- Wygrała drużyna, która była bardziej zdeterminowana. My jakbyśmy przeszli obok meczu. Szkoda przede wszystkim pierwszej połowy, bo mieliśmy wiele okazji do rozpoczęcia strzelania, a nic nie chciało wpaść. W drugiej oglądaliśmy już typową wymianę ciosów. Pogoń w zasadzie, co miała, to strzeliła, nam udało się po dobitkach skierować piłkę do siatki. Szkoda, że znów nie potrafimy utrzymać prowadzenia. Nie przystoi też tracić bramek w taki sposób, jak to się nam przytrafiło w tym meczu. Jeśli się nie poprawimy, to do ostatniej kolejki będziemy walczyć o utrzymanie. W Katowicach czeka nas mecz o sześć punktów - mówił po meczu wyraźnie rozczarowany grający trener MOKS-u, Adrian Citko.
Oba zespoły stworzyły całkiem ciekawe widowisko. Przez cały mecz nie brakowało dobrych okazji do zdobycia bramek, ale piłka do siatki wpadać zaczęła dopiero po przerwie. Wynik meczu po zamieszaniu pod bramką Pogoni otworzył Damian Grabowski, który dosłownie wepchnął futbolówkę do bramki gospodarzy.
Radość była jednak krótkotrwała, bo po chwili był remis, a już trzy minuty później Portowcy objęli prowadzenie. W obu przypadkach niewiele brakowało by zapobiec nieszczęściu. Dwukrotnie piłka przelatywała pod interweniującym Norbertem Jendruczkiem. Ozdobą meczu było podanie otwierające drogę do bramki Maksymowi Saponowi. Przed uderzeniem piłka minęła trzech białostoczan.
- Pogoń zdobyła ważne trzy punkty, a my znów z wyjazdu wracamy z niczym. Szkoda, bo mogliśmy mieć bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. Przed nami dwa ciężkie mecze i musimy walczyć do końca. Szkoda, że znów tak łatwo oddaliśmy prowadzenie. Do straconej bramki Pogoń nie stworzyła sobie klarownej sytuacji, ale ostatecznie strzelili o jednego gola więcej - wtórował trenerowi, kapitan białostoczan, Mateusz Lisowski.
Na minutę przed końcem zawodów, walczący o wyrównanie Słoneczni nadziali się na kontratak, który po solowym rajdzie celnym strzałem zakończył Daniel Maćkiewicz. Białostoczanie odpowiedzieli jeszcze trafieniem Lisowskiego, ale dogonić zespołu ze Szczecina już się nie udało.
- Przede wszystkim chce podziękować zespołowi i kibicom, którzy mocno nas dopingowali. Zawodnicy mocniej uwierzyli w siebie i nieźle to wyglądało. Może w pierwszej połowie powinno to wyglądać lepiej. Więcej sytuacji miał zespół z Białegostoku, ale to my mieliśmy więcej szczęścia. W szatni jednak wyjaśniliśmy sobie, jak ma wyglądać nasza gra po przerwie. Po zmianie stron graliśmy bardziej agresywnie, daliśmy z siebie wszystko i wygraliśmy. W ostatnim czasie wykonaliśmy bardzo dobrą pracę i cały czas idziemy do przodu - skomentował postawę swojej drużyny, Oleg Zozulya.
Pogoń 04 Szczecin 3 (0:0) 2 Słoneczny Stok Białystok
Bramki: Roman Kondiuc 29, Maksym Sapon 31, Daniel Maćkiewicz 39 - Damian Grabowski 28, Mateusz Lisowski 40