Żubry gotowe na inaugurację ligi

Za koszykarzami białostockich Żubrów ostatnie mecze kontrolne w tym okresie przygotowawczym. W miniony weekend zespół Tomasza Kujawy zajął trzecie miejsce na turnieju Mazowia Cup. Żubry przegrały z zespołem z Pruszkowa 69:79 i pokonały Księżaka Syntex Łowicz 100:98.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

Na tydzień przed rozpoczęciem ligowych zmagań białostoczanie największy problem mają z ustabilizowaniem wysokiej formy. To kosztowało ich porażkę w pierwszym meczu z Elektrobud-Investment ZB Pruszków.

- Pierwszy mecz rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Od początku kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń. Wypracowaliśmy sobie kilkunastopunktową przewagę i na przerwę schodziliśmy przy wyniku 39:26. Bardzo dobrze graliśmy w obronie. Rywal miał problemy w ataku. Jeszcze początek trzeciej kwarty nie zwiastował naszych kłopotów. W czwartej minucie trzeciej części gry mieliśmy 16 punktów przewagi. Od tej pory zaczęło się jednak dziać coś złego. Nasza gra się posypała. Zespół z Pruszkowa zaczął grać skuteczniej w obronie i znacząco poprawił poczynania w ataku i przy tym mocniejszym nacisku troszeczkę zgłupieliśmy. Przestaliśmy istnieć w ataku pozycyjnym, przestaliśmy realizować nasze założenia. W naszą grę wkradł się chaos i szybko roztrwoniliśmy wysoką przewagę. Według mnie powinniśmy ten mecz spokojnie wygrać. Może jednak lepiej, że taki mecz przydarzył nam się w okresie przygotowawczym, a nie w lidze. Będziemy mądrzejsi w przyszłości - mówi trener białostoczan, Tomasz Kujawa.

Drugie spotkanie Żubry zaczęły tak, jak skończyły pierwsze, czyli słabo. Tym razem jednak to białostoczanie przeszli pozytywną metamorfozę w szatni.

- W drugim meczu z Łowiczem zaczęliśmy bardzo słabo. W pierwszej kwarcie straciliśmy 31 punktów. Przegrywaliśmy dziesięcioma punktami. W przerwie powiedziałem chłopakom, żeby wzięli się w garść bo tak nie może to dalej wyglądać. Wzięli to sobie chyba troszeczkę do serca, bo zaczęliśmy lepiej bronić. Zaczęliśmy więcej biegać i być bardziej agresywni. Notowaliśmy wiele przechwytów i wyprowadzaliśmy szybkie kontry, po których zdobywaliśmy łatwe punkty. I tym razem to pierwszoligowiec się pogubił. Na dwie minuty przed końcem prowadziliśmy już 10 punktami i w zasadzie było po meczu. W końcówce jednak jeszcze trochę powalczyli, ale nie udało im się już nas dogonić. Wygraliśmy dwoma punktami, ale większych nerwów nie było - tłumaczy trener Żubrów.

Za białostoczanami pracowity okres przygotowawczy i jak podkreśla trener Tomasz Kujawa, jest wiele powodów do zadowolenia, ale też kilka rzeczy do poprawy.

- W tym okresie przygotowawczym rozegraliśmy dziesięć spotkań z mocnymi przeciwnikami. Byli wśród nich pierwszoligowcy. Czołowa drużyna Białorusi oraz silne drużyny z II ligi. Wygraliśmy siedem z nich, w tym cztery z zespołami z I ligi. To cieszy, ale te mecze pokazały, że czeka nas jeszcze sporo pracy nad ustabilizowaniem formy. Z tym jest jeszcze spory problem - wyjaśnia.

Stabilną i wysoką formę białostockim kibicom Żubry będą mogły zaprezentować już w najbliższą sobotę o 14, w meczu z beniaminkiem II ligi, GLKS-em Nadarzyn.

- W sobotę z trenerami pojechaliśmy do Nadarzyna na sparing z Turem Bielsk Podlaski. Skorzystaliśmy z okazji, zebraliśmy sporo materiału. To młoda drużyna, żaden z nich nigdy wcześniej nie grał w II lidze, ale w sparingach pokazali, że potrafią wygrywać z bardziej doświadczonymi ekipami. Ograli Dziki Warszawa oraz Hutnika Warszawa. Z Turem przegrali po dogrywce, ale w końcowym etapie trener Nadarzyna wprowadził całą drugą piątkę. Gdyby tego nie zrobił, to ten mecz dla Tura mógłby się skończyć nieco gorzej. Są nieobliczalni, szczególnie w ataku. Mają dobrych strzelców, nie ważne czy to szósty, czy ósmy metr od kosza. Rzucają i trafiają i pod tym względem są groźni. Fizycznie na pewno będą od nas odstawiali. Musimy się skupić na wyłączeniu ich czołowych strzelców. Wiemy, co mamy zrobić i mam nadzieję, że nie będziemy mieć problemów - kończy Tomasz Kujawa.

Zobacz również