Podziemna walka dla Zimnocha

Białostoczanin Krzysztof Zimnoch wygrał w walce wieczoru podczas gali Underground Boxing Show VIII z Marcinem Rekowskim. Zakontraktowany na osiem rund pojedynek w kopalni soli w Wieliczce rozstrzygnął się na punkty. Sędziowie nie byli jednomyślni.

Boks

Boks

Białostoczanin do walki z Marcinem Rekowskim przygotowywał się z nowym trenerem, Richardem Williamsem. Brytyjczyk przed walką zapowiadał, że po 13 tygodniach wspólnych przygotowań kibice w Wieliczce zobaczą nowego, cieszącego się boksem Zimnocha.

Początek pojedynku przebiegał bardzo spokojnie. Obaj pięściarze nie forsowali tempa. Raczej czekali na to, co pokaże przeciwnik, niż sami próbowali przejąć inicjatywę. Dopiero końcówka trzeciej rundy ożywiła zgromadzoną 125 metrów pod ziemią publiczność. Młodszy o pięć lat i lżejszy o kilka kilogramów Zimnoch wydawał się mieć przewagę szybkości nad Rekowskim, ale nie robił z niej dużego użytku.

Wraz z upływem kolejnych rund białostocki bokser powoli zaczął zyskiwać przewagę. Z rundy na rundę stawał się coraz bardziej precyzyjny, ale Rekowski wciąż miał spory zapas sił i w szóstej rundzie wyprowadził kilka ciosów, które ewidentnie sprawiły Zimnochowi trochę problemów. Szóste starcie wyglądało tak, jakby białostoczanin gromadził siły na dwie pozostałe rundy z czego chciał skorzystać 38-letni Rekowski.

I tak chyba było, gdyż siódma runda należała zdecydowanie do boksera z Białegostoku. Krzysztof Zimnoch był bliski skończenia walki w końcówce tego starcia. 33-letni bokser dopadł starszego rywala i wyprowadził ciężką serię, po której Rekowski na miękkich nogach udał się do narożnika przed ostatnią rundą.

To dodało Zimnochowi dużo pewności siebie, chyba jednak zbyt dużo, gdyż w ostatniej rundzie boksował dużo mniej, jakby był pewny, że ten pojedynek przed czasem się nie skończy, a na punkty ma zdecydowaną przewagę. Rekowski pokazał jednak duży charakter i mimo dużej opuchlizny wokół prawego oka wyprowadził jeszcze kilka ciosów.

Niezła ósma runda nie uratowała jednak Marcina Rekowskiego przed porażką. Sędziowie, choć nie jednogłośnie, to jednak zwycięzcą walki ogłosili Krzysztofa Zimnocha. Punktacja rozłożyła się następująco: 78-74, 74-7878-75 dla białostoczanina. - To jak punktowali sędziowie nie jest ważne, każdy ma prawo do własnej oceny, każdy punktował tak, jak widział walkę.

Najważniejsze, że czułem przez całą walkę, że prowadzę. Bardzo dobrze czułem się dziś w ringu i cieszę się że wygrałem - powiedział po walce na antenie telewizji Polsat Krzysztof Zimnoch.

Zdaniem białostoczanina nie byłoby tej wygranej, gdyby nie pomoc nowego trenera Richarda Williamsa. - Pracowaliśmy przede wszystkim nad lewym prostym i obroną. Nadal będziemy kontynuować pracę z trenerem, któremu bardzo dziękuję za to, że zgodził się mnie trenować.

- Kiedyś podczas gali, na której walczył Głowacki z Usykiem podszedł do mnie mały chłopak i zapytał czy może sobie zrobić ze mną zdjęcie. Powiedziałem, że nie ma problemu. Zapytał mnie czy znam Marcina Rekowskiego, powiedziałem, że tak, że będziemy niebawem walczyć. Wtedy powiedział mi, że to jego tata. Gratuluję Marcinowi podejścia i tego jak wychował swojego syna. Dzięki takim ludziom jak on, świat może być lepszy - chwalił swojego przeciwnika białostocki pięściarz.

Zobacz również