Białostoczanie od początku spotkania bardzo dobrze radzili sobie w defensywie. Nieco mniej szczęścia mieli podczas ataków. W pierwszej kwarcie dwukrotnie notowali przyłożenia, ale w obu przypadkach sędziwie dopatrywali się przewinień wobec czego dorobek punktowy gości nie powiększał się.
Co nie udało się w pierwszej odsłonie meczu, udało się na początku drugiej kwarty. Po krótkim biegu punkty zdobył Ryan Kasdorf, po chwili celnie kopnął Bartłomiej Trubaj i białostoczanie prowadzili 7:0. Rozochoceni i dobrze dysponowani zawodnicy Lowalnders szybko zdobyli kolejne punkty. Akcja podaniowa zakończyła się przyłożeniem Tomasza Zubryckiego, a po ponownym podwyższeniu Trubaja było już 14:0.
Druga połowa znów lepiej zaczęła się dla Lowlanders. W polu punktowym gdynian zameldował się tym razem Mikołaj Pawlaczyk, nie udało się jednak podwyższyć prowadzenia, bo kopnięcie Trubaja skutecznie zablokował Jakub Krystecki. Mimo to białostoczanie prowadzili już różnicą 20 punktów.
Gospodarze odpowiedzieli przyłożeniem Pawła Henicza i podwyższeniem Przemysława Portalskiego. Wszystkie nadzieje gospodarzy prysły w momencie, kiedy 80-jardowy bieg w polu punktowym Seahawks zakończył Mikołaj Pawlaczyk, który ustalił wynik meczu na 26:7.
Lowlanders zrewanżowali się gdynianom za marcową porażkę. Ten wynik oznacza również, że Seahawks o półfinał walczyć będą w rundzie dzikich kart.
Seahawsk Gdynia 7 [(0:0, 0:14, 7:6, 0:6) 26 Lowlanders Białystok
Punkty Lowlanders: Mikołaj Pawlaczyk - 12, Ryan Kasdorf, Tomasz Zubrycki - 6, Bartek Trubaj - 2
Punkty Seahawks: Paweł Henicz - 6, Przemysław Portalski - 1