Pierwsza połowa w wykonaniu żółto-czerwonych była wręcz koncertowa. Białostoczanie totalnie zdominowali rywali, którzy nie potrafili znaleźć recepty na agresywnie grających gospodarzy, którzy szybko odzyskiwali piłkę i grali bardzo pewnie w obronie. Jedyny zarzut jaki można mieć do Jagiellończyków po pierwszej połowie, to niska skuteczność. Biorąc pod uwagę liczbę sytuacji, i to naprawdę bardzo groźnych, w których znajdowali się piłkarze Michała Probierza w pierwszej odsłonie meczu Piastunki nie mogły by mieć pretensji do nikogo nawet jeśli przegrywali by po trzech kwadransach różnicą trzech goli.
Już w 5. minucie po zamieszaniu w polu karnym gliwiczanie ratowali się wybiciem piłki z linii bramkowej po strzale Tarasa Romanczuka. Chwilę później zza pola karnego przymierzył Piotr Tomasik. Uderzenie lewego obrońcy Jagiellonii było bliskie powodzenia, ale kapitalnie interweniował Jakub Szmatuła. Bramkarz gości jeszcze lepiej zachował się w 15. minucie, kiedy na jego bramkę główkował Ivan Runje. Golkiper Piasta wyrastał ponad wszystkich na bohatera meczu. Takim chciał też zostać Sasa Zivec, ale jego uderzenie zza pola karnego pewnie w tzw. ?koszyczek? złapał Marian Kelemen, który przed przerwą nie miał zbyt wiele pracy. Szmatułę próbowali jeszcze pokonać były gracz Piasta, Konstantin Vassiljev oraz Gutieri Tomelin.
Uderzenie Estończyka bramkarz gości przeniósł nad poprzeczką, a Brazylijczyk nieznacznie się pomylił. Jaga dominowała, ale nie mogła znaleźć drogi do bramki, aż przyszła 34. minuta.
Wówczas dobrze w polu karnym odnalazł się Taras Romanczuk. Ukrainiec skorzystał na nie najlepszym przyjęciu piłki Ivana Runje, opanował piłkę i z bliskiej odległości skierował ją do bramki Szmatuły. Można by powiedzieć lepiej późno, niż wcale. Dzięki bramce ukraińskiego pomocnika, Jaga na przerwę schodziła z jednobramkowym prowadzeniem.
Po przerwie zmieniło się niewiele. Przez kolejnych kilkadziesiąt minut zmieniały się w zasadzie tylko składy osobowe obu zespołów. Radoslav Latal stosunkowo szybko dokonał dwóch zmian. Michał Probierz z pierwszą czekał do 70. minuty. Nie ma jednak co się dziwić, gospodarze wciąż przeważali. Cztery minuty po wznowieniu gry bliski szczęścia był Cernych. Piast na dobrą sprawę nie zdążył na dobre wyjść z własnego pola karnego a po chwili z dystansu uderzali Góralski i Vassiljev. Pierwszy został zablokowany, a drugi wyraźnie przestrzelił. W 53. minucie z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Tomasik. Jagiellonia szukała drugiego trafienia, a Piast szukał recepty na to, jak co chwila odpychać Jagiellończyków sprzed swojego pola karnego.
Sytuacja zaczęła ulegać zmianie dopiero w ostatnich dwudziestu, może dwudziestu pięciu minutach spotkania. Wtedy goście, po kilku zmianach, zaczynali grać nieco odważnej, co nie oznacza, że od razu skuteczniej. Próbowali zagrywać piłki za plecy Gutiego i Runje, ale to nie przynosiło większych korzyści. W tym samym czasie żółto-czerwoni zaczęli przygotowywać się do zadania ostatecznego ciosu. Kilka razy próbowali wyjść z szybkim atakiem, ale brakowało dokładności, a przede wszystkim nieco więcej sił, by w kluczowych momentach dojść do piłki i znów zagrozić bramce strzeżonej przez Jakuba Szmatułę. Cierpliwe czekanie na swoją szansę jednak przyniosło wyczekiwany skutek. Minutę przed końcem spotkania wynik meczu ustalił Przemysław Frankowski i żółto-czerwoni mogli cieszyć się z kolejnego zwycięstwa na półmetku rundy zasadniczej.
Jagiellonia Białystok 2-0 Piast Gliwice
Bramki: Taras Romanczuk 34', Przemysław Frankowski 89'
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik - Taras Romanczuk, Rafał Grzyb, Jacek Góralski, Przemysław Frankowski, Konstantin Vassiljev (88. Damian Szymański) - Fiodor Cernych (78. Karol Świderski).
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Edvinas Girdvainis (76. Josip Barisic), Uros Korun, Marcin Pietrowski, Hebert Silva Santos, Tomasz Mokwa - Michał Masłowski, Paweł Moskwik (66. Patrik Mraz), Radosław Murawski, Sasa Zivec (59. Martin Bukata), Bartosz Szeliga.
Żółte kartki: Radosław Murawski
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski