Brak wolontariuszy, brak maseczek... Hospicjum potrzebuje pomocy

Sytuacji alarmowej jeszcze nie mamy. Ale oczywiście, że potrzebujemy meseczek... - dr Tadeusz Borowski-Beszta, założyciel białostockiego hospicjum Dom Opatrzności Bożej jak zawsze bardzo skromny. O pomoc w jego imieniu w mediach społecznościowych prof. Marian Olechnowicz.

Źródło: Dom Opatrzności Bożej

Źródło: Dom Opatrzności Bożej

Czego brakuje? Przede wszystkim środków ochrony osobistej, takich jak maseczki i fartuchy. - Płynów do dezynfekcji jeszcze trochę mamy - zapewnia dr Tadeusz Borowski-Beszta. Choć oczywiście nie wiadomo, do kiedy ich wystarczy. Dlatego oczywiście przyjmie i płyny. Prosi o pomoc, bo wie, że ludzi dobrej woli w Białymstoku nie brakuje. Pomagali zawsze. Pomagają i teraz. Choć trochę inaczej. Na przykład na święta ktoś przyniósł jakieś smakołyki do jedzenia. I już było milej, już było przyjemniej.

Bo tak na co dzień to teraz hospicjum pustoszeje. Nie przychodzą wolontariusze - bo zwyczajnie nie mogą, jest zakaz. Pacjentów też coraz mniej. Co jakiś czas ktoś odchodzi... A nowi nie są przyjmowani. Przynajmniej na razie. Jak będzie dalej - to jeszcze nie wiadomo. Na 70 łóżek dziś już tylko nieco ponad 50 jest zajętych.

- Ale i tak środków ochrony osobistej, jednorazowych fartuchów, maseczek, rękawiczek idzie u nas sporo - przyznaje dr Tadeusz Borowski-Beszta.

Tym bardziej, że to tu właśnie leżą ludzie starsi, schorowani, dla których koronawirus może okazać się tak niebezpieczny. Trzeba więc uważać na każdym kroku.

Ale i tak okazało się, że jedna z pielęgniarek jest zakażona. - Na szczęście u chorych, z którymi miała kontakt, wyniki wyszły ujemne. Teraz czekamy jeszcze tylko na wyniki pozostałego personelu - mówi dr Borowski-Beszta. Na razie pracownicy, którzy mieli z nią najbliższy kontakt, są na kwarantannie, w oczekiwaniu na wyniki przebywają cały czas w hospicjum.

Jest ciężko. Ale jak dziś wszędzie.

Na szczęście tych ludzi dobrej woli nie brakuje.

- Jedna pani obiecała, że zrobi nam dodatkowe przeszkolenie, jak się zabezpieczać przed koronawirusem - mówi szef hospicjum. Pomoc obiecał też wojewoda. - Wczoraj złożyliśmy zamówienie na potrzebne nam rzeczy. Zobaczymy, jak będzie.

Na apel o pomoc odpowiedział od razu prezydent. Jego przedstawiciele przywieźli płyn dezynfekujący, tysiąc maseczek ochronnych i rękawiczki.

Ale to oczywiście za mało. Kto więc może, niech pomaga. Naprawdę warto. Bo w hospicjum pracują naprawdę dobrzy ludzie.

Zobacz również