Dyrektor szkoły jak prokurator i sędzia?

Czy proponowane przez polski rząd zmiany w prawie pozbawią młodych ludzi konstytucyjnego prawa do sądu? Przedstawiamy opinię na ten temat nadesłaną do naszej redakcji przez Stowarzyszenie Umarłych Statutów, niezależną organizację działającą na rzecz praworządności w oświacie. Zdaniem stowarzyszenia nowa ustawa „o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich” ma przyznać dyrektorom szkół kompetencje zastrzeżone dzisiaj wyłącznie dla wymiaru sprawiedliwości.

[pixabay.com]

[pixabay.com]

Skierowany właśnie do Sejmu RP rządowy projekt ustawy zakłada m.in., że dyrektorzy szkół będą mogli stosować wobec nieletnich uczniów „środki oddziaływania wychowawczego”. Wśród nich ma się znaleźć np. obowiązek wykonania przez ucznia prac porządkowych na rzecz szkoły. Dojdzie więc do sytuacji, w której o karze ograniczenia wolności nie będzie decydował niezawisły sąd – jak dziś – ale ktoś, kto być może nie ma żadnego doświadczenia w stosowaniu prawa.

Dziecko musi mieć prawo do bycia wysłuchanym

Stowarzyszenie Umarłych Statutów (SUS) zgłosiło szereg zastrzeżeń do tego projektu, gdy znajdował się on jeszcze na etapie konsultacji społecznych.
– Zaopiniowaliśmy go negatywnie. Podnieśliśmy m.in., że propozycja godzi w prawo człowieka do sądu, a przede wszystkim w prawo dziecka do wypowiadania się w każdym postępowaniu, które go dotyczy – mówi Sebastian Płachecki z Pionu Interwencji SUS.

Ministerstwo uwzględniło dwie spośród zgłoszonych przez Stowarzyszenie uwag. Dzięki temu na zastosowanie „środków oddziaływania wychowawczego” będzie musiał zgodzić się sam uczeń, a ich katalog został ograniczony do tych, które wprost zostały wymienione w proponowanych przepisach. To jednak w żaden sposób nie rozwiązuje sprawy.

– Przede wszystkim propozycja nadal traktuje dzieci w sposób nierówny względem dorosłych – zwraca uwagę prezes SUS Łukasz Korzeniowski. – Nikt sobie przecież nie wyobraża nowelizacji Kodeksu Pracy, pozwalającej szefowi nakładać na pracownika, za jego przewinienia, np. obowiązek dokonywania prac porządkowych na rzecz pracodawcy. A do czegoś podobnego wobec uczniów zmierza proponowana przez ministerstwo sprawiedliwości ustawa.

Szkolny gabinet to nie sala sądowa

Obowiązek uzyskania zgody ucznia na nałożenie na niego kary będzie martwym prawem. – Niestety, ale jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że będzie ona wyrażana przez uczniów pod naciskiem dyrektorów, otoczonych dodatkowo przez pedagoga, wychowawcę i, być może, jeszcze opiekuna samorządu. Trudno wyobrazić sobie, by kilkunastoletni uczeń, zaszczuty i zastraszony przez grono dorosłych, miał odwagę powiedzieć w takiej sytuacji „nie” – podkreśla Sebastian Płachecki.

Zdaniem stowarzyszenia jedynym sensownym rozwiązaniem w tej sytuacji wydaje się konieczność zatwierdzenia takiej decyzji przez niezależny, niezawisły i doświadczony w orzekaniu sąd. Tak właśnie się dzieje, gdy dorosła osoba podejrzana o popełnienie przestępstwa chce przyznać się do winy i porozumieć z prokuratorem co do wysokości kary. Procedura ta jest opisana w obowiązującym Kodeksie Postępowania Karnego.

Dyrektor to nie sędzia

– Nie widzimy powodu, dla którego dziecko powinno mieć ograniczone prawo do sprawiedliwego sądu tylko dlatego, że jest dzieckiem. Spytajmy młodzież o to, czy wolą, by prace społeczne nakazywał im bezstronny, niezawisły sędzia o wykształceniu prawniczym, czy pozbawiony tych przymiotów dyrektor szkoły – zwraca uwagę Łukasz Korzeniowski.

Prezes SUS podkreśla, że również dyrektorzy szkół powinni być zaniepokojeni proponowanymi przez rząd rozwiązaniami. 

– Ustawa nakłada na dyrektorów szkół nowe obowiązki, ale one nijak nie korelują z ich wiedzą i doświadczeniem. Ta ustawa może być dla nich pułapką, bo zobowiązuje ich ona do działania w obszarze zupełnie im nieznanym – wyjaśnia Korzeniowski.

Na głęboką wodę

Dotychczasowa praktyka pokazuje, że osoby kierujące pracą szkół wciąż nie są odpowiednio zaznajomione z zawiłościami prawa. Nawet tego administracyjnego, które – zwłaszcza dla dyrektorów szkół publicznych – jest przecież częścią ich codzienności.

– Stowarzyszenie wysyła do szkół wiele wniosków. Bardzo często odpowiedzi na nie są udzielane w nieprawidłowy sposób. Potem takie sprawy kończą się przed wojewódzkimi sądami administracyjnymi, gdzie dyrektorzy są zaskoczeni, że muszą przestrzegać procedur wynikających chociażby z Kodeksu postępowania administracyjnego – mówi prezes Stowarzyszenia.

Wątpliwym jest, by rząd zdołał wyciągnąć do dyrektorów pomocną rękę i odpowiednio przygotować ich do nowej roli. A to oznacza dalsze problemy z praworządnością w oświacie i sytuację bardzo trudną zarówno dla przedstawicieli szkół, jak i ich uczniów.

Stowarzyszenie Umarłych Statutów jest pierwszą i największą w Polsce organizacją bezpośrednio broniącą interesów uczniów. „Przyświeca nam cel rozpowszechniania wśród polskiej braci uczniowskiej wiedzy o jej prawach i sposobach ich ochrony, pomocy w indywidualnych przypadkach oraz lobbowania za zmianami w prawie czyniącymi polską szkołę wolną od bezprawia i skutecznie przygotowującą do życia w XXI wieku” – czytamy w dokumentach stowarzyszenia.

Zobacz również