Prócz czołowego strzelca drugiej ligi Jakuba Lewandowskiego w zespole pojawiło się trzech graczy, którzy w ostatnim sezonie rywalizowali w I lidze. - Łącznie doszło czterech zawodników. Kuba Lewandowski z AZS-u Kielce na pozycje 2-3, typowy strzelec. Rozgrywający Kamil Czosnowski z pierwszoligowego SKK Siedlce, a do tego Maciej Parszewski i Adrian Warszawski na pozycje 4-5 z Sokoła Łańcut - wylicza Tomasz Kujawa, trener Żubrów.
- Kuba Lewandowski przychodzi do nas z AZS-u Kielce, ma dobry rzut za trzy punkty. To bodajże szósty najlepszy strzelec poprzedniego sezonu w naszej lidze, ze średnią ponad 19 punktów na mecz. W decydujących meczach, szczególnie z Wałbrzychem, brakowało nam takiego zawodnika, żeby skutecznie przebić się przez strefową obronę rywali. Teraz wydaje mi się, że mam ten problem z głowy. Liczymy na jego trójki oraz dobre bieganie do kontr. W treningach udowadnia, że to był dobry ruch - przekonuje Kujawa i dodaje - Maciek Parszewski przychodzi by nadać wojowniczy sznyt zespołowi. Na treningach pokazuje jednak, że prócz walki potrafi dorzucić do gry zespołu wiele innych dobrych rzeczy. Potrafi minąć rywala. Zagrać tyłem do kosza oraz rzucić z dystansu. Wydaje mi się, że możemy liczyć na to, że w meczach dorzuci około 10 punktów od siebie.
- Widać, że wszyscy nowi zawodnicy podnieśli poziom rywalizacji na treningu. Ich obecność wszystkich ciągnie do góry. Walka o miejsce na parkiecie trwa w najlepsze. Chcemy w tym sezonie obniżyć czas gry z do około dwudziestu kilku minut na mecz. Wcześniej zdarzało się, że ten czas przekraczał pół godziny - wyjaśnia szkoleniowiec Rogaczy z Białegostoku.
Nowi zawodnicy zajmą miejsce koszykarzy, których z różnych przyczyn nie będziemy już oglądać w zespole Żubrów w nadchodzących rozgrywkach. - Krzysiek Kalinowski został drugim trenerem. Z gry zrezygnował już Marcin Monach, karierę zakończył też Piotr Borowik, dodatkowo musieliśmy zrezygnować z Mateusza Niewińskiego. Szukaliśmy oszczędności, a Mateusz niestety nie dawał nam tego, czego oczekiwaliśmy. Z tego co wiem jest teraz bez klubu, ale nie chce jeszcze kończyć kariery - tłumaczy Tomasz Kujawa.
Przygotowania do sezonu wyglądają trochę inaczej, niż przed rokiem. - Nie wyjechaliśmy tym razem na obóz. Stwierdziliśmy, że na miejscu również dobrze się przygotujemy. Trenujemy od poniedziałku do piątku, a w weekendy skupiamy się na odnowie biologicznej i integracji zespołu. Ostatnio byliśmy w Surażu na spływie kajakowym. Od tego weekendu natomiast zaczynamy już gry kontrolne. Wszystkie terminy dopięte, przed nami dziesięć sprawdzianów przed ligą - zapowiada szkoleniowiec białostoczan.
Można powiedzieć, że zespół ze stolicy Podlasia, dokonując dobrych wzmocnień w pewien sposób sam skazuje się na awans. - Trochę tak jest (śmiech). Nie po to sprowadzamy zawodników z pierwszej ligi czy czołowego strzelca drugiej, żeby myśleć tylko o fazie play-off. Celujemy w awans, ale nie tylko my mamy takie ambicje. Inne zespoły również nie śpią, tylko koncentrują się na wzmocnieniach i ciężkiej pracy. Tak się dzieje zarówno w naszej grupie, jak i pozostałych. Gdzieniegdzie słychać także o wzmocnieniach z ekstraklasy do II ligi więc sezon zapowiada się ciekawie. Wydaje mi się, że będzie trudniej, niż w poprzednim - mówi trener Żubrów.
- Odmłodziliśmy skład, wyciągnęliśmy wnioski. Będziemy kontynuować pracę z poprzedniego sezonu pod względem taktycznym. Chcemy to jeszcze rozwinąć i grać jeszcze agresywniej. Dodatkowo pomoże nam w tym wracający po kontuzji Michał Bombrych. Bardzo nam się przyda przy naszym stylu gry. Dysponujemy teraz szerokim składem. W zespole jest 10-11 zawodników, którzy w każdej chwili mogą wejść na parkiet, a ja nie będę musiał się obawiać, że wynik poleci w dół. Na tym opieram swój optymizm przed zbliżającym się początkiem sezonu - zakończył Tomasz Kujawa, opiekun białostockich Żubrów.