To był hit tej serii gier w grupie Żubrów. Wicelider podejmował lidera. Zdaniem trenera Tomasza Kujawy, to był najtrudniejszy rywal w początkowej fazie sezonu. - To spadkowicz z I ligi. Doszło do składu kilku młodych chłopaków. Przed sezonem też toczyliśmy trudne boje w meczach towarzyskich. Wydaje mi się, że to będzie nasz główny przeciwnik do wygrania naszej ligi. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale jest niedosyt z małej przewagi - powiedział po meczu szkoleniowiec Żubrów.
Mimo zwycięstwa gra Żubrów wymaga jeszcze poprawek. - W momentach, kiedy dobrze bronimy od razu zyskujemy przewagę. Niestety jednak przytrafiają nam się sytuacje, w których łatwo tracimy punkty. Prosta ucieczka za plecy kończy się stratą. W ataku grozimy rzutem za trzy punkty, a także spod kosza, więc tego się nie obawiam. Nadal jednak wiele pracy przed nami w grze defensywnej. Od początku bardzo dobrze atakowaliśmy, ale nie potrafiliśmy tego poprzeć dobrą obroną. Powinniśmy szybko prowadzić kilkunastoma punktami, co odebrałoby rywalowi nadzieje na korzystny wynik. Tak się jednak nie stało, a w czwartej kwarcie goście nawet zaczęli prowadzić i zrobiło się gorąco. Przez kilka minut nasz atak zupełnie nie funkcjonował - ubolewał trener lidera.
Tak czy inaczej Żubry wygrały kolejny mecz, było to już czwarte zwycięstwo białostoczan w tym sezonie. - W każdym meczu walczymy o wygraną. Naszym celem jest awans. Wciąż jesteśmy bez porażki, ale jeszcze nie gramy tak, jakbym chciał szczególnie jeśli chodzi o grę obronną. Atak funkcjonuje dobrze, gdyż w każdy meczu rzucamy blisko sto punktów. Moim zdaniem ten mecz spokojnie mogliśmy wygrać nawet różnicą kilkunastu punktów - przekonywał Tomasz Kujawa.
Żubry Leo-Sped Białystok 96 [(25:23)(29:24)(17:24)(25:19)] 90 KK Warszawa
Punkty Żubry: Arkadiusz Zabielski - 20, Andrzej Misiewicz - 18, Bartłomiej Wróblewski - 15, Michał Wielechowski - 14, Jakub Lewandowski - 10, Maciej Parszewski - 7, Aleksander Szczerbatiuk - 6, Kamil Czosnowski, Michał Bombrych, Adrian Warszawski - 2.