Ekstraklasa. Jagiellonia zremisowała ze Śląskiem Wrocław

Cztery gole i... remis. Takim wynikiem zakończył się mecz, który Jagiellonia Białystok rozegrała na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.

Piątkowy mecz Jagi ze Śląskiem Wrocław zakończył się remisem [fot. jagiellonia.pl]

Piątkowy mecz Jagi ze Śląskiem Wrocław zakończył się remisem [fot. jagiellonia.pl]

Emocjonujące spotkanie, cztery gole i... remis

W piątek (5.11) Jagiellonia zremisowała ze Śląskiem Wrocław 2:2. Po stronie białostoczan gole strzelali Prikryl i Imaz, zaś trafienia dla rywali zanotowali Exposito oraz Łyszczarz.

– Bardzo cieszę się z tego gola. Udało nam się zgarnąć jeden punkt niemniej uważam, że powinniśmy wygrać ten mecz – powiedział po zremisowanym 2:2  wyjazdowym meczu ze Śląskiem Wrocław autor jednej z jagiellońskich bramek w tym spotkaniu, Jesus Imaz.

Jesus zdobył w meczu ze Śląskiem bramkę dającą Jagiellonii remis w podobnym stylu jak uczynił to Bartek Bida w starciu z Piastem Gliwice sprzed tygodnia (3:3).

– Przy rezultacie 1:1 mieliśmy trzy wyborne sytuacje do objęcia prowadzenia, czego nie zrobiliśmy. Później otrzymaliśmy potężny cios, ale ponownie pokazaliśmy charakter i grę do końca. Mieliśmy trochę szczęścia i udało nam się trafić w ostatniej minucie – mówił Hiszpan.

Mamrot: Wracamy z poczuciem dużego niedosytu

– Dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie. Później w nasze poczynania wkradł się brak koncentracji – powiedział trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot, po zremisowanym meczu 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław.

W porównaniu do poprzedniego spotkania z Piastem Gliwice trener Ireneusz Mamrot dokonał kilku zmian w wyjściowej jedenastce. Do jedenastki wrócił Israel Puerto, który odbył wymuszoną pauzę za czerwoną kartkę. Hiszpan zastąpił Błażeja Augustyna, który z kolei we Wrocławiu musiał pauzować za nadmiar żółtych kartoników. Do podstawowego składu wrócili też Martin Pospisil i Bartek Bida, którzy zastąpili oddelegowanego na ławkę rezerwowych Michała Nalepę i pauzującego za kartki Fedora Cernycha.

– Końcowe 20 minut pierwszej połowy upłynęło pod znakiem przewagi Śląska, zakończonej bramką. Mogliśmy się przy niej lepiej zachować, zwłaszcza że mieliśmy dużą przewagę liczebną w polu karnym. Sporo miejsca i czasu poświęciliśmy Exposito, który i tak strzelił nam gola. Jeśli chodzi o drugą połowę, to nie przypominam sobie, żeby ktoś we Wrocławiu tak bardzo narzucił Śląskowi swoje warunki gry jak my dzisiaj po przerwie. Pewnie dziwnie to zabrzmi, ale wracamy z poczuciem dużego niedosytu. Wiem, że wyrównaliśmy w ostatniej akcji meczu i ktoś powie, że powinniśmy się cieszyć z punktu. Niemniej mieliśmy co najmniej trzy bardzo dobre sytuacje na 2:1. Był słupek, główka Bartka Kwietnia i jeszcze jedna okazja Bojana Nasticia. Piłka po którejś z tych sytuacji musi wpaść do bramki. Jeśli prowadzilibyśmy 2:1 z pewnością otworzyło by się więcej miejsca. Szacunek dla zespołu za grę do końca. To jest już drugi mecz, w którym wyrównujemy w doliczonym czasie gry. Uważam, że po tych spotkaniach powinniśmy mieć sześć punktów, a mamy dwa. Jeżeli chodzi o grę, to widzę po zmianie ustawienia duży plus. Liczba stwarzanych przez nas sytuacji jest większa. Z tego się bardzo cieszymy – mówił opiekun białostoczan.

Zobacz również