- Tak to prawda, że jadę do Turcji, ale tylko na wakacje, w czerwcu. To dla mnie trochę dziwna sytuacja, że takie informacje wypływają z biura podróży. Wracając do meczu, to prócz sytuacji Fedora Cernycha z początku spotkania, zaczęliśmy słabo. Za dużo nerwowości wprowadził w nasze poczynania wynik z Chorzowa. Za bardzo chcieliśmy i skończyło się najgorzej jak mogło, czyli stratą gola. Chwała jednak zespołowi za to, że kolejny raz się podniósł. To bardzo istotne. Dzisiejsze zwycięstwo jest jednak zasługą całego zespołu. Nie tylko piłkarzy, którzy dziś grali, ale również tych, którzy na nich naciskają. Na dziś największym faworytem do wygrania ligi i pucharu jest Lech, nikt nie wyobraża sobie by mogło być inaczej. My jesteśmy jedynie jak kopciuszek na balu, który może urwać sobie kawałek ciasta - mówił po meczu trener Jagiellonii Białystok, Michał Probierz.
- Co mogę powiedzieć po takim meczu? Kolejne spotkanie, w którym w tak kuriozalny sposób tracimy gole. Gratuluję Jagiellonii. Wszystko układało się po naszej myśli do momentu utraty bramki. Po przerwie znów wszystko zaczęło dobrze wyglądać i w najlepszym dla nas momencie straciliśmy bramkę na 1:3 i to już zamknęło spotkanie. Znów musimy się podnieść i przygotować do kolejnego spotkania. O naszych niepowodzeniach decyduje brak konsekwencji w sytuacji, kiedy mamy korzystny wynik. Nasz problem leży w głowach, to kwestia mentalna. Mamy młody zespół i nie zawsze wytrzymujemy ciśnienie przez co się odkrywamy i nadziewamy na kontrataki. Musimy wstrząsnąć zawodnikami. Nie możemy się zachowywać, tak jak do tej pory - skomentował mecz wyraźnie podłamany trener Korony Kielce, Maciej Bartoszek.