Dekomunizacją prezydentowi utrzeć nosa

Z dziesięciu ulic do dekomunizacji w Białymstoku po poniedziałkowej (12.12) sesji Rady Miasta pozostała jeszcze jedna. Radni zmienili nazwy dziewięciu ulic, co do jednej zwrócili projekt zmiany do wnioskodawcy. A wnioskodawca, czyli Prezydent Białegostoku cztery razy dostał od radnych reprymendę. I trudno nie zauważyć, że jest to reprymenda partyjna.

Radni Białegostoku obradują

Radni Białegostoku obradują

Zmiany nazw ulic kojarzących się z systemem totalitarnym, ustrojem komunistycznym wymusza na radnych tzw. ustawa dekomunizacyjna z kwietnia 2016 r. Niewłaściwych patronów wskazuje IPN. W Białymstoku do dziś było ich dziesięcioro. Wywiązanie się z ustawowego nakazu przynajmniej w części wziął na siebie Prezydent Białegostoku. To on wymyślił, zorganizował i sfinalizował konsultacje społeczne połączone z głosowaniem na nowych kandydatów na patronów. Tyle że, jak się okazuje, wyszedł przed szereg. - Propozycja prezydenta nie była konsultowana ani z radnymi, ani z radą osiedla, ani organizacjami społecznymi - zarzucał w czasie dyskusji na sesji radny Paweł Myszkowski (PiS).

Wyniki głosowania na sesji wskazują jednoznacznie, że mający większość w radzie klub PiS postanowił znowu utrzeć nosa prezydentowi; udowodnić, że głos decydujący ma Rada Miasta opanowana przez PiS, nawet jeśli miałyby to być tylko puste gesty. W ten sposób po trzech przyjętych jednogłośnie i bez poprawek propozycjach prezydenckich propozycjach (ulice: Wiesława Janickiego, gen. Józefa Hallera, Anny Jagiellonki) nastąpiła pierwsza poprawka radnego Myszkowskiego (PiS) - Jacek Malczewski a nie Józef Pankiewicz. Radny uzasadniał, że to sami mieszkańcy tej ulicy napisali, że chcą za patrona Malczewskiego, więc "prezydenckiego" Pankiewicza trzeba odrzucić. I dumnie odpierali zarzut radnego Macieja Biernackiego (PO), że wciągają ludzi w rozgrywki, że narażają ich na utratę wiary w mechanizmy demokratyczne. W istocie - to radni decydują, a nie prezydent. Przepadł więc Pankiewicz a nastał Malczewski.

Podobny scenariusz był jeszcze przy wyborze płk. Feliksa Selmanowicza "Zagończyka", który "wyparł" prezydencką kandydaturę płk. Kazimierza Bogaczewicza. Podobnie, powołując się na życzenie mieszkańców Starosielc Irena Zarzecka została patronką ulicy, a nie zgłoszona po "prezydenckich" konsultacjach nazwa "Szwedzka".

Jeszcze ciekawiej było przy zmianie patrona obecnej ulicy Wincentego Rzymowskiego. Prezydencka propozycja - św. Jerzego zdawała się nie do obalenia. A jednak - radny Paweł Myszkowski (PiS) zaproponował odesłanie projektu do wnioskodawcy, gdyż z rozeznania PiSu wynika, że w tym rejonie wielu ludzi chciałoby mieć ulicę Tadeusza Jasińskiego - bohaterskiego harcerza, obrońcę Grodna przed Armią Czerwoną użytego w czasie ataku jako żywa tarcza na sowieckim czołgu. - Oczywiście trudno porównywać Świętego Jerzego do Tadeusza Jasińskiego - mówił radny Myszkowski, - ale jednak powinniśmy dać sobie czas na zastanowienie. Wrócmy do dyskusji na początku przyszłego roku, jeszcze jest czas - apelował od radnych. Większość głosujących podzieliła jego zdanie. W ten sposób ciągle jeszcze mamy w Białymstoku niesłuszengo patrona ulicy w postaci Wincentego Rzymowskiego.

Bilans dekomunizacji ulic, jaką przeprowadzili radni Białegostoku jest następujący:

Ulice z nowymi nazwami:

Wiesława Janickiego zamiast Juliana Leńskiego;

gen. Józefa Hallera zamiast gen. Zygmunta Berlinga;

Anny Jagiellonki zamiast Zygmunta Kościńskiego;

Jacka Malczewskiego zamiast Aleksandra Gorbatowa;

Ireny Zarzeckiej zamiast Romana Pazińskiego;

Depowa zamiast Wojsk Ochrony Pogranicza;

Powstańców Warszawy zamiast Eweliny Sawickiej;

płk. Feliksa Selmanowicza "Zagończyka" zamiast Janka Krasickiego;

ks. Jana Twardowskiego zamiast Armii Ludowej.

Do dekomunizacji pozostała jeszcze jedna ulica - Wincentego Rzymowskiego.

Zobacz również