Oferta na cały dzień od STS zmienia się z piłki nożnej na sporty zimowe, a dyskusja na temat trenera Jagiellonii trwa. Były szkoleniowiec Cracovii był jednym z najbardziej barwnych trenerów jacy pracowali w Białymstoku. Z pewnością kojarzy się też z najlepszym okresem dla klubu. Puchar Polski, Superpuchar Polski, srebrny i brązowy medal Mistrzostw Polski. To największe sukcesy w całej historii Jagiellonii, które z rozrzewnieniem wspominane są do dziś. Po odejściu Michała Probierza udało się jedynie powtórzyć drugie miejsce w tabeli w sezonie 2017/2018. Nic więc dziwnego, że każdego kolejnego szkoleniowca porównywało się właśnie do „Trenera 90-lecia” Jagi.
Dotychczas jednak wiadome było, że powrót na stadion przy ulicy Słonecznej nie będzie możliwy. Po jego usługi sięgnął bowiem niespodziewanie Janusz Filipiak, prezes firmy Comarch oraz właściciel Cracovii. Michał Probierz uzyskał tam swobodę niespotykaną dotąd, nie tylko w samych Pasach, ale wręcz w całej piłkarskiej Ekstraklasie. Rolę szkoleniowca łączył on bowiem z funkcją wiceprezesa do spraw sportowych. Można więc powiedzieć, że był prawdziwym managerem w angielskim stylu.
Koniec końców okazało się, że łączenie tych dwóch funkcji nie do końca wyszło na dobre nie tylko klubowi, ale i samemu szkoleniowcowi. Pasy grały grubo poniżej oczekiwań, prezentując przy tym żałosny i siermiężny styl. Zespół zaś stracił balans pomiędzy zawodnikami Polskimi a zagranicznymi. Sam trener, po przegranym meczu z Wartą Poznań złożył dymisję, motywując ją ogólnym zmęczeniem i wypaleniem zawodowym. Filipiak jednak jej nie przyjął i misja Michała Probierza w klubie przy Kałuży trwała nadal. Wreszcie jednak czara goryczy przelała się jesienią tego roku i Cracovia zdecydowała się na zmianę.
W związku z tym wizja objęcia sterów w Jadze po raz trzeci przez ”Polskiego Guardiolę” nie jest już taka nierealna. Pytanie tylko, czy sam trener zdecydował by się na wejście do tej samej rzeki po raz trzeci i czy jest już gotowy na nowe wyzwania. Widać było bowiem, że praca pod Wawelem srogo dała mu w kość. Jego szybki powrót na trenerską karuzele wydaje się więc mało prawdopodobny. Mało prawdopodobny teraz. Nie znaczy to jednak, że nie mogło by zdarzyć się wiosną, gdyby Ireneuszowi Mamrotowi nadal nie szło.
Ten sezon upływa pod znakiem powrotów trenerów na stare śmieci. Probierza zamienił bowiem poprzedni szkoleniowiec Pasów – Jacek Zieliński. W Legii misje ratowania przed spadkiem podjął Serb Aleksandar Vuković. Lecha na fotelu lidera znalazł się pod wodzą Maciej Skorży, który poznańską lokomotywę prowadził już w 2015 roku. Ostatnio media doniosły o zatrudnieniu przez KGHM Zagłębie Lubin Piotra Stokowca, mającego w swoim CV kilkuletnią kadencję na ławce Miedziowych. Na poziomie pierwszoligowym wiele obiecują sobie po powrocie Leszka Ojrzyńskiego kibice Korony Kielce.
Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby i Michał Probierz zmierzył się ze swoją legendą w Białymstoku po raz trzeci. Dostałby na pewno spory kredyt zaufania od kibiców. Kredyt, na który nie mogli liczyć jego następcy. Wszystko obecnie pozostaje w sferze gdybania, ale z pewnością duch byłego trenera Cracovii będzie unosił się nad Ireneuszem Mamrotem po każdym niepowodzeniu.