Pewne zwycięstwo Słonecznych

Piłkarze halowi MOKS-u Słoneczny Stok wygrali bardzo ważne spotkanie z GSF Gliwice i odskoczyli od grupy spadkowej na dystans pięciu punktów. Do zwycięstwa gospodarzy poprowadzili Witalij Lisnyczenko oraz Paweł Aleksandrowicz. Obaj zawodnicy dwukrotnie wpisali się na listę strzelców.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

- Rywale podchodzili do nas wyżej, ale w kluczowych momentach wytrzymaliśmy ciśnienie i wyprowadzaliśmy skuteczne kontrataki, co nas bardzo cieszy. Przede wszystkim zagraliśmy dobrze w obronie, nie daliśmy pretekstu rywalom na to, żeby nam mocniej zagrozili. Dodatkowo bardzo pomógł nam bramkarz. Cieszy nas też to, że w końcu nie zawodziła nas skuteczność, a przecież to ona liczy się najbardziej. Wygrywa ten, kto strzeli więcej goli, a tym razem byliśmy to my - powiedział po meczu strzelec dwóch goli, Witalij Lisnyczenko.

- Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Przegraliśmy z MOKS-em także w pierwszej rundzie, dlatego chcieliśmy się zrewanżować. Nie chce usprawiedliwiać chłopaków, ale w pierwszej połowie wyglądaliśmy tak, jakbyśmy fizycznie nie dojechali na ten mecz. Jedyne za co mogę pochwalić zespół to siedem minut gry po zmianie stron. Za resztę mogę jedynie zganić. Popełniliśmy kardynalne błędy, po których straciliśmy bramki, a sami nie potrafiliśmy wykorzystać sytuacji, które sobie stworzyliśmy szczególnie na początku pierwszej połowy. W takiej sytuacji nie można wygrać meczu na wyjeździe. Musimy patrzeć już na następne mecze, na tym świat się nie kończy. Musimy teraz się odbudować i poszukać punktów w meczu z Pniewami - skomentował mecz Błażej Korczyński, trener gliwiczan, który wyjaśnił skąd tak dwa różne oblicza jego zespołu w pierwszej i drugiej połowie.

- Wiedzieliśmy, że nie wystarczy nam sił na to, żeby zagrać tak mocno od początku meczu. Chcieliśmy zaczekać na rywala i generalnie nie było tragedii, ale dostaliśmy takie bramki, których nie powinniśmy dostać. Po naszych ewidentnych błędach. Później przez to mocno cierpieliśmy i musieliśmy odrabiać. Sił na dobrą grę starczyło na kilka minut. Później było już tylko gorzej. Opadaliśmy z sił, a rywal grał coraz bardziej defensywie. Nie mogliśmy temu sprostać, dlatego musimy przyjąć tę porażkę - dodał.

- Cały czas kontynuujemy naszą dobrą grę. W poprzednich meczach również dobrze się prezentowaliśmy, ale nie szły za tym wyniki. W Chojnicach mieliśmy już dowód tego, że jest coraz lepiej. Może wcześniej powinniśmy byli zamknąć tamten mecz, ale ostatecznie liczą się tylko trzy punkty. Fajnie gramy od dłuższego czasu, ale albo remisowaliśmy, albo przegrywaliśmy, a tym razem uważam, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Powinniśmy wygrać wyżej, bo mieliśmy jeszcze przedłużony rzut karny, a także kilka innych dogodnych sytuacji. Może niepotrzebnie w drugiej połowie tak głęboko się cofnęliśmy, bo rywale to wykorzystali i rywale zaczęli nas tłamsić. Wynikało to z faktu, że z powodów zdrowotnych graliśmy węższą kadrą. To był bardzo ważny mecz w kontekście utrzymania, podobnie jak ważnym będzie najbliższy mecz z Gwiazdą, który też chcemy wygrać, żeby nie patrzeć na nikogo innego, tylko na siebie - powiedział po meczu Adrian Citko, grający trener MOKS-u.

- Najważniejsze, że uciekamy od strefy spadkowej. Mieliśmy tylko dwa punkty przewagi, teraz jest ich pięć. Czeka nas jeszcze mecz na Pniewach, spotkanie z Gwiazdą, a dzięki tej wygranej doszliśmy Gliwice na punkt. Z taką gra mamy jeszcze szanse na to, żeby przeskoczyć GSF. Gdyby dziś Gliwice wygrały, to już raczej nie bawiłyby się w utrzymanie, a tak można powiedzieć, że zabawa zaczyna się od nowa - dodał szkoleniowiec Słonecznych.

MOKS Słoneczny Stok 5 (3:0) 1 GSF Gliwice

Bramki: Dominik Wilk 10 (s), Witalij Lisnyczenko 13, 16, Paweł Aleksandrowicz 33, 39 - Adrian Citko 22 (s)

Zobacz również