Wzmocnili się i celują w mistrzostwo!

Kibice Lowlanders długo musieli czekać na kolejny mecz swojego zespołu w ramach Ligi Futbolu Amerykańskiego. W sobotę ich oczekiwanie dobiegnie końca. W samo południe, boczne boisko Stadionu Miejskiego będzie areną zmagań pomiędzy Lowlanders Białystok, a beniaminkiem LFA1 - Silesia Rebels.

/fot. Lowlanders Białystok/

/fot. Lowlanders Białystok/

Najbliższy rywal białostoczan wywalczył promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej zajmując drugie miejsce w LFA2. Prócz katowiczan do rywalizacji przystąpią ubiegłoroczni mistrzowie - Panthers Wrocław, wicemistrzowie - Lowlanders Białystok, a także Tychy Falcons, Warsaw Mets i drugi z beniaminków - Bydgoszcz Archers.

W rundzie zasadniczej każdy z każdym zagra tylko raz. Następnie cztery najlepsze zespoły stworzą pary półfinałowe, których zwycięzcy, według planów, spotkają się 14 listopada na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu.

Pandemia pokrzyżowała wiele planów, ale koniec końców białostoczanie wracają po niej pod wieloma względami w lepszej sytuacji, niż przed nią.

- Jeżeli chodzi o kadrę, to zaszły w niej zmiany. Przez co niektórych zawodników nie zobaczymy już w naszych barwach. W głównej mierze spowodowane to było pandemią koronawirusa. Na szczęście sponsorzy oraz miasto, a także województwo, wszyscy mocno wierzą w nasz projekt i możemy liczyć na ich wsparcie, dzięki czemu udało się spiąć kwestie finansowe. Sporym problemem i wyzwaniem było zmotywowanie ludzi do przygotowań. Trzeba było weryfikować plany, bo normalnie byłoby już po sezonie, a tak na prawdę dopiero zaczynamy zabawę - mówi Piotr Morko, prezes Lowlanders Białystok.

Zarząd białostockiego klubu ma za sobą bardzo pracowity okres i teraz z niecierpliwością może już oczekiwać na pierwsze starcie.

- Nie mogę się doczekać pierwszego meczu, kiedy chłopaki wybiegną na murawę. Mieliśmy długą przerwę, ale na szczęście udało nam się odpowiednio przygotować drużynę sportowo i organizacyjnie. Wielkie podziękowania należą się przede wszystkim Tomkowi Zubryckiemu, z którym spędziliśmy mnóstwo czasu na dopinaniu wszystkich szczegółów i w moim przekonaniu to nam się udało. Mamy w tym roku bardzo ciekawą kadrę, mieszankę rutyny i doświadczenia z młodością i talentem. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że może to być jeden z lepszych składów ostatnich lat, dlatego oczekiwania wobec drużyny mamy wysokie i liczymy, że trzeci raz z rzędu będziemy walczyć w finale Polish Bowl - dodaje Morko.

W nadchodzącym sezonie za przygotowanie Lowlanders w głównej mierze odpowiadać będzie John Booker, którego wspierać będą Damian Kołpak oraz Tomasz Żukowski. Sztab trenerski, jak wcześniej wspominał prezes zarządu białostockiego klubu, będzie miał do dyspozycji mocną kadrę. Wszystko za sprawą obiecujących transferów, do których mogłoby nie dojść, gdyby nie pandemia.

 - Koronawirus wstrzymał wiele lig. Dzięki temu znaleźliśmy się w bardzo dogodnej sytuacji do działania na rynku transferowym. Obecnie gra chyba tylko kilka lig skandynawskich - szwedzka, norweska, fińska, a do tego nasza i czeska. Pozostałe ligi są nieaktywne. Dzięki temu mogliśmy kontraktować lepszych zawodników, co jest nam na rękę. Wraca do nas Adam Roszkowski, który spędził cztery lata na wyjeździe. Najpierw grał w Gdyni, a ostatnio w New Yorker Lions. Z tego samego klubu, który jest ubiegłorocznym mistrzem Niemiec przybyli do nas David Muller oraz Laurynas Orlovicius. Do zespołu wraca także rozgrywający Jon Mullin, który w poprzednim roku grał dla Wesley Colleg w Stanach Zjednoczonych. Wkrótce do drużyny dołączy także Tommy Kaczocha z Kuopio Steelers. Na miejscu są już z nami Glen Toonga, jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy running back ligi niemieckiej oraz Antek Podgórski z Warsaw Mets, który uznawany jest za jeden z największych talentów w Polsce. Był w finałowej fazie International Player Pathway, czyli programu dla zawodników ze Starego Kontynentu, którzy walczą o angaż w najlepszej lidze świata - wylicza Piotr Morko.

Kadrę pierwszego zespołu zasilą także utalentowani zawodnicy z zespołu juniorów, brązowych medalistów mistrzostw Polski z 2018 roku. Wśród nich znaleźli się Noel Graf, Jakub Dąbrowski, Hubert Klejna, Marcin Wojtulewicz, Dawid Raczko i Janek Sawicki.

Jakiego meczu i sezonu spodziewają się w obozie Lowlanders? - Pierwszy mecz pokaże, czego możemy się spodziewać. Co roku mamy trudne wejście w ligę. Spodziewam się problemów w komunikacji i grze w początkowej fazie sezonu, ale w ostatecznym rozrachunku liczymy na walkę o mistrzostwo Polski. Półfinał jest absolutnym minimum. Mimo początkowych problemów, których się spodziewam, zupełnie nie obawiam się pierwszego meczu. To beniaminek z kilkoma wzmocnieniami z Europy. Nie graliśmy z nimi jeszcze w rywalizacji LFA, ale powiem tak - jeśli mielibyśmy się obawiać Silesii, to w ogóle nie mielibyśmy po co przystępować do rozgrywek. Liczymy na to, żeby być w najmocniejszym składzie na mecz z Tychami. Z naszej perspektywy to będzie kluczowe spotkanie. To zespół, który co roku jest w półfinale. Teraz poczynili widoczne wzmocnienia i będą trudnym rywalem. Natomiast teraz skupiamy się tylko na meczu z Silesią - kończy prezes Lowlanders.

Zobacz również