowaniem społeczności lokalnej - podsumowuje mieszkaniec Karakul.