Te ćwiczenia miały przede wszystkim sprawdzić koordynację pracy służb. I zapewne sprawdziły. Gra decyzyjna, jaką podjęli urzędnicy i funkcjonariusze na pewno przyniosła nowe doświadczenia, pokazała mocne i słabe punkty zarządzania kryzysowego. Tej gry ludzie wokół siebie nie widzieli, wystarczy, że odczuliby jej skutki.
Wielkie ćwiczenia z panowania nad żywiołem przeżył dziś Białystok. Z pewnością wielu mieszkańców zauważyło wyjątkową aktywność straży pożarnej, policji i służb miejskich. W kilku miejscach miasta mieszkańcy nawet na własnej skórze odczuli skutki ćwiczeń.
W bloku przy ul. Kaczorowskiego 7 około 30 osób ewakuowano z mieszkań. Powodem było zgłoszenie o ulatnianiu się jakiegoś podejrzanego gazu w podziemnym garażu. Strażacy zbadali ten sygnał. Przy okazji, by zapobiec zalaniu garażu rozstawili specjalne zapory, czyli wypełnione wodą wały powstrzymujące wodę. Przy okazji stwierdziliśmy, że napełnianie zapór wodą trwa tak długo, że w normalnych warunkach gwałtownej i intensywnej ulewy sporo wody deszczowej i tak przedostałoby się do podziemi.
W innym miejscu - przy ul. Cedrowej - także próbowano skuteczności ochrony przy pomocy wałów powodziowych wypełnionych wodą. Do ewakuacji przeznaczonych było 11 zagrożonych zalaniem domów. A na Kujawskiej strażacy przekonywali mieszkańców jak szybko i skutecznie można ułożyć zaporę z worków wypełnionych piaskiem i zapobiec wlewaniu się wody do domów.
Strażacy i policjanci, których pracę obserwowali dziennikarze i mieszkańcy, pracowali precyzyjnie i powoli. Ten pośpiech, który towarzyszy zwykle sytuacjom podwyższonego ryzyka - dziś był wyłączony. To tylko w komunikatach wyglądało groźnie: "Założono hipotetyczną sytuację 10-godzinnych opadów na poziomie ok. 73 litrów deszczu na metr kwadr., do tego wiatr - w porywach do 115 km/h." Tylko że siły natury nie dają forów - tak jak w maju i czerwcu. 7 maja w ciągu dziewięciu godzin spadło 87 litrów deszczu na metr kwadr. i doszło do dużych utrudnień w ruchu oraz wielu podtopień. Podobnie 20 czerwca, gdy nad miastem przeszła ulewa z gradem, a na metr kwadratowy spadło ok. 54 litrów wody, czyli 2/3 miesięcznej normy dla tego miesiąca.
Jak mówili dziś członkowie sztabu kryzysowego - przy takich ilościach wody nie ma siły - musi coś zalać. Straty będą, a chodzi o to, by te zagrożenia minimalizować i próbować je wyprzedzać.