FOTO. Pięciuset w hołdzie wyklętym

Policzeni przez policję: pięciuset uczestników manifestacji nazwanej Białostockim marszem Pamięci Żołnierzy Wyklętych przeszło ulicami miasta przywołując głośno bohaterów czasu walki o wolność i niezawisłość Ojczyzny. "Cześć i chwała bohaterom" słychać było równie często jak "zdrajcy pomijają, Polacy pamiętają". To o wszystkich wyklętych, ale szczególnie o Łupaszce, który był bohaterem tegorocznego marszu.

Białostocki Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych /fot. H. Korzenny Bia24/

Białostocki Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych /fot. H. Korzenny Bia24/

Major Zygmunt Szendzielarz ps. Łupaszko był w tym roku szczególnie często przywoływany podczas marszu. Postać dowódcy 5. Wileńskiej Brygady AK w Białymstoku jest ważna w kontekście przemianowania ulicy jego imienia na ulicę Podlaską. Decyzję radnych unieważnił wojewoda podlaski, teraz głosami radnych Koalicji Obywatelskiej sprawę decyzji wojewody będzie badał sąd. 

Hasło "Łupaszka, Łupaszka pamiętamy" towarzyszyło uczestnikom marszu na całej trasie, podobnie jak powiązane z nim "O wyklętych pamiętamy, komunistom żyć nie damy". A marsz tradycyjnie zaczął się przed kinem Ton, gdzie w czasach stalinowskich mieścił się sąd, który skazywał na śmierć członków organizacji niepodległościowych i żołnierzy polskiej armii podziemnej. Otwierał marsz przesłaniem skierowanym do młodzieży 95-letni ppor. Aleksander Duchnowski ps. Zryw. żołnierz dowodzonej przez kpt. Romualda Rajsa ps. Bury 3. Brygady Wileńskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Drżącym głosem życzył współczesnej młodzieży, by nie spotkał jej taki los, jaki był jego udziałem. 

Przed budynkiem Sądu Apelacyjnego, gdzie po wojnie mieścił się m.in. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, wystąpił przed uczestnikami marszu Mieczysław Korzeniewski, prezes białostockiego oddziały Związku Żołnierzy narodowych Sił Zbrojnych. Mówił, że "w przestrzeni publicznej Białegostoku, polskiego miasta nie ma miejsca na niekwestionowanego polskiego bohatera, dla Łupaszki. Jak to jest, że niby w Polsce wolnej, suwerennej działają organizacje, chociażby takie jak Ruch Autonomii Podlasia, które roją jakieś sny o oderwaniu Białostocczyzny od Polski? Jak to jest, że sowiecką agenturę Cerkiew prawosławna wynosi na ołtarze?" 

Uczestnicy marsz przeszli jeszcze przed pomnikiem Danuty Siedzikówny ps. Inka a manifestacja zakończyła się na cmentarzu wojennym przy ul. 11 Listopada krótką modlitwą i zapaleniem zniczy. Maszerujący zachowywali się spokojnie, a w czasie przemarszu nie doszło do żadnych niebezpiecznych incydentów. 

Policja policzyła, że w tegorocznym marszu wzięło udział ok. 500 osób. 

Galeria

Zobacz również