- W ostatnim meczu popełniliśmy dwa proste błędy. To jest jednak dopiero początek sezonu. Przed nami jeszcze mnóstwo meczów i żaden z nich nie będzie łatwy, bo każdy chce jak najszybciej zagwarantować sobie grę w pierwszej ósemce. Nie będę mówił, że poprzednie spotkanie było wypadkiem przy pracy, bo jeszcze nie jedna porażka może nam się przytrafić, niemniej jednak nie załamujemy rąk. Podnosimy rękawice i jedziemy dalej - przekonuje doświadczony pomocnik.
Teraz przed białostoczanami opcja, żeby zrewanżować się sobie i kibicom. Łatwo nie będzie bo pierwszym pucharowym rywalem piłkarzy Ireneusza Mamrota będzie Zagłębie Lubin. - Patrząc na to jak prezentuje się teraz Zagłębie Lubin pod kątem zdobyczy punktowej w lidze, poukładania na boisku czy pod względem przygotowania fizycznego, to czeka nas trudny mecz. Na pewno czekają nas zmiany w składzie. Po to gramy tyle spotkań, żeby wszyscy zawodnicy mogli się pokazać. Na boisku jednocześnie może przebywać tylko jedenastu piłkarzy więc nie jest niczym dziwnym, że dla wielu będzie to dobra szansa do zaprezentowania swoich umiejętności. Gramy z ciężkim rywalem i będzie to trudna przeprawa dla nas niezależnie od tego w jakim składzie zagramy my i Zagłębie - tłumaczy Grzyb.
Każdy zespół marzy o tym, żeby znaleźć się w wielkim finale i zagrać w ostatnim meczu na Stadionie Narodowym. Nie inaczej jest w przypadku Żółto-Czerwonych. - Bardzo byśmy chcieli. Sport jest jednak bardzo nieprzewidywalny. Nie zawsze wygrywają faworyci. Chcemy dojść jak najwyżej. Najpierw musimy jednak pokonać Zagłębie. W ostatnich latach tak się jakoś układa, że szybko trafiamy na zespoły z ekstraklasy i różnie się to układało, jak będzie tym razem? Pokaże boisko - mówi Rafał Grzyb, który jako jedyny z grających obecnie w Jadze zawodników zagrał w pamiętnym finale w Bydgoszczy, w którym Jagiellonia ograła szczecińską Pogoń.