Początek spotkania należał zdecydowanie do gospodarzy, którzy po zeszłotygodniowej porażce z Cracovią przy Kałuży mieli ogromną chęć na zrewanżowanie się sobie oraz białostockim kibicom za niepowodzenie w meczu z drużyną prowadzoną przez byłego szkoleniowca Jagi, Michała Probierza.
Po kilku minutach od rozpoczęcia gry na dośrodkowanie z prawej strony zdecydował się wracający po pauzie za kartki Zoran Arsenić. Chorwat zagrał piłkę w pole karne, a tam na strzał z przewrotki zdecydował się Stefan Scepović. Piłka po uderzeniu serbskiego napastnika Żółto-Czerwonych poszybowała jednak nad bramką. Po chwili na strzał z dystansu zdecydował się Jesus Imaz. Hiszpan nie nadał jednak futbolówce odpowiedniej mocy, by ta mogła zaskoczyć Martina Chudego, bramkarza Górnika.
Nie mocy, a celności pod drugą bramką zabrakło natomiast Walerianowi Gwilii. Gruziński pomocnik zabrzan również poszukał szczęścia w uderzeniu z dystansu, ale zupełnie nie trafił w bramkę. Tego problemu nie miał natomiast Guilherme. Brazylijczyk postawił jednak nie na siłę, a technikę, ale czujność między słupkami zachował Chudy, który sparował piłkę na rzut rożny. Po nim w polu karnym Boris Sekulić sfaulował Zorana Arsenicia. Sędzia Jarosław Przybył potrzebował jednak pomocy kolegów obsługujących sprzęt do wideoweryfikacji, po czym sam powędrował do ustawionego przy bocznej linii monitora. Przyjrzał się dokładniej całej sytuacji i wskazał na wapno. Rzut karny na gola zamienił Guilherme i Jagiellończycy wyszli na prowadzenie.
Radość z prowadzenia była jednak bardzo krótka. Dwie minuty po wznowieniu gry efektowną zespołową akcję swojego zespołu golem zakończył Szymon Żurkowski. Kapitan zabrzan wykorzystał kapitalną asystę Giannisa Mystakidisa i pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Golkiper Jagi robił co mógł, ale piłka prześliznęła się tylko po jego dłoni i wpadła do siatki.
Po zmianie stron znów stroną przeważającą byli gospodarze. Na efekty białostoccy kibice musieli poczekać 12 minut. W 57. minucie Jagiellonia ponownie objęła prowadzenie, a tym razem na listę strzelców wpisał się Arvydas Novikovas. Litwin potrzebował dwóch prób, ale w końcu zmieścił piłkę przy samym słupku. Kolejne minuty, to kolejne akcje i strzały zespołu Ireneusza Mamrota. Z dystansu uderzał Marko Poletanović, z pola karnego Guilherme, ale w obu przypadkach piłka minęła bramkę Górnika w bezpiecznej odległości.
Wydawało się, że Jagiellończycy niebawem będą mogli rozpocząć fetowanie trzeciego "wiosennego" zwycięstwa, gdy na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry dośrodkowanie Mateusza Matrasa na bramkę zamienił najskuteczniejszy gracz Lotto Ekstraklasy - Igor Angulo. Trafienie Hiszpana rozzłościło białostoczan, którzy mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w ostatniej akcji meczu. Znów bliski bohaterskiej bramki był Jakub Wójcicki, jednak zmierzającą do bramki piłkę z linii wybili defensorzy Górnika i mecz ostatecznie zakończył się szczęśliwym dla zabrzan podziałem punktów.
- Chce podkreślić to, że będąc dwukrotnie w bardzo trudnej sytuacji, dobrze zareagowaliśmy i odrobiliśmy straty, co na tak trudnym terenie, jaki jest w Białymstoku jest bardzo trudne. Do końca wierzyliśmy, że możemy strzelić wyrównującego gola. Pokazaliśmy wszystkim, że nie kalkulowaliśmy. Chcemy dobrze grać i wygrywać nawet na boisku tak wymagającego rywala jak Jagiellonia - mówił po meczu trener Górnika, Marcin Brosz.
- W naszej grze są różne momenty, różne fazy. Słabsze mieszają się z dobrymi. Przez cały czas szukamy optymalnego dla nas rozwiązania i zestawienia wyjściowej jedenastki, która kształtuje się w trakcie rywalizacji. Powoli wdrażamy różne rozwiązania, dziś w pomocy zagrał Gui. Pierwszy raz od pierwszej minuty na boisku pojawił się także Jesus Imaz. Nasza ofensywa zaczyna się ze sobą zgrywać i jestem spokojny o to, że ten zespół będzie grał coraz lepiej - powiedział z kolei wyraźnie zawiedziony wynikiem szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.
Jagiellonia Białystok 2 (1:1) 2 Górnik Zabrze
Bramki: Guilherme 23 (rzut karny), Arvydas Novikovas 57 - Szymon Żurkowski 25, Igor Angulo 89
Jagiellonia Białystok: 29. Grzegorz Sandomierski - 15. Zoran Arsenić, 17. Ivan Runje, 5. Nemanja Mitrović, 19. Bodvar Bodvarsson - 9. Arvydas Novikovas, 20. Marko Poletanović (90, 99. Bartosz Kwiecień), 6. Taras Romanczuk, 11. Jesus Imaz (70, 26. Martin Pospisil), 12. Guilherme (85, 7. Jakub Wójcicki) - 10. Stefan Scepović.
Górnik Zabrze: 84. Martin Chudy - 3. Boris Sekulić, 2. Przemysław Wiśniewski, 5. Paweł Bochniewicz, 27. Adrian Gryszkiewicz - 77. Giannis Mystakidis (61, 17. Igor Angulo), 7. Szymon Żurkowski, 23. Mateusz Matras, 8. Walerian Gwilia (72, 4. Adam Orn Arnarson), 20. Ishmael Baidoo (66, 9. Jesus Jimenez) - 10. Łukasz Wolsztyński.
żółte kartki: Marko Poletanović, Zoran Arsenić, Ivan Runje - Boris Sekulić.
sędzia: Jarosław Przybył.
widzów: 7162.