Wszystko dzieje się na Twitterze: Dworzański zamieszcza tam zdjęcia dwóch dokumentów: pierwszy to żądanie unieważnienia wyborów do władz partii, jakie odbyły się w sobotę (2.12); drugi to rezygnacja z członkostwa w PO. Dzień przed wyborami Dworzański podobnie opublikuje maila, jaki szefowie kół PO napisali do członków partii w swoim okręgu: "Jako nowo wybrani przewodniczący kół PO w Białymstoku, prosimy o głosowanie zgodnie z ustaleniami pomiędzy naszymi kołami" a obok lista nazwisk (bez Dworzańskiego rzecz jasna). Opatruje to komentarzem "wolne wybory czy kpina?"
Podczas samych wyborów Dworzański zgłasza swoją kandydaturę w wyborach delegatów na konwencję krajową partii. W głosowaniu przepada. Członkowie partii zagłosowali dokładnie tak, jak wcześniej "uzgodnili" szefowie kół. Dworzański znalazł się poza burtą statku rządzących Platformą w regionie.
Miał więc do wyboru: pokornie przejść do cienia bądź pobłyszczeć trochę w nadziei, że coś jeszcze z tego wyniknie. Wybrał hałas i już na Twitterze ktoś napisał: zapraszamy do Nowoczesnej, potrzebujemy doświadczonych działaczy.
Krok Dworzańskiego wywołał reakcję także w Platformie. Sam wybrany właśnie ponownie regionalny szef partii Robert Tyszkiewicz skwitował to dosadnie: "nie można obrażać się na demokratyczny werdykt wyborczy". A o mailu szefów kół wypowiedział się nieco dłużej: "kampania wyborcza polega na zachęcaniu do głosowania na kandydatów. Sami kandydaci zachęcają do głosowania na siebie, ich przyjaciele, stronnicy zachęcają do głosowania. Nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że przewodniczący kół w Białymstoku w sposób otwarty i transparentny poinformowali swoich kolegów, kto cieszy się ich poparciem".
Dworzański już zapowiedział, że zrezygnuje z funkcji przewodniczącego sejmiku, którą zdobył z nominacji PO. Partia wskaże innego godnego. Dworzański pozostanie radnym sejmiku, może przejdzie do innej partii. I po sprawie.
Po sprawie? A te najważniejsze wątpliwości? Dlaczego stróże demokracji potraktowali demokrację instrumentalnie? Trudno powiedzieć, by szefowie kół w swoim mailu "zachęcali do głosowania". Z treści maila wynika jednoznacznie, że to nie jest zachęta, to jest dyrektywa. "Prosimy o głosowanie zgodnie z ustaleniami pomiędzy naszymi kołami" - to nie są ich sympatie, oni nie "informują, kto cieszy się ich poparciem". To są "ustalenia". Ustaliliśmy, że w składzie władz powinni znaleźć się ci, a nie inni ludzie, teraz wy zatwierdźcie ich i będzie po sprawie. Taki jest rzeczywisty przekaz.
A bilans całego zamieszania? Robert Tyszkiewicz znowu rządzi w Platformie, we władzach są ci, których wskazał (za pośrednictwem szefów kół). Ci, którzy nie mają akceptacji szefa - siedzą cicho, albo szukają miejsca gdzie indziej. Demokracja ma się znakomicie, o ile dobrze nam służy.