Jak prezes prezesowi
Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie i Zagrożonym Wykluczeniem Społecznym "Lepsze Jutro" prężnie działa w gminie wspierając materialnie mieszkańców Michałowa, Gródka i Narewki. Od kilku lat prezesem stowarzyszenia, a jednocześnie prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej w Michałowie jest Leszek Gryc. Jak twierdzą mieszkańcy bloku przy Hieronimowskiej 9c, wyłącznie z powodu jego złej woli oni nie mogą spokojnie i komfortowo żyć.
- Nie mamy nic przeciwko pomaganiu, ale nie rozumiemy, dlaczego to się musi odbywać naszym kosztem - złoszczą się mieszkańcy bloku Hieronimowskiej 9c.
Umowa najmu lokalu przez "Lepsze Jutro" została podpisana jeszcze przez poprzedniego prezesa spółdzielni - Mikołaja Cywoniuka. Obecny prezes Leszek Gryc także wynajmuje nieodpłatnie pomieszczenia dla stowarzyszenia. Z tym że teraz wynajmuje je... sobie - jako prezesowi ?Lepszego jutra?.
" mieści się w piwnicy"/>
Zastawiona klatka schodowa i kolejki potrzebujących
Do lokalu stowarzyszenia, który znajduje się w piwnicy bloku, regularnie przyjeżdżają transporty całych palet mąki, cukru, makaronów oraz innych produktów do paczek żywnościowych. Później są one przenoszone wąską klatką schodową do piwnicy i tam składowane. Lokal służy jednak nie tylko do magazynowania dużej ilości żywności, ale jest także punktem rozdawania paczek żywnościowych.
- Eksploatacja klatki schodowej bloku mieszkaniowego w dniach rozdawania paczek sięga zenitu - narzekają mieszkańcy bloku, którzy zgłosili się do redakcji. Z uwagi na szykany ze strony prezesa spółdzielni wolą pozostać anonimowi. - Bywa, że cała klatka zastawiona jest kartonami z żywnością, co bardzo utrudnia nam przedostanie się do domów.
Inna mieszkanka bloku opowiada o kolejkach, które często ustawiają się już bardzo wcześnie rano.
- Czy zima, słońce, mróz, czy deszcz chodzący po paczki ludzie albo zostawiają drzwi otwarte, cały czas wyziębiając pomieszczenie, albo stukają drzwiami, powodując męczący hałas. Klatka schodowa jest wiecznie brudna. Do tego dochodzi nieustanny gwar, rozmowy oraz hałas silników samochodów osobowych beneficjentów stowarzyszenia oraz tirów dostawczych, które dojeżdżają pod same okna, aby się rozładować - opowiada jedna z mieszkanek bloku. - Mamy obawy, że pomieszczenia wynajmowane stowarzyszeniu nie spełniają norm sanitarnych na przechowywanie żywności i niedługo zalęgną się tu szczury albo karaluchy. Rozumiem trudną życiową sytuację ludzi, dla których te paczki ratują budżet domowy, ale nie umiem pojąć, dlaczego pomagając jednym, stowarzyszenie krzywdzi innych? To my jesteśmy pokrzywdzeni, to naszym kosztem odbywa się ta pomoc - dodaje ze smutkiem.
Sąd sądem...
Mieszkańcy bloku wielokrotnie interweniowali w spółdzielni mieszkaniowej. Trudno się dziwić, że władze nie chciały z nimi rozmawiać. Lokatorzy złożyli więc pozew do sądu. Zarzucili w nim zarządowi spółdzielni nieudzielanie informacji publicznej. Spółdzielnia sprawę przegrała. Wyrok sądu jest prawomocny. Teraz spółdzielnia musi okazać mieszkańcom wskazane dokumenty i udzielić odpowiedzi. To jednak nie rozwiązuje spornej lokalizacji stowarzyszenia "Lepsze Jutro".
- Jesteśmy w kropce. Dopóki pan Gryc będzie prezesem spółdzielni, dopóty nikt nie ruszy "Lepszego Jutra" z naszej piwnicy - narzekają mieszkańcy i proszą nas o interwencję.
"Bieda śmierdzi, ale pomagać trzeba"
Skontaktowaliśmy się z Leszkiem Grycem. Prezes zaprzeczył oskarżeniom mieszkańców. Wyjaśnił, że siedziba stowarzyszenia w tym miejscu jest już od wielu lat. Jego zdaniem za konflikt odpowiada jedynie garstka lokatorów, którzy dopiero niedawno wprowadzili się do bloku.
- Widziały gały, co brały - mówi prezes spółdzielni mieszkaniowej Leszek Gryc. - Rozmawiałem z nowymi lokatorami i wiem, że narzekają na to, że ludzie, którzy przychodzą po żywność, czasami śmierdzą. Zgadzam się, bo bieda śmierdzi. Jednak co do pozostałych zarzutów dotyczących czy to brudu na klatce, czy nadmiernego hałasu związanego z parkowaniem samochodów dostawczych, zgodzić się nie mogę. Były liczne kontrole i nigdy nie wykazały one najmniejszych nieprawidłowości. Z kolei samochód z dostawą przyjeżdża zaledwie raz w miesiącu - wyjaśnia Leszek Gryc.
Zapytany, czy widzi jakąkolwiek możliwość rozwiązani problemu odpowiada:
- Musielibyśmy albo się gdzieś przenieść, a aktualnie nie mamy dokąd, albo przestać pomagać....
Stowarzyszenie pomaga ok. 700 osobom. Paczki żywnościowe wydawane są trzy razy w miesiącu.