Do tego by o obecnej Jagiellonii mówić jako o specjalistach od przerywania złych serii chyba jeszcze trochę za wcześnie, niemniej jednak zauważyć można w ostatnim czasie trend, który pozwala zakładać, że jeśli jeszcze jakąś serię uda się komuś znaleźć, to zespół prowadzony przez trenera Ireneusza Mamrota może z powodzeniem powalczyć o jej przerwanie.
Szef sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny Jagi na każdym kroku podkreśla, że nie jest to temat, którym szczególnie zajmuje się on i jego współpracownicy, a także piłkarze.
- Za każdym razem powtarzam, że w ogóle nie zwracam na to uwagi. Liczy się tylko to, co teraz, czyli to, jak zagra Wisła Płock i jak zagramy my. To jest najważniejsze, dlatego nie zastanawiam się, czy przed tym spotkaniem z danym rywalem wygraliśmy pięć meczów z rzędu, czy ponieśliśmy pięć porażek. Nie przywiązuję do tego żadnego znaczenia - mówił w rozmowie z redaktorami oficjalnej strony internetowej białostockiego klubu, szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.
Niemniej jednak taka postawa białostoczan jest powodem do radości. Aktualny zespół potrafił już przerywać złe passe i mamy nadzieję nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w tym temacie. Przed 9. kolejką zastanawialiśmy się jak białostoczanie zaprezentują się na ostatnio wyjątkowo nieszczęśliwym dla nich terenie, jakim jest Gdańsk. Ogólnie gra przeciwko Lechii nie układa się ostatnio Jagiellonii. By przypomnieć sobie ostatnie zwycięstwo nad gdańszczanami musielibyśmy wrócić do pamiętnego, ostatniego meczu sezonu 2014/2015, kiedy przy Słonecznej gospodarze wygrali 4:2, choć jeszcze w 78. minucie na tablicy świetlnej widniał wynik 0:2.
W pięciu kolejnych spotkaniach górą byli już piłkarze Lechii. 3:0, 5:1, 1:0, 3:0, 4:0 - pięć meczów, pięć porażek, 16 straconych i tylko jedna zdobyta bramka. W ostatnim meczu między tymi zespołami długo wydawało się, że nie tylko wreszcie uda się zdobyć punkty z Lechią, ale nawet, że łupem Jagiellończyków padną trzy oczka. Zwycięstwo w doliczonym czasie gry wyrwał z rąk zespołu Ireneusza Mamrota Marco Paixao, ustalając wynik spotkania na 3:3.
W kolejnej serii gier Jagiellończycy podejmowali na własnym terenie faworyzowaną Legię Warszawa. Ostatnim razem białostoczanie byli lepsi od stołecznej ekipy w pierwszym meczu rundy wiosennej sezonu 2014/2015, kiedy wygrali przy Łazienkowskiej 3:1. Jeszcze dłużej natomiast trwała seria bez zwycięstwa nad Legią przy Słonecznej. Poprzednia wygrana miała miejsce 3 października 2009 roku, wówczas Jaga wygrała 2:0.
Ciekawie wyglądała też historia rywalizacji z Zagłębiem Lubin odkąd zespół objął były szkoleniowiec Żółto-Czerwonych Piotr Stokowiec. Odkąd rudowłosy szkoleniowiec zmienił miejsce pracy każdą wizytę na Podlasiu kończył zwycięstwem 2:1, 2:0, 2:1. Ogranie Miedziowych w 14. serii gier przerwało dobrą passę prowadzonych przez Stokowca lubinian w Białymstoku.
W kolejce kończącej pierwszą część sezonu zasadniczego Lotto Ekstraklasy białostoczanie wygrali w Płocku. Dokonali tego pierwszy raz od 26 lat. Ostatnie zwycięstwo nad Nafciarzami miało miejsce jeszcze w sezonie 1991/1992, kiedy oba zespoły rywalizowały w II lidze. Od tamtego meczu oba zespoły spotkały się dziewięciokrotnie. Osiem spotkań wygrali płocczanie, jeden mecz zakończył się remisem.
Przypomnijmy, że po 15 kolejkach sezonu 2017/2018 Jagiellonia Białystok zajmuje trzecie miejsce w tabeli za Górnikiem Zabrze i Legią Warszawa. Siedem zwycięstw, pięć remisów i trzy porażki pozwoliły zgromadzić 26 punktów, trzy mniej od lidera. Kolejny mecz Żółto-Czerwoni rozegrają na własnym terenie, a rywalem białostoczan będzie Bruk-Bet Termalica Nieciecza.