Mecz w Działdowie lepiej rozpoczęli tenisiści Dojlid. Goście po trzech pojedynkach nieoczekiwanie prowadzili w hali lidera 2:1. Dobrą robotę w pierwszym meczu zrobił Wang Zeng Yi. Spotkanie lepiej co prawda rozpoczął Kenji Matsudaira, który wygrał dwa sety do 5 i 8. W dwóch pierwszych partiach Wandżi miał spore problemy z serwisem Japończyka, który wykorzystywał to, jak tylko mógł i punkty gromadził seriami. Szło mu tak dobrze, że chyba zlekceważył kapitana Dojlid, który w trzecim secie przeszedł do zdecydowanej ofensywy i rozstrzygnął na swoją korzyść trzy kolejne partie.
Następnie przy stole pojawili się Jiri Vrablik oraz Paweł Platonow. Początek należał do Białorusina, który choć w pierwszym secie przegrywał już 7:10, to ostatecznie wygrał 13:11. Później jednak Czech uspokoił sytuację przy stole i trzy kolejne sety wygrał gładko do 8, 4 i 7.
Wynik może wskazywać, że równe łatwe zwycięstwo odniósł w trzecim meczu Aleksander Khanin nad Patrykiem Chojnowskim. Mistrz Białorusi pokonał tenisistę gospodarzy 3:0. Ostateczny rezultat nie pokazuje jednak, jak dużo sił kosztował ten mecz młodego Białorusina. W pierwszym secie poszło jeszcze w miarę gładko. Później jednak Chojnowski się postawił i prowadził już nawet 10:8. Końcówkę drugiego seta lepiej zniósł jednak Khanin, który wygrał 13:11. Walki nie zabrakło także w trzecim secie. Ostatecznie jednak to tenisista Dojlid odniósł zwycięstwo.
Trzy pierwsze mecze napawały optymizmem. Dojlidy prowadziły 2:1 i mogły pokusić się nawet o komplet punktów. Gospodarzy w grze utrzymał jednak Kenji Matsudaira, który poległ w pierwszym starciu z Wandżim. Japończykowi przyszło pokonać wysoko zawieszoną poprzeczkę przez Pawła Platonowa. W pierwszym secie dopiero 17 punkt dał tenisiście Dekorglasu zwycięstwo, w drugim gra również toczyła się na przewagi z tym, że Białorusin szybciej uległ i przegrał do 10.
Remis oznaczał, że ostateczne rozstrzygnięcie poznamy dopiero po meczu najlepszych tenisistów w obu zespołach. Gospodarze coraz mocniej się denerwowali, a goście liczyli na sprawienie sensacji. Tej jednak nie było, bo Vrablik, rozprawił się z Wangiem nadzwyczajnie szybko. W dwóch setach kapitan Dojlid zdobył w sumie 4 punkty? Dlaczego tak się stało? Trudno powiedzieć. Przyczyny tak druzgocącej porażki próbował wyjaśnić trener Marcin Jarkowski. - Ciężko to wytłumaczyć. Styl gry Vrablika jest bardzo specyficzny. Chyba jako jedyny w lidze gra tylko bekhendowym serwisem, co jest dużym problem dla rywali. Gra bardzo niewygodnym czesko-rosyjskim stylem, którym grało się w latach 90-tych. Cały czas trzyma piłkę w dole, gra bardzo dobrze blokiem i ma fantastyczne czucie piłki. Jeżeli ktoś z nim nie gra zbyt często, to jest problem. Wandżi w meczu z nim był wręcz bezradny.
- Zdobyliśmy bardzo cenny punkt. Liga jest nieobliczalna. Nikt raczej na nas nie stawiał, a w pewnym momencie byliśmy nawet blisko wygrania za trzy punkty. Tak jak mówiliśmy wcześniej. Każdy punkt zdobyty z trzema pierwszymi zespołami może być na wagę awansu do pierwszej czwórki. Troszeczkę jednak szkoda tego meczu. Prowadziliśmy 2:1, mogliśmy spróbować, jak już mówiłem sięgnąć po komplet, ale skończyło się 2:3. Po raz kolejny okazało się, jak ważny dla Działdowa jest Vrablik. To niesamowity fighter, nie zwykł przegrywać u siebie. Kibice cały czas go dopingowali. Doceniamy zdobyty punkt, gdyż w pozostałych meczach zespoły ze środka tabeli również potraciły punkty, a Toruń i Lębork odstają już tak zdecydowanie, że raczej już nie podejmą próby wydostania się ze strefy spadkowej - podsumował spotkanie szkoleniowiec Dojlid.
Dekorglass Działdowo 3-2 Dojlidy Białystok
Kenji Matsudaira - Wang Zeng Yi 2:3 (11:5 / 11:8 / 5:11 / 8:11 / 5:11).
Jiri Vrablik - Paweł Platonow 3:1 (11:13 /11:8 / 11:4 / 11:7).
Patryk Chojnowski - Aleksander Khanin 0:3 (7:11 / 11:13 / 12:14).
Kenji Matsudaira - Paweł Platonow 2:0 (17:15 / 12:10).
Jiri Vrablik - Wang Zeng Yi 2:0 (11:2 / 11:2).