Pierwsze minuty spotkania nie należały do najciekawszych. Oba zespoły bezskutecznie szukały sposobu na zagrożenie bramce przeciwnika. Sytuacja zmieniła się dopiero po indywidualnym błędzie jednego z kielczan. W 18. minucie Bartosz Rymaniak w niegroźnej sytuacji wykonywał rzut wolny przy bocznej linii. Nie wiedzieć czemu kapitan Korony zdecydował się na zagranie w poprzek boiska. Futbolówka została zagrana niecelnie i zamiast do kolegi z zespołu trafiła do Arvydasa Novikovasa. Skrzydłowy Jagi szybko skorzystał z prezentu i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Taki obrót spraw wyraźnie poddenerwował gospodarzy, którzy niemal natychmiast rzucili się do odrabiania strat. W 22. minucie w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Matej Pucko, jeszcze lepiej był jednak ustawiony Marian Kelemen, który odbił uderzoną przez przeciwnika piłkę. Po kilku minutach bliski szczęścia po strzale głową był Elia Soriano. Napastnik Korony nie zdołał jednak wykorzystać dośrodkowania Adnana Kovacevicia. Na bramkę Jagi szły kolejne ataki, ale gospodarze żadnego z nich nie potrafili przekuć w akcję bramkową. Próbowali Pape Diaw, Ivan Marquez, a także Kovacević.
Gospodarze przebudzili się na chwilę kilka minut przed zakończeniem pierwszej części spotkania, kiedy bliski trafienia do kieleckiej bramki był Roman Bezjak. Pierwsza połowa zakończyła się na kapitalnej interwencji Mariana Kelemena po strzale Kovacevicia. Po zmianie stron lepiej zaczęli Jagiellończycy. Najpierw szczęścia spróbował Bezjak, po chwili mocno z dystansu przymierzył Karol Świderski. Gdy wydawało się, że za chwilę Jadze uda się strzelić drugiego gola, do siatki trafił Pucko. Słoweniec miał dużo miejsca i czasu. Gdy wbiegł w pole karne Jagiellonii próbował go jeszcze zatrzymać Kelemen, ale tym razem dobrze tego dnia dysponowany bramkarz Jagi był bez szans.
Do końca meczu mimo jeszcze kilku okazji z obu stron wynik nie uległ już zmianie. Mecz zakończył się remisem, który dla Jagiellonii oznacza oddanie pierwszego miejsca w tabeli na rzecz gdańskiej Lechii, która rozbiła w tej kolejce na własnym stadionie Zagłębie Sosnowiec 4:1. Przed nami przerwa na reprezentację, a po niej Żółto-Czerwoni zmierzą się z Pogonią Szczecin.
- Chcieliśmy się zrehabilitować za bardzo słaby w naszym wykonaniu mecz ze Śląskiem Wrocław. Zremisowaliśmy i szanujemy punkt, z którym wracamy do domu. Nadal mamy problemy zdrowotne, dodatkowo jeszcze dziś w pierwszej połowie z boiska musiał zejść Mile Savković. Na szczęście coraz więcej zawodników jest blisko powrotu na boisko. Mam nadzieję, że za dwa tygodnie nasza sytuacja kadrowa będzie znacznie lepsza - powiedział po meczu trener Ireneusz Mamrot.
- Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. W pierwszej połowie daliśmy przeciwnikom prezent, później wyrównaliśmy. Mimo wszystko z przebiegu spotkania trzy punkty dziś bardziej należały się nam. Nie potrafiliśmy wykorzystać bardzo dobrych okazji bramkowych. Byliśmy lepsi i szkoda, że mamy z tego tylko punkt. Chciałbym pochwalić swój zespół, bo zagrał chyba swój najlepszy mecz w sezonie - mówił z kolei Gino Lettieri, trener Korony.
Korona Kielce 1-1 Jagiellonia Białystok
Bramki: Matej Pucko 54 - Arvydas Novikovas 18
Korona Kielce: 25. Matthias Hamrol - 26. Bartosz Rymaniak, 33. Ivan Marquez, 23. Elhadji Pape Diaw, 11. Michael Gardawski - 21. Łukasz Kosakiewicz, 13. Oliver Petrak (68, 14. Jakub Żubrowski), 5. Adnan Kovacević (86, 8. Mateusz Możdżeń), 31. Zlatko Janjić, 27. Matej Pucko (90, 19. Ken Kallaste) - 89. Elia Soriano.
Jagiellonia Białystok: 25. Marian Kelemen - 21. Przemysław Frankowski, 17. Ivan Runje, 5. Nemanja Mitrović, 12. Guilherme - 9. Arvydas Novikovas (90, 98. Patryk Klimala), 99. Bartosz Kwiecień, 6. Taras Romanczuk, 26. Martin Pospisil (72, 20. Marko Poletanović), 13. Mile Savković (25, 28. Karol Świderski) - 11. Roman Bezjak.
żółte kartki: Diaw, Marquez, Pucko, Rymaniak, Gardawski - Pospisil, Romanczuk, Bezjak, Świderski, Guilherme.
sędzia: Paweł Gil.
widzów: 8244.