- Myślę, że trafiliśmy Warszawę w takim samym momencie, w którym Lubawa trafiła nas. Rywale mieli bardzo ciężkie nogi po wymagającym momencie okresu przygotowawczego. Pod kątem fizycznym wyglądaliśmy znacznie lepiej i wykorzystaliśmy lepsze samopoczucie. Złapaliśmy rywali i strzeliliśmy dziewięć goli. Sam wynik mógł być jeszcze wyższy, ale nie jesteśmy tacy pazerni. Widać było po nich spore zmęczenie, a dodatkowo nie przyjechało dwóch czy trzech zawodników - zauważa Citko.
Białostoczanie wykorzystali słabszą dyspozycję przyjezdnych i urządzili sobie trening strzelecki. Trzykrotnie do siatki trafił Witalij Lisnychenko. Dubletem popisał się Wojciech Zalewski, a ponadto na listę strzelców wpisali się Kożuszkiewicz, Citko, Dzierzgowski oraz Osypiuk.
- Wyglądaliśmy znacznie lepiej, niż przy okazji dwumeczu z Lubawą. Raz, że "puściły" nas trochę nogi po wykonanej dotychczas pracy, a dwa, że po analizie ostatnich meczów poprawiliśmy nasze ustawienie w defensywie. Nie ma też wątpliwości, że Lubawa piłkarsko była mocniejszym przeciwnikiem. Z drugiej strony AZS wygrał ostatnio w sparingu z Gattą 4:3. Nie ma jednak co przywiązywać większej uwagi do tych wyników. To tylko trening w formie meczowej. Nie "podpalałbym" się meczami z Lubawą, że było tak dramatycznie, ani nie zachwycał wygraną 9:1. Przed nami jeszcze wiele rzeczy do poprawy. Jeszcze nie jest idealnie tak, jakbym chciał. Wciąż potrzebujemy czasu na ułożenie naszej gry. Na pewno jesteśmy jednak kilka kroków dalej - dodaje grający trener Słonecznych, który ma także coraz więcej powodów do zadowolenia z gry nowych zawodników.
- Widać, że zaczynają rozumieć, o co chodzi w naszej grze. Natomiast jednak cały czas mówimy o sparingach. W lidze będą już rywale z najwyższej półki i dopiero gra o stawkę nas zweryfikuje. Dojdzie presja wyniku i wówczas się przekonamy - tłumaczy.
W najbliższy czwartek Słoneczni wyprawią się do Warszawy na rewizytę. - Trener AZS-u po meczu powiedział, że tym razem będzie inaczej. Mówił, że jego zespół będzie świeższy, będzie miał do dyspozycji całą kadrę i to oni nas tak "dziabną". Zagramy na fajnej hali w Wilanowie, także zobaczymy. Warunki do gry na pewno będziemy mieli dobre - kończy Citko.