Lekarze z SOR Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nie kryją - złożyli wypowiedzenia, bo uważają, że zarabiają za mało. Nie podoba im się też organizacja pracy na SOR-ze. Uważają, że mają za dużo pracy. Tak bardzo za dużo, że nie zawsze są w stanie dobrze zająć się każdym pacjentem.
29 spośród 38 pracujących na SOR-ze w ramach protestu złożyło wypowiedzenia. Do pracy będą przychodzić jeszcze tylko do 20 lutego. Potem dyrekcja może mieć kłopoty z obsadzeniem dyżurów w szpitalnym oddziale ratunkowym.
Dlatego szpital ogłosił konkurs. Na zatrudnienie lekarzy, którzy chcieliby pracować na SOR. Nie zgłosił się nikt. Na drugi konkurs był już odzew. 25 wniosków. Każdy z propozycją warunków zatrudnienia.
Rozstrzygnięcie konkursu dyrekcja przełożyła jednak na poniedziałek. Bo - jak mówiła rzeczniczka szpitala Katarzyna Malinowska-Olczyk - konieczne są negocjacje. Jeśli nie przyniosą one skutków - SOR już za kilka dni może zostać niemal bez lekarzy.
Negocjacje dotyczą oczywiście finansów. Wszystko wskazuje na to, że są one bardzo trudne.
Szpital wydał właśnie komunikat dotyczący ustaleń. Jak pisze w nim Katarzyna Malinowska-Olczyk, dziś odbyło się kolejne spotkanie negocjacyjne pomiędzy dyrektorem, czyli zamawiającym, a oferentami - czyli przedstawicielami lekarzy pracujących na SOR. "Według propozycji lekarzy ich wynagrodzenie miałoby wzrosnąć aż o 65 proc. za ten sam zakres pracy (jednostkowo nawet do poziomu 555 tys. zł rocznie), co jest nie do przyjęcia - czytamy w oświadczeniu.
Suma może wydawać się astronomiczna. Ale trzeba pamiętać, że lekarze muszą odjąć od niej przynajmniej 42 proc. podatków i opłacić ZUS.
A Katarzyna Malinowska-Olczyk dalej pisze w oświadczeniu: "Przedstawiciele, którzy dziś przystąpili do rozmów, wylegitymowali się pełnomocnictwem od wszystkich oferentów (25 osób), którzy przystąpili do konkursu ofert. Dyrektor przedstawił propozycję wyższą o 15 zł od pierwotnej stawki i utrzymanie dopłat w wysokości 5-10 proc. Przedstawicieli SOR nie wyrazili zgody na takie stawki. W tej sytuacji zamawiający przedstawił kolejną propozycję, polegającą na zwiększeniu stawki o kolejne 5 zł (czyli w sumie o 20 zł) w każdej kategorii i utrzymanie dopłaty na poziomie 5-10 proc. Pełnomocnicy osób, które przystąpiły do konkursu ofert odmówili podpisania umów na takim poziomie finansowania. Przedstawili swoje propozycje znacznie wyższe od tych zaproponowanych przez dyrekcję. Zamawiający odrzucił tę ofertę, której roczna wartość stanowi wzrost kosztów szpitala o 2,7 mln zł".
Rozmowy jednak cały czas trwają. O sytuacji bieżącej dyrektor poinformował wojewodę i NFZ.
- Termin rozstrzygnięcia konkursu ofert pozostaje bez zmian. Teraz dyrekcja oczekuje na akces ze strony oferentów - dodaje rzeczniczka.
To jednak nie koniec kłopotów szpitala. Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku ogłosił też konkurs na świadczenia przez chirurgów i ortopedów na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Teraz - jeśli potrzebna jest porada lekarza tych specjalizacji - pacjenci wożeni są do nich na oddziały. Oferty można składać do 18 lutego.