- Rywalizacja w zespole wciąż trwa. Jutro zawodnicy będą mieli okazję pokazać się w sparingu. W piłce każdy musi walczyć o miejsce, a rywalizacja dodatkowo podnosi nasze umiejętności. Jeszcze rozmawiamy z właścicielami o wzmocnieniach, ale nie będziemy robić nic na siłę. Pozyskamy jedynie zawodnika, który rzeczywiście nas wzmocni. Niektórzy po meczu w Gdańsku zbyt pochopnie nas skreślili. Przed nami jeszcze piętnaście spotkań. Drużyna jest dobrze przygotowana i jedyne czego nam brakuje do doświadczenia mentalnego. Po dzisiejszym meczu jesteśmy już niemal pewni miejsca w pierwszej ósemce - kontynuował szkoleniowiec Jagi.
- Obecnie wszyscy są zdrowi, nie mamy problemów z kontuzjami. Przed meczem w Gdańsku mieliśmy gorszą sytuację. Dwa dni przed meczem wypadł nam Piotrek Tomasik. Dziś w składzie nie zmieścił się Jonatan Straus, który zagrał w Gdańsku słabe spotkanie, ale piłkarza czasem trzeba przytulić. Nie skreślam go. Wierzę w niego, podobnie jak w Gordona i dziwię się, że po jednym meczu niektórzy tak szybko skreślają zawodników. Przyjście Ziggiego dobrze podziałała także na Łukasza Burligę, który zagrał dziś dobre zawody. Każdy wie, że ma rywala na swojej pozycji i to nas wzmacnia - mówił trener Żółto-Czerwonych.
- W Gdańsku przegraliśmy mentalnie. W naszym zespole jest grupa młodych zawodników, którzy na niektóre sytuacje reagują zbyt nerwowo. Nie mamy jeszcze takiego doświadczenia jak chociażby Lechia. My dopiero się uczymy, co pokazuje chociażby przykład Jacka Góralskiego, który przy odrobinie spokoju mógł dziś strzelić dwa gole. Zawodnikom przed meczem powiedziałem, żeby się dobrze bawili na boisku. Trzeba mierzyć siły na zamiary. W klubie nikt nie przejął się porażką w Gdańsku. Jedną bitwę przegraliśmy, jedną wygraliśmy, a wojna trwa nadal - podsumował wyścig o najwyższe cele w trwającym sezonie, trener Jagiellonii Białystok, Michał Probierz.