Kamila Lićwinko skoczyła wzwyż 1,93, co wystarczyło tylko by zająć jedenaste, przedostatnie miejsce w finałowym konkursie igrzysk olimpijskich. Po złoto sięgnęła Maria Lasickiene z Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, która skoczyła 2,04 m.
"Jestem w szoku, że to tak się potoczyło. Czułam się bardzo zmęczona. Eliminacje dały mi w kość. Przeszłam lekki udar cieplny. Jestem rozczarowana. Myślałam, że zatrzymam się dopiero na dwóch metrach. Cały sezon dobrze skakałam. Wierzyłam w to, że jestem w dobrej formie, a dzisiaj nie biegałam na rozbiegu. Wiedziałam, że nie mam nic do stracenia. Jest mi bardzo przykro, że skoczyłam tak mało. Po raz kolejny mi się nie udało, a już więcej nie będę próbowała - mówiła Lićwinko podczas rozmowy z dziennikarzami na antenie TVP.
"Naprawdę byłam w dobrej dyspozycji. To naprawdę mnie boli. To moje ostatnie igrzyska, a 11. miejsce z tak kiepskim wynikiem... Nie zasłużyłam na to - mówiła zawodniczka Podlasia Białystok.
Lićwinko już wcześniej mówiła, że ten sezon będzie jej ostatnim. Jest mamą trzyletniej Hani i chciałaby w końcu poświęcić jej więcej czasu.
"Moje dziecko jest dla mnie najważniejsze. Taka jest moja decyzja. Mam jeszcze kilka startów w planie i mam nadzieję, że dojdą do skutku. Z polską publicznością pożegnam się podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie" - podsumowała Kamila Lićwinko na antenie TVP.