Pierwsza połowa z pewnością nie zachwyciła nikogo, kto w piątkowy wieczór wybrał się na stadion przy Słonecznej by obejrzeć strzelecką kanonadę. Pod tym względem po obu zespołach, z racji posiadanych w swoich kadrach zawodników, można było spodziewać się znacznie więcej. Pierwszy celny strzał oddali goście. Z rzutu wolnego przymierzył Brazylijczyk Guilherme, ale na posterunku był Marian Kelemen. Jagiellończycy swoich szans upatrywali głównie w stałych fragmentach gry - rzutach rożnych, dalekich wrzutkach zza bocznej linii w wykonaniu Rafała Grzyba i Piotra Tomasika czy dośrodkowaniach z rzutów wolnych. Żółto-Czerwoni dbali przede wszystkim jednak o to, by nic złego nie stało się pod ich polem karnym, a dopiero później by zagrozić bramce Arkadiusza Malarza.
Zaangażowaniem imponowali wszyscy. Widać było, że drużyna Michała Probierza jest maksymalnie zdyscyplinowana i ukierunkowana na zwycięstwo. Za dwóch na ziemi harował Jacek Góralski, którego bezpardonowe wejścia irytowały i doprowadzały do złości piłkarzy z Warszawy. W powietrzu panował z kolei Taras Romanczuk. Ukrainiec wygrywał "główkę" za "główką", a przy tym często celnie kierował piłkę do swoich kolegów.
Czujność gospodarzy została uśpiona w pierwszej połowie tylko raz, ale konsekwencje były bardzo bolesne. Legioniści wywalczyli rzut rożny. Z narożnika grę wznowił Vadis Odjidja Ofoe, zagrał krótko do Miroslava Radovicia, a Serb wycofał futbolówkę pod nogi wszędobylskiego Guilherme. Brazylijczyk uderzył bez przyjęcia, a piłka po rękach Kelemena wpadła do siatki. Drugi celny strzał i bramka. W ten sposób Jagiellonia ucierpiała od własnej broni. To białostoczanie mieli nękać rywali po stałych fragmentach gry, a tym czasem to Legia po rzucie wolnym i rzucie rożnym oddała dwa celne strzały, z których jeden dał jej prowadzenie jeszcze przed przerwą.
Oba zespoły po kwadransie spędzonym w szatni wyszły bez zmian. W grze Jagiellończyków również nic się jednak nie zmieniało, dlatego jeszcze przed upływem godziny gry Michał Probierz zareagował dwoma zmianami. Z powodu żółtej kartki boisko opuścił Jacek Góralski, w jego miejscu pojawił się Damian Szymański. Wraz ze świeżo upieczonym kadrowiczem Adama Nawałki boisko opuścił także Konstantin Vassiljev. Estończyk nie miał dziś swojego dnia, a przez pozostałe pół godziny w walce z obrońcami Legii Fiodora Cernycha, wspierać miał Karol Świderski.
Kilka minut po roszadach kadrowych trenera Probierza jego piłkarze umieścili piłkę w siatce Malarza. Radość była jednak krótkotrwała, gdyż w chwili, gdy piłkę do bramki kierował Cernych sędzia liniowy uniósł w górę swoją chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną jednego z zawodników Jagi.
Jagiellonia była bliska wyrównania, ale po chwili to goście cieszyli się z drugiego gola. Prostopadle w pole karne zagrał Radović, Serb zaadresował piłkę do Kopczyńskiego. Defensywny pomocnik Legii wycofał piłkę na jedenasty metr przed bramką Kelemena, a tam bez przyjęcia uderzył Odjidja Ofoe. Futbolówka po drodze odbiła się jeszcze od słupka i zakończyła swój lot w bramce Słowackiego bramkarza Jagi.
Jagiellończycy próbowali wrócić do meczu. Nożycami uderzał między innymi Taras Romanczuk. Strzelać próbował także Fiodor Cernych, w zamieszaniu próbował piłkę do bramki Malarza wcisnąć Ivan Runje, za każdym razem jednak czegoś brakowało. Na szczęście piłkarzy Michała Probierza mylili się tego dnia także Legioniści. Gdyby było inaczej w 76. minucie byłoby już raczej po meczu. Doskonale z prawej strony zagrał wprowadzony wcześniej Michał Kucharczyk. Spadającą pomiędzy Kelemena, a białostockich obrońców piłkę zaatakował Vadis Odjidja Ofoe, tym razem w najdogodniejszej sytuacji dla Legii, Belg jednak fatalnie spudłował.
O ile jeszcze po stracie pierwszego gola białostoczanie zażarcie szukali bramki wyrównującej, o tyle drugie trafienie Legii, jakby odłączyło piłkarzom trener Probierza prąd. W podaniach brakowało dokładności, na czym skrzętnie korzystała drużyna z Warszawy. Efektem tego była trzecia bramka dla Legii. Jagiellończycy źle zastawili pułapkę ofsajdową, nie złapali na spalonego Kaspera Hamalainena, Fin odegrał piłkę do wprowadzonego Aleksandara Prijovicia, a Szwajcar umieścił piłkę w pustej bramce Jagi.
Jak się po chwili okazało nie był to jeszcze koniec emocji. W doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Piotra Tomasika trafił Taras Romanczuk. Ale kilkadziesiąt sekund później błąd w ustawieniu jagiellońskiej defensywy wykorzystał Michał Kucharczyk, który ustalił wynik meczu na 4:1 dla przyjezdnych. Jagiellonia poniosła zasłużoną porażkę, ale miała w meczu momenty, które przy odrobinie szczęścia mogły zmienić losy spotkania. Tak czy inaczej Żółto-Czerwoni ponieśli trzecią porażkę w tym sezonie przed własną publicznością. Za tydzień drużyna Michała Probierza zagra na wyjeździe z Ruchem Chorzów.
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 1:4
Bramki: Romanczuk 92' - Guilherme 39', Odjidja Ofoe 62', Aleksandar Prijović 91', Kucharczyk 94'
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik - Taras Romanczuk, Jacek Góralski (57. Damian Szymański) - Przemysław Frankowski (74. Przemysław Mystkowski), Konstantin Vassiljev (57. Karol Świderski), Dmytro Chomczenowski - Fiodor Cernych.
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Vadis Odjidja Ofoe, Michał Kopczyński - Guilherme C. Marques, Miroslav Radović, Waleri Kazaiszwili (66. Michał Kucharczyk) - Nemanja Nikolić (76. Aleksandar Prijović).
Żółte kartki: Przemysław Mystkowski, Jacek Góralski - Michał Kopczyński
fot. Michał Kardasz (www.jagiellonia.net)