Memoriał i Puchar Kontynentalny, a później zasłużony urlop

Za naszymi lekkoatletami bardzo udane Mistrzostwa Europy w Berlinie. Biało-Czerwoni przywieźli do kraju 12 medali, w tym siedem złotych. Białostoczanie najbardziej cieszą się ze złotego medalu w rzucie młotem, jaki przywiózł z Niemiec zawodnik Podlasia Białystok, Wojciech Nowicki.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

Białostoczaninowi złoty medal dał rzut na odległość 80,12 metrów. Na niższym stopniu podium stanął natomiast drugi z polskich młociarzy Paweł Fajdek. - Mistrzostwa potoczyły się dla mnie bardzo dobrze. Przede wszystkim cieszę się z tego, że dwukrotnie rzuciłem 80 metrów. Może gdyby konkurs był rozłożony nieco inaczej, to mógłbym pokusić się o poprawienie tego rezultatu, gdyż czułem się bardzo dobrze przygotowany, ale z tego co udało się osiągnąć też się cieszę i fajnie, że dało to złoty medal. Teraz powoli można zacząć myśleć o przyszłym roku i Mistrzostwach Świata w Katarze - podsumowuje zdobywca złotego medalu.

Podopieczny trener Malwiny Wojtulewicz-Sobierajskiej był tego dnia poza zasięgiem konkurencji i nie zmieniła tego nawet niesprzyjająca w dniu zawodów pogoda. - Nie była przeszkodą nie do pokonania, ale była męcząca i nie ułatwiała startów. 35 stopni na skali swoje robiło, ale każdy radził sobie jak potrafił. To był jednak mój dzień i nawet warunki atmosferyczne nie mogły zniweczyć pracy włożonej w przygotowania do mistrzostw. Cieszę się, że wróciłem z Berlina z kolejnym medalem, tym razem złotym - dodaje zadowolony młociarz.

Kibiców Nowickiego wynik z Berlina nie powinien dziwić. Cała praca w mijającym powoli sezonie była podporządkowana pod start na Mistrzostwach Europy. - Wszystko było szykowane pod imprezę w Berlinie. Od początku czułem się bardzo dobrze. Na treningach rzutowych już na miejscu wyglądało to również optymistycznie. Na pewno nie mogę na siebie narzekać. Kolejny raz udowodniłem, że jestem na poziomie 80 metrów, teraz tylko muszę starać się częściej to powtarzać - przekonuje Nowicki.

Spore kontrowersje i zaskoczenie wywołał polski hymn, jaki stojąc na podium usłyszeli Nowicki i Fajdek podczas ceremonii dekoracji. - Byłem zaskoczony, ale nie mieliśmy na to wpływu. Taka była inicjatywa organizatora. Wolę tradycyjne wykonanie Mazurka Dąbrowskiego. W moim odczuciu nie powinno się tego interpretować. To nasze dobro narodowe, którego nie należy zmieniać w żaden sposób - mówi białostocki lekkoatleta.

Po powrocie z Berlina zawodnik Podlasia Białystok ma jeszcze w kalendarzu dwa starty. Dziś pierwszy z nich. - Przed nami Memoriał Kamili Skolimowskiej, a 9 września startujemy na Pucharze Kontynentalnym w Ostrawie.

Trudno będzie się zmobilizować na dwa ostatnie starty po sukcesie na Mistrzostwach Europy? - Nie mam z tym problemu. Zawsze staram się rzucać jak najdalej. Czasem decyduje jednak dyspozycja dnia, na to nie zawsze ma się wpływ. Wydaje mi się, że nie jestem przygotowany na życiówkę, ale będę robił co w mojej mocy, żeby nie zawieść kibiców. Do memoriału podchodzę  raczej z marszu, bardziej szykuje się na Ostrawę. Nigdy nie startowałem na takiej imprezie. Chcę zobaczyć, jak to wygląda od środka - kończy złoty medalista Mistrzostw Europy w Berlinie.

Zobacz również