Otwarta w Białymstoku w czwartek 20 lipca wystawa „Szlakiem Ostrobramskiej – tam, gdzie w Atenach bije polskie serce”, to kilkanaście plansz ze zdjęciami. To dokumentacja blisko 30-letniej współpracy polsko-greckiej, która rozwinęła się w stolicy Grecji. Organizatorem wystawy jest Fundacja Hagia Marina, przy wsparciu finansowym polskiego MSZ w ramach programu „Dyplomacja Publiczna 2023”; fundacja współpracowała też m.in. z władzami Supraśla, gdzie wystawa była pokazywana od drugiej połowy czerwca.
Niestety, treści pokazywane na wystawie czy może sama fundacja wzbudziła agresywne zachowania. Wystawa była niszczona dwukrotnie w ciągu niespełna tygodnia. Drugi raz już doszczętnie połamano wszystkie tablice ze zdjęciami.
„Zdewastowanie wystawy ‘Szlakiem Ostrobramskiej – tam, gdzie w Atenach bije polskie serce’ w Białymstoku to niedopuszczalny skandal! Nie ma na to naszej zgody” – napisał na Twitterze prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Konferencja prasowa po zniszczeniu wystawy w Białymstoku [fot. Bia24]
Powołując się na to potępienie aktu wandalizmu, prezes Fundacji Hagia Marina Patryk Panasiuk zapowiedział podczas konferencji prasowej w sobotę, że zwróci się do prezydenta Białegostoku o możliwość ponownego otwarcia wystawy jesienią na Rynku Kościuszki, czyli w miejscu eksponowanym, w samym centrum miasta. – Po to, żeby pokazać, że nie boimy się, nie damy się zastraszyć wandalom czy chuliganom oraz naszym ewentualnym oponentom – mówił dziennikarzom Patryk Panasiuk.
Czy prezydent Białegostoku będzie chciał pójść tak daleko i ponownie narazić wystawę na atak nienawiści? Nie bez znaczenia w szukaniu odpowiedzi na to pytanie jest fakt, że organizatorzy wystawy zwracali się do prezydenta miasta o zgodę na ustawienie tej ekspozycji właśnie na Rynku Kościuszki.„Naszym marzeniem był Rynek Kościuszki, ale decyzją urzędu miasta wskazano nam Aleję Bluesa. Rok temu przez trzy tygodnie stała tam nasza wystawa „Zbrodnie komunistyczne na Cerkwi Prawosławnej” i nie było na niej nawet zadrapania…” napisał Patryk Panasiuk na Facebooku.
Panasiuk powiedział dziennikarzom, że powrót do przestrzeni publicznej Białegostoku wystawy byłby dowodem na to, „że się nie boimy i nie damy się zastraszyć”. Jak zapowiedział, powrotowi wystawy będą towarzyszyły zorganizowane przez fundację zajęcia warsztatowe.
– Nie chcemy, by było przyzwolenie na nienawiść w naszym mieście, które słynie z wielokulturowości i wielowyznaniowości oraz wieloetniczności. Nie zgadzamy się na to i chcemy zaapelować też do innych środowisk, by potępiły ten akt i po prostu byśmy uważali na siebie – mówił Patryk Panasiuk.
Kto i dlaczego mógł zniszczyć wystawę? Pytany o to Panasiuk mówił o „fali hejtu, jaka się wylała na fundację, w związku z tym, że proponuje inną wizję prawosławia, która nie jest wizją rosyjską”. Dodał, że „jest to niepokojące, że akurat wystawa o takiej tematyce spotkała się z podwójnym aktem wandalizmu”. Jego zdaniem przynajmniej za drugim razem musiało to być kilka osób.
O przypuszczalnych motywach zniszczenia wystawy mówił też w sobotę burmistrz Supraśla Radosław Dobrowolski (gmina Supraśl była współorganizatorem wystawy). Dobrowolski uważa, że zniszczenie wystawy wpisuje się w „wojnę hybrydową, którą widzimy na polskiej granicy w okolicy Białegostoku, Krynek, Sokółki”. W ramach tej wojny hybrydowej widać chęć „zawłaszczenia dziedzictwa Cerkwi RP przez Moskwę”.
– Ta wystawa prezentująca polskie, litewskie oblicze prawosławia była w kontrze do tego, co reprezentuje Moskwa i „ruski mir” – mówił Radosław Dobrowolski. – To bolszewizm w czystej postaci – dodał.
Konferencja prasowa po zniszczeniu wystawy w Białymstoku [fot. Bia24]
– Wykorzystamy wszystkie możliwości prawne, jakie nam przysługują, by ustalić sprawców, co jest połową sukcesu, bo jeszcze musimy ustalić ich motywy oraz ewentualny udział osób trzecich – mówił Panasiuk.
Metoda dewastacji wystawy „Szlakiem Ostrobramskiej” zdecydowanie przypomina inny akt zniszczenia, jakiego dokonali „nieznani sprawcy” w ostatnich tygodniach w okolicach Ciechanowca. Na uroczysku Pałatki, gdzie stał pomnik rozstrzelanych 28 lipca 1943 roku przez Niemców za współpracę z AK ośmiu mieszkańców okolicznych wsi. W ostatnich dniach najpierw ktoś wywrócił tablicę pamiątkową, a po uroczystościach rocznicowych pomnik zniszczono doszczętnie – wywieziono tablicę, zniszczono znicze i wieńce.
Dwa podobne akty wandalizmu w tym samym czasie w pobliżu granicy z Białorusią. Teraz, gdy trwa wojna hybrydowa. Trudno uwierzyć, że to przypadkowy zbieg okoliczności.