Festiwal to "Bardowie Niepodległej". Zacne grono wykonawców śpiewających autorskie pieśni poruszające zbiorową wrażliwość. W najbliższą niedzielę w Operze i Filharmonii Podlaskiej wystąpią: Lubelska Federacja Bardów, Kuba Sienkiewicz, Czerwony Tulipan i inni równie znani. Piękne uzupełnienie oficjalnych obchodów stulecia niepodległości Polski. Opera jest placówką samorządu województwa podlaskiego. I nie byłoby w tym wszystkim nic nadzwyczajnego, gdyby nie pewien napis zamieszczony na oficjalnej stronie internetowej OiFP.
"Festiwal Bardowie Niepodległej jest finansowany ze środków pozyskanych przez Wicemarszałka Macieja Żywno i odbywa się z jego osobistej inicjatywy" - brzmi jakby marszałek Maciej Żywno zaangażował osobiste fundusze w organizację tego przedsięwzięcia.
Pytamy więc Macieja Żywno - jak rozumieć ten zapis. - Nie, oczywiście nie zaangażowałem własnych pieniędzy w ten festiwal. Faktem jest natomiast, że pomysł na organizację takiej imprezy jest mój. Pomyślałem, że takiego typu wydarzenia brakuje w kalendarzu obchodów stulecia niepodległości. Wymyśliłem ten festiwal i przekonałem kolegów z zarządu województwa, że warto to przedsięwzięcie sfinansować z pieniędzy samorządu, bo będzie dobrze służył obchodom tej wyjątkowej rocznicy. W tym sensie ten festiwal odbywa się z mojej inicjatywy - mówi Maciej Żywno.
Wkrótce też (być może pod wpływem naszej rozmowy) na oficjalnej stronie internetowej OiFP napis dotyczący finansowania przedsięwzięcia zmienił się całkowicie. Teraz brzmi: "Pomysłodawcą i inicjatorem festiwalu Bardowie Niepodległej jest Wicemarszałek Maciej Żywno. Zgodnie z decyzją Zarządu Województwa Podlaskiego festiwal jest finansowany ze środków Województwa Podlaskiego".
Między jednym a drugim napisem na internetowych portalach społecznościowych pojawiło się sporo komentarzy dotyczących tej niejednoznaczności w ocenie roli Macieja Żywno. Najkrócej można je opisać zapisem na stronie "bielszystok": "Ohohoho... Mnie wybierzcie! Mnie!" Odbiorcy tego funpage'u dokładali swoje komentarze i - jak to w internecie - zrobiło się z tego wydarzenie na miarę chwili.
Napis się zmienił, ale zostało pytanie zasadnicze: czy marszałek nie przekroczył normy, czy nie wykorzystał swojej funkcji publicznej do promowania własnej osoby (czas jest wyborczy, więc ten kontekst także wchodzi w grę). Rozmawiamy o tym z etykiem, prof. Jerzym Kopanią.
Uważa on, że nie ma precyzyjnych zasad, przepisów prawnych regulujących sposób zachowania się osób publicznych w czasie kampanii wyborczej. - W ocenie tego zaangażowania zdani jesteśmy na takie własne, ludzkie poczucie przyzwoitości, zwyczajowości tego, co dopuszczalne i tego, co niedopuszczalne. Musimy się liczyć z tym, że osoba pełniąca funkcje publiczne ma przewagę nad innymi właśnie z racji pełnienia tej funkcji - podkreśla prof. Jerzy Kopania.
Etyk uważa jednak, że nie ma jednej miary którą można by mierzyć stopień zaangażowania osób pełniących funkcje publiczne w promowanie własnej osoby.
- Można tylko powiedzieć, że niewłaściwe jest, jeśli aktywność tej osoby wyraźnie się zwiększa przed wyborami. Bo osoba pełniąca funkcję publiczną powinna pokazywać się, przedstawiać swoje dokonania niejako po równo, przez cały rok. Dla polityka kampania wyborcza powinna trwać cały rok, a nie tylko kilka miesięcy przed wyborami - podsumowuje prof. Jerzy Kopania, zastrzegając jednocześnie, że przypadku nagłego wzrostu aktywności nie odnosi do osoby marszałka Macieja Żywno.