- Nie chce za dużo powiedzieć. W środku kipi we mnie złość i to duża. Rozumiem ambicję, determinację i mocną pracę gospodarzy, ale między nami, a przeciwnikiem jest kilka klas różnicy, a to na boisku musi być widać, a przynajmniej pierwsza połowa tego nie pokazała. Z tego powodu jestem bardzo niezadowolony. Byliśmy nieskuteczni, z drugiej też strony mieliśmy zbyt mało sytuacji, co również mnie martwi. Popełnialiśmy proste straty i narażaliśmy się na groźne kontrataki. Po przerwie przeciwnik nie miał już wielu okazji, ale znów na dwie minuty przed końcem przydarzyła nam się strata, po której rywale mieli trzy rzuty rożne. Wiadomo jak to jest przy stałych fragmentach. Zawsze ktoś się może spóźnić i może być różnie, a dogrywka nie była nam potrzebna. Zrobiliśmy awans, ale to było naszym obowiązkiem. Na pewno ten mecz dał mi duży pogląd na pewne sprawy - tłumaczył po meczu szkoleniowiec Jagiellonii Białystok.
Jagiellończycy stworzyli sobie kilka dogodnych okazji strzeleckich, ale bardzo dobrze dysponowany podczas tego meczu był bramkarz gospodarzy. Być może wynik spotkania i nastroje po meczu były inne, gdyby gościom z Podlasia szybko udało się otworzyć wynik spotkania.
- W takiej sytuacji, każdy zespół z niższej klasy rozgrywkowej daje z siebie bardzo dużo do momentu utraty bramki. Dodatkowo momentami pomagały im trybuny. Natomiast w przypadku, kiedy szybko udałoby się nam zdobyć jedną czy dwie bramki traci animusz. Wtedy już nie idzie z takim sercem na każdą piłkę. W tym przypadku grali tak do końca, bo wynik ich przy tym utrzymywał. Gdybyśmy wykorzystali, którąś z sytuacji w pierwszej połowie, to bardziej by się otworzyli, ale nie ma co się w ten sposób tłumaczyć - przyznał Ireneusz Mamrot.
W meczu przeciwko Lechii Dzierżoniów zadebiutował nowy zawodnik białostoczan, Marko Poletanović. Trener Ireneusz Mamrot pozytywnie wypowiedział się o serbskim pomocniku w swoim zespole.
- Widać, że ma zaległości fizyczne, ale piłkarsko to dobry chłopak. Pod koniec pierwszej połowy odczuwał już brak przygotowania. Nie trenował z nami, doleciał wczoraj w nocy. Dodatkowo nie mogliśmy skorzystać, ani z Tarasa Romanczuka, ani z pauzującego za kartki Bartka Kwietnia. To dla niego dobre przetarcie. Oczywiście potrzebuje jeszcze trochę czasu. Podczas przerwy reprezentacyjnej mocniej popracujemy i sądzę, że po niej będzie nam w stanie pomóc - powiedział trener Jagi.
W przerwie zmęczonego Poletanovicia zastąpił Ivan Runje. Chorwat zagrał na nietypowej dla siebie pozycji, ale jak się okazało wysoki poziom prezentuje nie tylko grając na środku obrony, ale także w środku pomocy.
- Jestem pozytywnie zaskoczony. Zagrał spokojnie, nie kombinował. Ustrzegł się strat piłki. Kiedy trzeba było przyśpieszyć grę, to robił to, kiedy trzeba było zwolnić i przetrzymać piłkę również. Nie mieliśmy zbyt wysokiego składu, a w środku pola rywale mieli bardzo dobrze grającego w powietrzu zawodnika. Normalnie wszedłby Martin Pospisil, ale ostatnio z powodu kontuzji również nie trenował z nami cały czas i nie chcieliśmy pogłębiać urazu - dodał Mamrot.
Szkoleniowiec Żółto-Czerwonych, jak i cały zespół, wyczekuje już przerwy na kadrę. - Mamy sporo tych urazów, na szczęście nie są to poważne kontuzje. Wystarczy powiedzieć, że w tym meczu nie mieliśmy dwóch prawych obrońców i dwóch środkowych pomocników. Dobrze, że przeciwnik nie potrafił tego wykorzystać, aczkolwiek kilka razy przedarł się bokiem. Najważniejsze, żebyśmy teraz przetrwali najbliższe dwa tygodnie do przerwy na kadrę. Po niej wszyscy powinni być już gotowi do gry przez co znów zwiększą się nasze możliwości i rywalizacja na treningach - zakończył.