O godz. 14 w Białymstoku pada drobny choć gęsty deszcz. Nie zachęca do zatrzymywania się. A jednak ponad sto osób decyduje się moknąć. Ubrani w białe stroje lekarskie, z transparentem: "Białystok. Studenci rezydentom", tablicami z odręcznymi napisami i głośnym skandowaniem "tak dla lekarzy, nie dla biurokracji", "chcemy leczyć w Polsce" przez trzy kwadranse ściągają na siebie uwagę przechodniów.
- Jestem bardzo zadowolona z przebiegu naszej manifestacji - mówi po wiecu Urszula Domysławska, organizatorka manifestacji, studentka medycyny. - Cieszymy się szczególnie z tego, że w naszym zgromadzeniu uczestniczyli nie tylko studenci, lecz także lekarze stażyści, lekarze rezydenci, specjaliści, ale też pacjenci. Bo protest głodowy lekarzy rezydentów dotyczy nie tylko ich sytuacji, lecz także całej sfery opieki zdrowotnej. Oni w naszym imieniu domagają się zmian systemowych. Popieramy ich bo uważamy, że takie zmiany są konieczne, przede wszystkim dla dobra pacjentów i poziomu ich leczenia.
Podczas całej manifestacji organizatorzy stworzyli wolną trybunę i każdy, kto chciał zabrać głos mógł otrzymać megafon i swobodnie się wypowiedzieć. Dzięki temu mogliśmy usłyszeć studenta ekonomii, który wyrażając poparcie dla protestu kolegów z medycyny zwrócił uwagę, że skoro rząd znalazł pieniądze na stworzenie wojsk obrony terytorialnej to powinien przede wszystkim zadbać o zdrowie Polek i Polaków poprawiając warunki leczenia i organizacji opieki zdrowotnej.
Podczas wiecu protestujący usłyszeli też głos pacjentki, która przedstawiła się nie tylko jako osoba korzystająca z pomocy lekarskiej ale także matka lekarki. "wiem, ile wyrzeczeń kosztowało ukończenie tych studiów, wiele razy mówiłam córce - rzuć to, ale ona odpowiadała nie mogę, kocham to. Wiem też ile wyrzeczeń kosztowało ją już po studiach zdobycie miejsca pracy jako lekarz. Jestem z wami, życzę, żeby w końcu to się zmieniło, żeby praca lekarza była szanowana i godnie opłacana.
Dwa głosy - wśród wielu, jakie można było usłyszeć podczas manifestacji. Wystarczy by zrozumieć powód tego protestu. Czy wystarczy też rządzącym by zmienić myślenie systemowe o opiece zdrowotnej? Na razie to za mało. Ale pierwszy raz od wielu lat w przestrzeni miasta pojawili się studenci i ich oczekiwania w stosunku do tych, którzy mają w kraju głos decydujący o organizacji opieki zdrowotnej.