Jeszcze kilka tygodni temu taki scenariusz był więcej, niż nieprawdopodobny. Po dwóch zwycięstwach na otwarcie rundy drżenie o utrzymanie pozycji w górnej połowie tabeli trudno byłoby odebrać inaczej, niż jako żart. Los zagrał jednak z Jagiellończykami w pokera i sobotni mecz urósł do rangi jednego z najważniejszych w rundzie wiosennej. Kiedy jak nie teraz? Te pytanie zadają sobie wszyscy, którzy patrząc na białostoczan przez sześć kolejnych meczów nie mogli zrozumieć co stało się z zespołem, który jeszcze niedawno punktował na tyle regularnie, że spokojnie można było myśleć o kolejnym szalonym finiszu rozgrywek z udziałem zespołu Ireneusza Mamrota. Teraz rzeczywistość jest zupełnie inna.
- Musimy zrobić, co w naszej mocy, żeby znaleźć się w górnej ósemce. Na szczęście nie grozi nam już spadek. I nie mówię tego po to, żeby się pocieszyć, ale żeby dodać chłopakom więcej zaufania. Przed nami dwa bardzo ważne mecze, w których będziemy potrzebować pełnego wsparcia trybun. Stadion musi nas ponieść do zwycięstwa. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że wiosną nie daliśmy do tego wielu powodów, ale wciąż gramy o coś i w tym trudnym momencie po prostu musimy być razem. Dziś musimy patrzeć i iść w jednym kierunku, na koniec niech nas wszyscy rozliczają - mówi trener Ireneusz Mamrot.
Jakkolwiek to nie zabrzmi, to przed Żółto-Czerwonymi trudne zadanie. Zagłębie zaczęło mocno pracować na utrzymanie. Sosnowiczanie ograli jednego z bezpośrednich rywali do utrzymania, Miedź Legnicę, a następnie po szalonym meczu wypunktowali Wisłę Kraków. Najbliżsi przeciwnicy Jagi nie mają już nic do stracenia, przestali kalkulować i zaczęło to przynosić oczekiwane efekty.
- Zagłębie już wszyscy zdążyli skreślić, a w takiej sytuacji, gdy spada całe te psychiczne obciążenie, to zespół zaczyna lepiej funkcjonować. Rywale wygrali dwa ostatnie mecze, czym z pewnością podbudowali wiarę i pewność we własne umiejętności. Nie interesują ich remisy, one im nic nie dają. Do Białegostoku również przyjadą z nastawieniem gry o pełną pulę. Tym bardziej, że są na fali. Ograli Miedź i będącą w dobrej dyspozycji Wisłę Kraków. Paradoks naszej ligi polega na tym, że w jednym meczu wysoko wygrywasz, by już za chwilę wysoko przegrać. My wpadliśmy w dół i doskonale wiemy, że jedno zwycięstwo może wszystko odwrócić. Nie patrzymy teraz na nic innego. Chcemy zagrać najlepszy mecz w rundzie, wygrać i pomóc samym sobie - dodaje trener wicemistrzów Polski.
- Piłka nożna jest dyscypliną, która bardzo szybko uczy pokory. Z dnia na dzień wszystko może ulec zmianie. Niedawno jeszcze zastanawialiśmy się nad odrabianiem straty do Lechii Gdańsk. Chyba się tym trochę zachłysnęliśmy i stąd nasz problem. Wszystko poszło w bardzo złym kierunku. Sami jesteśmy sobie winni i sami musimy z tej trudnej sytuacji wyjść na boisku. Nie ma innej możliwości - bije się w pierś Jakub Wójcicki, który podobnie jak wielu zawodników Jagi, w takiej sytuacji w Białymstoku jeszcze nie był.
- Każde spotkanie jest trudne, w tej lidze każdy może pokonać każdego. Musimy więcej walczyć, ale też nie zapominać o grze w piłkę. Jest nam bardzo trudno, to pierwsza taka sytuacja odkąd jestem w Jagiellonii. Nigdy nie pomyślałbym, że będziemy walczyć o utrzymanie miejsca w pierwszej ósemce. Zawsze liczyłem na grę o mistrzostwo. Teraz jednak jesteśmy w sporym kryzysie. Mamy jednak na tyle dobrych piłkarzy, a kilku z nich w pojedynkę może zrobić różnicę na boisku, że wkrótce musimy to przerwać. Liderzy muszą pociągnąć zespół do wygranej. Każdy musi dać z siebie to, co najlepsze - dodaje Arvydas Novikovas, który z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mógł zagrać przy Łazienkowskiej.
Teraz z tego samego powodu na boisku zabraknie Martina Pospisila oraz Bartka Kwietnia, stąd kolejne roszady w składzie są nieuniknione, jak zareaguje na nie cały zespół? Przekonamy się już w sobotę o godzinie 15:30.