Początek meczu należał do "Żółto-Czerwonych". W pierwszym kwadransie, znakomite okazje do strzelenia gola dla Jagi mieli hiszpańscy goleadorzy - Marc Gual i Jesus Imaz. Pierwszy z nich po błędzie bramkarza Śląska - Michała Szromnika - miał przed sobą pustą bramkę, ale zza pola karnego nie trafił do celu. Z kolei Jesus będąc oko w oko z golkiperem przyjezdnych postanowił go lobować, jednak również futbolówka nie znalazła się w siatce.
Śląsk starał się przede wszystkim nie stracić gola w pierwszej połowie, rzadko goszcząc w polu karnym Jagiellonii. Przyjezdni ożywili się po pół godzinie gry. Strzałów z daleka próbowali Michał Rzuchowski i Victor Garcia. Strzały obu z nich były niecelne. Drogę do bramki Jagiellonii znalazł za to John Yeboah. Lider ofensywy wrocławian uprzedził Michała Pazdana i w sytuacji sam na sam ze Zlatanem Alomeroviciem nie pomylił się. Wrocławianie prowadzili 1:0 i takim wynikiem zakończyła się pierwsza część rywalizacji.
Jak było po zmianie stron? Jagiellonia zdecydowanie zaatakowała. Wrocławianie znów nastawili się na grę z kontry i wybijali raz po raz piłkę z pola karnego po dośrodkowaniach. Jagiellończycy wyrównali stan rywalizacji po godzinie gry. Na linii pola karnego sfaulowany przez Victora Garcię został Tomas Prikryl. Po analizie VAR arbiter wskazał na wapno. Do piłki podszedł Gual, który pewnym strzałem doprowadził do remisu.
Michał Pazdan nie dokończył rywalizacji ze Śląskiem, ponieważ po bezpardonowym ataku na przeciwnika w jego polu karnym otrzymał drugą żółtą kartkę. W końcówce Śląsk przeważał, ale nadziewał się na kontry Jagi. Raz bliski szczęścia był Gual, który uderzył nad bramką rywala po centrze dobrze dysponowanego Prikryla. Po stronie rywala zagrażali głównie Yeboah, Exposito i rezerwowy Piotr Samiec-Talar. Strzały rywali były jednak umiejętnie blokowane przez defensorów Jagiellonii, a raz bardzo dobrze interweniował Alomerović. Spotkanie skończyło się wynikiem 1:1.
- Nie jesteśmy zadowoleni z remisu, bo chcieliśmy wygrać. Każdy mecz ma jednak swój scenariusz. W trakcie pierwszej połowy mieliśmy okazje na początku. Z Wartą Poznań wszystko wpadało, a dziś tak nie było. Suma szczęścia równa się zero. W pierwszej połowie, mimo kontroli nad spotkaniem i niezłej gry w piłkę, straciliśmy gola. Potem nieco zgubiliśmy pewność siebie. W przerwie skorygowaliśmy pewne rzeczy po to, aby wrócić do meczu. Cieszę, się że odrobiliśmy straty. Nie zawsze da się wygrać. Dziś ważne było uniknięcie porażki. Każdy, kto obserwuje tabelę, to wie, że dziś nie mogliśmy przegrać. Pracujemy dalej. Teraz jedziemy na mecz z Legią i będziemy chcieli zwyciężyć - powiedział po meczu Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii Białystok.
- Jesteśmy pewni siebie, chcemy wygrywać. Punkt nie jest zły, ale każdy z nas chciał sięgnąć po komplet "oczek". Jesteśmy obecnie w dobrej formie, nieźle gramy. Przed nami jeszcze trzy mecze do końca sezonu, w których musimy kontynuować wykonywaną dotąd pracę i sięgnąć po jak najwięcej punktów - mówił klubowym mediom napastnik Marc Gual.
W następnym spotkaniu - Jagiellonia Białystok zmierzy się z Legią Warszawa na wyjeździe. 12 maja, godz. 20:30 to czas, kiedy mecz zostanie rozegrany.