- Było ciężko. Do przerwy przegrywaliśmy sześcioma punktami. Oglądaliśmy grę przeciwnika przed meczem i wiedzieliśmy, że to zespół, który jest niewygodny przegrywając nawet różnicą 20 punktów. Shmoolky grały dziś po prostu w koszykówkę, często trafiali. W pierwszej połowie rzucili 50 punktów. Siedziało im niemal wszystko, nawet przypadkowe rzuty o deskę - wyjaśniał Kalinowski.
- Można powiedzieć, że obrona nie miała swojego dnia. Na pewno we własnej hali czujemy się lepiej. Na wyjazdach często z busa wychodzimy prosto na mecz. Nie zawsze uda się przewidzieć to, co wydarzy się na drodze. Nie zawsze uda się dojechać odpowiednio wcześniej. Czasami trafialiśmy też na inne kosze. W obu halach w Lublinie były twarde tablice, a moim zdaniem powinno to być ujednolicone w jakiś sposób - dodał rozgrywający Żubrów.
- Uciekły nam dwa zwycięstwa. Przegraliśmy w ostatnich sekundach w Lublinie, u siebie podobnie z Łowiczem, który jest w czubie tabeli. Gdybyśmy w tych dwóch meczach nie ponieśli porażek, to dziś nasz bilans byłby zupełnie inny. Jesteśmy źli z tego powodu i niezadowoleni z naszej liczby zwycięstw. Przed nami jednak kolejna część sezonu. Wydaje mi się, że z łatwiejszymi przeciwnikami i mam nadzieję, że teraz zabierzemy się za poprawę naszego bilansu. Chcemy wyrównać liczbę zwycięstw do porażek lub sprawić by różnica znacznie się zmniejszyła - przekonywał doświadczony zawodnik białostockiej drużyny.